Luki w nowym taryfikatorze mandatów. Za co wciąż zapłacimy mało?

Czasu na przygotowanie nowego taryfikatora mandatów było sporo. W końcu poprzedni pojawił się dwie dekady temu. Tyle że rządzący nie wykorzystali ich zbyt dobrze. Na liście kar dla kierowców pojawia się kilka paradoksów.

Więcej na temat systemu karania kierowców w Polsce opowiadamy w serwisie Gazeta.pl.

Rząd o nowych wysokościach kar dla kierowców mówił od kilku lat. I choć czasu na przygotowanie zmodyfikowanego taryfikatora było mnóstwo, okazuje się, że w praktyce nowe zapisy ponownie powstały w pośpiechu. Żeby dojść do takiego wniosku, wystarczy je dokładnie przeczytać. Taktykę pisania prawa "za pięć dwunasta" widać w braku konsekwencji, który jest wyraźnie wyczuwalny w nowych karach dla kierowców. Przykładów nie brakuje.

Zobacz wideo Suwałki. Miał wyrok i narkotyki, ale nie prawo jazdy. Pościg jak z filmu i rozbity radiowóz

Niekonsekwentne mandaty? Te dotyczą m.in. wyprzedzania i przejazdów

Rządzący bardzo dużo mówili o zdecydowanych podwyżkach mandatów za wyprzedzanie. I mieli w tym punkcie sporo racji. Bo naruszenie zakazu wyprzedzania za odpowiednim znakiem drogowym oznacza 1000 zł mandatu i 5 punktów karnych. Być może sankcja byłaby w stanie odstraszyć kierowców, gdyby nie to, że nie została przygotowana wystarczająco uniwersalnie. Wyprzedzanie na zakazie oznacza 1000 zł, ale już wyprzedzanie na podwójnej ciągłej bez zakazu jest obwarowane karą wynoszącą tylko 200 zł. Czemu? Tego nie wiemy...

Kolejny przykład? Przejdźmy do przejazdów kolejowych. Za wjechanie na przejazd w sytuacji, w której rozpoczęło się opuszczanie zapór lub sygnalizator zaczął błyskać na czerwono, kierowcy grozi mandat o wysokości 2000 zł i 6 punktów karnych. Jeżeli jednak przejazd nie jest strzeżony, a więc nie ma zapór i sygnalizatora, zignorowanie znaku "stop" ustawionego przed torami wiąże się już tylko z 300-złotową grzywną. Kwota jest prawie 7-krotnie niższa, a poziom zagrożenia taki sam.

Mandat za spowodowanie kolizji. To ile właściwie wynosi?

Luki można również dostrzec w nowych karach dla kierowców, którzy spowodowali kolizję. Nowy taryfikator za "niezachowanie należytej ostrożności i spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym" przewiduje mandat karny przypisany za "naruszenie stanowiące znamię zagrożenia" powiększony o 1000 zł i 6 punktów karnych.

O ile w przypadku kolizji w czasie wyprzedzania czy niebezpiecznego manewru problemu nie ma, o tyle nie zawsze wykroczenie stanowiące znamię zagrożenia jest precyzowane przez taryfikator. Bo np. wymuszenie pierwszeństwa samo w sobie jest stworzeniem zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu drogowego...

A wiecie, że z nowego taryfikatora zniknęła część wykroczeń?

Brak konsekwencji to jednak dopiero pierwszy z problemów związanych z nowym taryfikatorem mandatów. Jeżeli bliżej przyjrzeć się sprawie, dostrzec można jeszcze dwa kłopoty nowego zestawienia kar. Po pierwsze nie brakuje wykroczeń, które po prostu... zniknęły. Nowy taryfikator nie opisuje np. grzywny za nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu czy nieprawidłowy stan techniczny pojazdu.

To jednak jeszcze nie oznacza, że kierowca uniknie mandatu, bo w tym przypadku rządzący przygotowali funkcjonariuszom pewną furtkę. Chodzi o art. 97 Kodeksu wykroczeń, mówiącego o wykroczeniu przeciwko innym przepisom. A tu kara może sięgnąć nawet 3 tys. zł.

Mandaty za nowe wykroczenia, ale bez... punktów karnych?

Po drugie nowy taryfikator mandatów nie został zgrany w czasie z nowym taryfikatorem punktów karnych. Skutek? Choć w pierwszym z aktów pojawia się np. niezachowanie bezpiecznej odległości w czasie jazdy drogą ekspresową czy autostradą, drugi takiego wykroczenia nie przewiduje. Pewnie to się zmieni po nowelizacji, która ma wejść w życie we wrześniu 2022 roku. Na razie wygląda dziwnie...

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.