Funkcjonariusze ze Wspólnej Polsko-Niemieckiej Placówki w Świecku zatrzymali kierowcę transportującego na lawecie pojazd przykryty plandekami. Mundurowi zainteresowani tajemniczym ładunkiem odkryli, że chodzi o mercedesa klasy G importowanego z Niemiec. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że samochód okazał się doszczętnie spalony.
Zatrzymaną lawetę ze spaloną terenówką obejrzeli pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Zielonej Górze. Uznali, że nie jest to wcale żaden luksusowy mercedes, a niebezpieczny odpad. 35-letni kierowca na podstawie decyzji Prokuratury Rejonowej w Słubicach został zatrzymany pod zarzutem przewozu odpadów z zagranicy wbrew obowiązującym przepisom. Warunki w tym zakresie reguluje ustawa o międzynarodowym przemieszczaniu odpadów.
Funkcjonariusze Straży Granicznej wszczęli postępowanie karne w tej sprawie. Ustalili, że wartość spalonego auta wynosi 3200 euro (około 15 000 zł). Polak został przesłuchany w charakterze podejrzanego. Mężczyzna przyznał się do przedstawionego zarzutu przewozu odpadu z zagranicy wbrew przepisom. Teraz poza konsekwencjami finansowymi grozi mu kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do nawet pięciu lat.
Przepalona karoseria i powykręcana blacha nie jest materiałem na renowację. Po co więc komuś taki wrak nienadający się do odbudowy? Nawet takie resztki pojazdów znajdują swoich odbiorców. Warunkiem są legalne papiery. Dokumenty i numery identyfikacyjne zniszczonych, ale niewyrejestrowanych aut są przydatne do celów formalnych. Mogą być na przykład wykorzystywane do legalizowania tak zwanych składaków lub pojazdów pochodzących z przestępstw. Chętnych na takie wraki z legalnymi dokumentami nie brakuje. W popularnych polskich serwisach ogłoszeniowych łatwo natknąć się na tego typu oferty.