Kolejne porady eksploatacyjne dotyczące aut publikujemy w serwisie Gazeta.pl.
Tegoroczny marzec być może przyniósł pierwsze naprawdę słoneczne dni. Jednocześnie nadal oznacza... dość mroźne noce. A to sprawia, że na kierowcę o poranku może czekać na parkingu niemiła niespodzianka. Tą stanie się zamarznięta szyba, ale od środka. Problem jest spory. I właśnie dlatego samo pozbycie się szronu nie wystarczy. Trzeba zastosować dużo szerzej zakrojone środki.
Co ma zrobić kierowca, gdy widzi szybę zamarzniętą od środka? Raczej nie radzimy mu brania skrobaczki w dłoń. Po pierwsze dlatego, że szybę przednią z uwagi na jej ukształtowanie, ustawienie pod dużym kątem czy obecność lusterka wstecznego ciężko będzie w pełni oskrobać. Po drugie dlatego, że nawet gdyby kierowca wykonał zadanie, może jednocześnie mocno porysować szybę. A rysy będą powodować oślepiające refleksy świetlne podczas jazdy po zmroku. Odmrażacz w płynie? To też niezbyt dobre rozwiązanie. Zostawi zacieki na szybie i konsoli, a do tego może doprowadzić do zalania pokładowej elektroniki.
"Najzdrowszym" dla szyby sposobem pozbycia się szronu pojawiającego się wewnątrz auta jest tak naprawdę odpalenie silnika i uruchomienie nawiewu lub ogrzewania. W tym punkcie warto jednak zrobić dwa obostrzenia. Dopóki cały szron nie zniknie z szyby, pod żadnym pozorem nie wolno ruszać z miejsca! Szron skutecznie ogranicza widoczność, a to może oznaczać np. potrącenie pieszego. Trzeba też pamiętać o tym, że czekanie na postoju z włączonym silnikiem na to, aż z szyby zejdzie szron, to według polskich przepisów... wykroczenie.
To nic innego, jak "używanie pojazdu na obszarze zabudowanym w sposób powodujący uciążliwości związane z nadmierną emisją spalin do środowiska lub nadmiernym hałasem". Mandat wynosi do 300 zł. Wykroczenie nie oznacza punktów karnych.
Pojawienie się szronu od wewnętrznej strony szyby to spory problem. To jednak też sygnał mówiący o tym, że w kabinie pasażerskiej pojazdu zabrała się wilgoć. A więc aby pozbyć się kłopotu, najpierw trzeba pozbyć się wilgoci. W jaki sposób? Dobrym pomysłem jest wietrzenie kabiny – kierowca może skorzystać z marcowego, słonecznego i suchego dnia. Wystarczy że zaparkuje pojazd na słońcu i otworzy w nim drzwi. Równie dobrze sprawdzi się np. ogrzewany garaż w domu znajomych czy nawet hala garażowa pod blokiem.
Wentylować, a właściwie to i częściowo wygrzewać kabinę, można też w czasie jazdy. Wystarczy na chwilę ustawić dmuchawę na jeden z wyższych trybów pracy i lekko uchylić szyby, aby para wodna uciekła z wnętrza.
Kierowca powinien pomyśleć też o sposobach na ograniczenie gromadzenia się wilgoci. Podstawową metodą jest wymiana dywaników. Zimą i jesienią najlepiej stosować gumowe, które nie gromadzą wody i z których łatwo można się jej pozbyć. Zbawienny może się okazać pochłaniacz wilgoci – zarówno kupiony w sklepie, jak i zrobiony własnoręcznie. Ceny skutecznych startują już od kilkunastu złotych. Na koniec warto pomyśleć o wymianie filtra kabinowego. Brudny i zużyty filtr w istotnym stopniu przyczynia się do gromadzenia wilgoci w przedziale pasażerskim, a tym samym parowania szyb i ich zamarzania.
Może się okazać, że pomimo suszenia wnętrza i zastosowania się do powyższych porad, wilgoć w kabinie pasażerskiej nadal się zbiera. W takim przypadku winna może być ukryta usterka. Na początek warto sprawdzić stan uszczelek lub np. podłogi ukrytej pod dywanikami. Uszczelki mogą wpuszczać wodę do kabiny w czasie opadów – to samo dotyczy korozyjnych dziur w nadwoziu. Poza tym czasami zdarza się, że dostarczycielem wilgoci do wnętrza jest nieszczelna chłodniczka. Nagrzewnica znajduje się bezpośrednio za tunelem centralnym. Wyciekający z niej płyn będzie zatem trafiał na dywanik pod nogi kierowcy i pasażera.