Spodobał Ci się ten artykuł? Więcej wiadomości ze świata motoryzacji znajdziesz na Gazeta.pl
Jeśli ktoś się zastanawiał w zeszłym roku czy kupić nowe auto z salonu i tego nie zrobił, może pluć sobie w brodę. Ceny rosną i nie zamierzają się zatrzymać. Jak podaje Puls Biznesu w ciągu ostatnich czterech lat średnio ceny wzrosły o 40 proc.
To, że ceny nowych aut szybują w górę widać gołym okiem. Kilka lat temu przyzwoite auto można było już kupić za około 100 tys. zł, teraz (w lutym) średnia cena według Samaru to 143.837 zł, czyli wzrost o 8,4 proc. w stosunku do zeszłego roku. Trzeba być gotowym, że granica 150 tys. zł padnie w najbliższych miesiącach.
Powodów jest kilka. Brak chipów, problem z łańcuchem dostaw, inflacja, ale także nowe normy emisji spalin. Średnią cenę auta w głównej mierze zawyżają auta elektryczne i zelektryfikowane. Jest ich coraz więcej i są droższe od tych z tradycyjnym napędem.
Ostatecznie to klient musi się liczyć z tym, że nie stać go na nowe auto. Pensje nie rosną tak szybko jak ceny, przez co jesteśmy skazani na auta używane i stare, które w ostatnim czasie również odnotowały wzrost cen. Są przypadki, że jeszcze jakiś czas temu auto, które sprzedałoby się np. za 40 tys. zł obecnie sprzedają się za około 60 tys. zł.
Jedno jest pewne, im dłużej ceny nowych aut będą rosnąć tym dłużej nie będziemy w stanie sprostać wymogom nałożonych przez UE na nasz kraj, bo będziemy kupować auta niespełniające te wymogi.