Wyniki testów w USA. Systemy ADAS przynoszą więcej szkód niż pożytku

Amerykańska fundacja AAA przeprowadziła szereg testów badających elektroniczne systemy bezpieczeństwa we współczesnych samochodach. Ich wynik jest dość niepokojący, bo wygląda na to, że mogą dawać fałszywe poczucie bezpieczeństwa.

AAA Fundation for Traffic Safety to organizacja non-profit z Waszyngtonu, która istnieje od 75 lat. Jej misją jest podnoszenie poziomu bezpieczeństwa na drogach, tak aby zminimalizować liczbę ofiar i poważnych uszkodzeń ciała wynikających z wypadków.

Więcej wiadomości na temat BRD znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Większość współczesnych samochodów jest wyposażona w szereg elektronicznych systemów dbających o aktywne bezpieczeństwo w czasie jazdy. Aktywne, czyli takie, które zapobiega wypadkom i kolizjom.

Takie układy mają wspólną nazwę ADAS (Advanced Driver Assistance Systems), hamują awaryjnie, wykrywają obiekty w torze jazdy, utrzymują pas ruchu i wymaganą odległość za poprzedzającym pojazdem. Krótko mówiąc, pilnują abyśmy dotarli bezpiecznie do celu, a przynajmniej powinny to robić.

Wyposażenie w tego typu układy jest nezbędne, żeby otrzymać wysoką ocenę w zakresie bezpieczeństwa przyznawaną przez rozmaite europejskie i amerykańskie organizacje: NCAP, IIHS itp. Jednak z badań układów ADAS przeprowadzonych przez fundację AAA FTS wynika, że nie działają skutecznie.

Organizacja właśnie opublikowała podsumowanie kolejnej rundy testów. Wzięły w niej udział takie modele samochodów jak Tesla Model 3 z 2020 r., Subaru Forester z 2021 r. i Hyundai Santa Fe z 2021 r., wszystkie wyposażone w autonomię 2. poziomu, której warunkiem jest poprawne działanie elektronicznych systemów.

AAA uważa, że układy w tych autach tylko czasami działają skutecznie. Tak było na przykład w trakcie wykrywania wolno poruszających się obiektów na kursie kolizyjnym. Wszystkie testowane auta były w stanie zwolnić przed jadącym powoli rowerem.

Testy systemów ADAS w USA. Im więcej badań tym gorsze wyniki

Później było już tylko gorzej. Żaden z samochodów nie był w stanie zapobiec czołowemu zderzeniu za autem, które niespodziewanie wjechało na pas ruchu prowadzący w przeciwnym kierunku. Wszystkie 15 testów zakończyło się negatywnym wynikiem.

Niewiele lepsze okazały się wyniki próby ominięcia rowerzysty jadącego w poprzek drogi, która była skuteczna tylko w 33 proc. (5 na 15 prób). Jakie wnioski można wyciągnąć z takich badań? Przedstawiciele AAA uważają, że na elektronice na pokładzie współczesnych aut na razie nie można polegać.

Zderzenie czołowe jest najbardziej niebezpiecznym rodzajem zderzenia, dlatego systemy te powinny być zoptymalizowane pod kątem sytuacji, w których mogą być najbardziej pomocne.

- powiedział Greg Bannon, dyrektor ds. inżynierii motoryzacyjnej w AAA FTS.

Trudno się z nim nie zgodzić. Elektroniczne systemy dbające o bezpieczeństwo to stosunkowo nowe rozwiązania, które mogą, ale nie muszą zareagować poprawnie w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa. Dlatego, co podkreślają przedstawiciele AAA FTS, na razie tylko pomagają kierowcy, ale nie potrafią go wyręczyć.

Jazda autonomiczna dopiero raczkuje i na tym etapie bardzo ważne są układy monitorujące uwagę kierowcy i alarmujące go w przypadku, kiedy jest odwrócona od sytuacji na drodze. W innym przypadku może okazać się, że ich poprawne działanie przez jakiś czas może uśpić naszą uwagę, co później skończy się tragicznie. Z badania opinii kierowców również przeprowadzonego przez AAA FTS wynika, że 85 proc. amerykańskich kierowców nie ma zaufania do systemów ADAS.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.