O światowym i krajowym rynku motoryzacyjnym więcej opowiadamy też w serwisie Gazeta.pl.
O Ładzie słyszeli chyba wszyscy kierowcy w Polsce. To marka produkująca samochody, która powstała w Związku Radzieckim w roku 1966. Największy jej hit? To pomijając Samarę czy bazujący na Fiacie 124 model 2101, bez wątpienia Niva. Niva, czyli spartańska terenówka. Auto jest produkowane do dziś, choć jego premiera miała miejsce w roku 1977 – dokładnie w kwietniu rosyjski samochód skończy zatem 45 lat.
Choć nie ma już Związku Radzieckiego i choć Rosja stawia na nowocześniejsze technologie, z nimi właśnie się bez wątpienia nie kojarzy Łada. W oczach Polaków to nadal producent topornych i zacofanych modeli, które nie tylko pamiętają jeszcze czasy Breżniewa, ale przede wszystkim z punktu widzenia dzisiejszej motoryzacji wydają się bezużyteczne. Ile w tym poglądzie jest prawdy? Coraz mniej. I żeby się o tym przekonać, wystarczy zajrzeć na rosyjską stronę marki.
Kluczowy dla Łady okazał się rok 2012. To wtedy nikt inny jak Władimir Putin podpisał kontrakt z zachodnim Renault. Chodziło nie tylko o kolonizację rynku motoryzacyjnego w Rosji przez francuskiego giganta. Ważnym celem porozumienia stało się też wsparcie technologiczne AvtoVAZ-a, czyli właściciela Łady. Inwestycja opiewała na 400 mln euro, a jednym z jej kluczowych elementów było dostarczenie do Rosji technologii budowy wolnossącego silnika benzynowego o pojemności 1.6 litra. 16-zaworowy motor o mocy 106 koni mechanicznych jest świetnie znany z Dacii.
I słowo Dacia jest dla tej historii szczególnie ważne. Bo Łada w oczach Rosjan miała się stać właśnie drugą Dacią. Marka chciała prowadzić ekspansję nie tylko na okoliczne kraje byłego bloku sowieckiego. W skrajnie optymistycznym scenariuszu chciała też uderzyć w Europę. A jej główną siłą miała się stać... niska cena. No dobrze, cena ceną, ale co tak właściwie reprezentują sobą współczesne modele Łady? Żeby się o tym przekonać, nie ma innej metody niż przejrzenie oferty producenta w Rosji. A ta wygląda zaskakująco nieźle.
Warto w tym punkcie wskazać na jeszcze jeden fakt. Inwazja Rosji na Ukrainę przekreśliła z całą pewnością ten plan. Więcej w tym temacie opowiadamy jednak w tekście podlinkowanym poniżej.
Ofertę rosyjskiej Łady otwiera model Granta. Ma bardzo obłe linie, stawia na nowoczesne kształty i wygląda trochę jak... Fiat Siena. Włoskie skojarzenie okazuje się jednak błędne. Granta to bowiem nic innego jak Renault Thalia, które najpierw zostało przerobione przez Dacię, a później przekazane w rosyjskie ręce. Co ciekawe, Łada ma zdecydowanie więcej uroku od francuskiego czy rumuńskiego krewniaka. A do tego była nawet oferowana w wersji... Sport. W tym wariancie wolnossący silnik o pojemności 1.6 litra ma szaleńcze 118 koni mechanicznych.
Kolejnym modelem stworzonym ramię w ramię z Francuzami jest Łada Vesta. To nic innego jak klasyczny model segmentu C. Ma nowoczesną linię nadwozia, która momentami staje się dynamiczna, a nawet ostra. A do tego jest jedną z tych Ład, która zaczęła kolonizować świat. Co prawda, na razie auto odniosło sukces wyłącznie na... Białorusi. Vesta była najchętniej kupowanym nowym samochodem w tym kraju w roku 2020. Krótszy wariant Vesty został efektownie nazwany XRAY. A ofertę rosyjsko-francuskiej motoryzacji uzupełnia Łada Largus. Ostatnia z propozycji to nic innego jak Logan MCV ze znaczkiem rosyjskiej marki.
Dla uzyskania pełnego oglądu, musimy też wspomnieć o tym, że nawet w dzisiejszej ofercie Łady są też i auta jeszcze mniej udane. Pomijając fakt, że na szczycie cennika nadal znajduje się stara, dobra Niva (nazywana dziś Nivą Legend), Rosjanie produkują też Nivę Travel. Historia tego auta jest dziwaczna. To auto łączące podzespoły klasycznej Nivy i General Motors. Auto wygląda trochę jak modny crossover, a do tego kosztuje w Polsce nieco ponad 70 tys. zł. SUV ma też wady. Bo choć korzysta z czteronapędu, 1.7-litrowy silnik jest toporny jak przemysł w Związku Radzieckim. Rozpędza Nivę Travel do pierwszej setki dopiero w... 19 sekund.