Wymyślili sposób na ładne tablice rejestracyjne. Reszta stanów im zazdrości

Niejeden kierowca chętnie zamieniłyby przednią tablicę rejestracyjną na nakleję. Dobra informacja? To jest możliwe! Zła informacja? Niestety na razie tylko w Stanach Zjednoczonych w stanie Kalifornia.

Więcej na temat rejestracji pojazdów i numerów rejestracyjnych przeczytasz również w serwisie Gazeta.pl.

Producenci motoryzacyjni prześcigają się w tworzeniu coraz bardziej wymyślnych form nadwozi. I choć czasami przód auta uzupełniony jest ozdobnym grillem lub elegancką formą zderzaka, wszystko i tak zostanie popsute przez... tablicę rejestracyjną. Tablicę, której montaż wymaga zastosowania mało estetycznie wyglądającej i plastikowej ramki. Tablicę, bez której samochód nie może trafić na drogi publiczne – to warunek dopuszczenia do ruchu.

Zobacz wideo Chorzów. Kierowca zignorował znaki i zaliczył "skok" przez rondo

Była tablica, a jest naklejka. Niestety tylko w Kalifornii.

Ramka na tablicę psuje wszystko. Jest po prostu brzydka i szpeci przód samochodu. Czy można z niej zrezygnować? Można. To jednak rozwiązanie połowiczne. Bo nadal zostanie tablica, którą trzeba zamocować do zderzaka przy pomocy nitów. No chyba że mieszka się w Kalifornii. Bo tam pojawiła się jeszcze jedna opcja. Zamiast tablicy kierowcy podczas rejestracji auta mogą bowiem zamówić naklejkę na przód. Wygląda jak tablica, ale to ona dostosowuje się do kształtu zderzaka i nie zaburza formy przodu auta.

Naklejki rejestracyjne: pierwsze testy już w 2015 roku

Amerykański stan Kalifornia już w roku 2014 postanowił poszukać rozwiązania dla "szpecących" tablic rejestracyjnych. I pomysł naklejek pojawił się w roku 2015. Niedługo później rozwiązanie zaczęło być testowane. A do testów wybrano radiowozy policji – konkretnie 28 z nich. Jako że te zakończyły się optymistycznymi wnioskami, władze Kalifornii zdecydowały się na wprowadzenie rozwiązania także w przypadku samochodów prywatnych. Program pilotażowy wystartował w roku 2021 i jak na razie został przedłużony do roku 2023.

Kierowca wybiera wzór naklejki z rejestracją i dostaje ją pocztą

No dobrze, ale jak właściwie wygląda wybór naklejki zamiast tablicy rejestracyjnej? To proste. Kierowca udaje się do urzędu rejestracyjnego i tam wybiera jeden z ośmiu dostępnych wzorów naklejki. Ośmiu, bo w Kalifornii nawet w przypadku standardowych tablic dostępnych jest osiem wzorów – w tym jeden przeznaczony np. dla weteranów wojennych. Co ciekawe, zamówienie naklejki jest możliwe nie tylko w autach dopiero rejestrowanych. Istnieje też możliwość zamienienia tablicy na naklejkę.

Sama tablica kosztuje 85 dolarów. Wraz z wysyłką koszt rośnie do blisko 94 dolarów, czyli jakiś 423 zł.

W około 6 tygodni od zamówienia, naklejka dociera na adres kierowcy. Do niej dołączona jest instrukcja montażowa. Zastrzeżenia? To tak naprawdę jest jedno. Producent naklejki zaleca, aby stosować ją albo na fabrycznym lakierze na zderzaku, albo lakierze znajdującym się w bardzo dobrym stanie. Kto w Kalifornii decyduje się na naklejki? Dominują dwa typy kierowców. Są to albo posiadacze samochodów elektrycznych, albo supersamochodów.

Kalifornia wyszła w stronę "klienta". W Polsce też jest to możliwe?

Innowacyjność władz Kalifornii zasługuje na uznanie i to z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że władze stanu postanowiły wyjść w stronę "klienta". Naklejki w przeciwieństwie do ramek i tablic nie zaburzają wyglądu przedniej części auta. Po drugie dlatego, że ich zalegalizowanie nie jest mocno skomplikowane. Wystarczyła prosta zmiana przepisów. Na koniec zazdrośnie można zatem tylko dodać, że szkoda iż w Polsce nikt jeszcze nie wpadł na ten pomysł. Nikt może poza kierowcami, którzy zamawiają naklejki we własnym zakresie oraz tym samym ryzykują mandatem i odebraniem dowodu rejestracyjnego...

Więcej o:
Copyright © Agora SA