W ASO zapłaciłby dwa razy więcej. Dlaczego? Bo przyjechał elektrykiem

Właściciel elektrycznego Mercedesa Klasy B skarży się, że koszt naprawy jego samochodu jest prawie dwa razy wyższy niż w przypadku spalinowego odpowiednika. I nie chodzi wcale o ceny części, ale o roboczogodziny. Wyceniono ją na 700 zł.
Zobacz wideo Jak wygląda sytuacja na rynku motoryzacyjnym? Ekspert odpowiada

Zakup samochodu elektrycznego to wydatek, na który nie każdy może sobie pozwolić. Na rynku wtórnym aut na prąd jest bardzo niewiele, ale na nowy egzemplarz trzeba przeznaczyć często kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych więcej niż na auto spalinowe.

Elektryk powinien jednak odpłacić się właścicielowi nie tylko pełnym momentem obrotowym dostępnym w dowolnym momencie, ale i niższymi kosztami eksploatacji. I chodzi tu nie tylko o kwotę, jaką trzeba wydać na ładowanie samochodu elektrycznego, ale koszty serwisowania. W elektryku nie trzeba przecież wymieniać m.in. oleju, części filtrów czy sprzęgła, a klocki i tarcze hamulcowe wymienia się rzadziej. Znacznie prostsza konstrukcja oznacza też, że jest mniej elementów, które mogą się popsuć.

Serwisowanie elektryka dwukrotnie droższe?

Jak się jednak okazuje, serwisowanie elektryka nie zawsze jest tańsze. Może być nawet droższe niż w przypadku spalinowego odpowiednika. I to, nawet gdy mowa o naprawach czysto mechanicznych.

Przekonał się o tym youtuber, autor kanału "Marcin Mizgalski" i właściciel elektrycznego Mercedesa Klasy B. Jak tłumaczy w jednym z filmów, po pokonaniu 135 tys. km postanowił swoje auto sprzedać i przesiąść się na inny samochód. Przed sprzedażą oddał jednak auto do autoryzowanego serwisu, aby specjaliści zajęli się sprawą stuków dochodzących z jednego z kół.

Tam auto dokładnie obejrzano i okazało się, że do wymiany jest element zawieszenia (właściciel auta nie wspomina jaki). Pracownik warsztatu poinformował od razu właściciela pojazdu, że cena za roboczogodzinę w przypadku naprawy jego auta to 700 zł (plus oczywiście koszty samych części). Kwota całkowicie zaporowa, przynajmniej jak na Klasę B, która nie jest przecież samochodem z bardzo wysokiej półki, aby za serwis płacić majątek.

 

A - co warto podkreślić - w tym przypadku chodziło o część całkowicie mechaniczną i niezwiązaną z elektryką samochodu. Co jednak ciekawe, odpowiadając na pytanie właściciela naprawianego mercedesa, pracownik przyznał, że w przypadku analogicznej naprawy w tradycyjnej wersji spalinowej, każda roboczogodzina jest tańsza i jest wyceniona na 370 zł. Po tej informacji właściciel postanowił zrezygnować z naprawy i poszukać mechanika na własną rękę.

Serwis obniżył cenę

Stawka w wysokości 700 zł za roboczogodzinę to dużo nawet jak na auto z bardzo wysokiej półki, a różne cenniki napraw całkowicie mechanicznych trudno uzasadnić. Najwyraźniej zdał sobie z tego sprawę sam serwis, którego autor nagrania początkowo zlecił naprawę.

Jak dowiedział się nieoficjalnie portal Auto Świat, cennik we wspomnianym warsztacie dla samochodów elektrycznych obniżono już do poziomu, który obowiązuje w przypadku analogicznych modeli z silnikami benzynowymi. Oczywiście tylko, jeśli chodzi o naprawy elementów mechanicznych, bo w przypadku usterek układów elektrycznych w samochodzie na prąd, w ASO można zapewne zostawić majątek.

Więcej motoryzacyjnych ciekawostek znajdziesz na Gazeta.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.