Wojna może uderzyć samochodowe koncerny, które mają inwestycje w Rosji

USA oraz Unia straszą Rosję sankcjami gospodarczymi w zamian za inwazję na Ukrainę. To kolejny problem dla motoryzacyjnych koncernów, który pogłębi kryzys. Swoje fabryki za naszą wschodnią granicą mają m.in.: Renault, Stellantis i Volkswagen.

Złym wiadomościom nie ma końca. Najpierw samochodowe firmy osłabiła epidemia koronawirusa, potem kryzys na rynku półprzewodników, a teraz atak rosyjskich wojsk na Ukrainę. Wojna to dla niektórych gałęzi gospodarki znakomity biznes, ale dla innych może oznaczać ogromne straty.

Szukasz wiadomości ze świata? Znajdziesz je na gazeta.pl

Na taką możliwość zwrócił uwagę dziennikarz portalu Automotive News. Jego zdaniem może powtórzyć się sytuacja, która wydarzyła się po nałożeniu sankcji gospodarczych na Iran po odmowie rezygnacji z atomowego arsenału.

Koncerny motoryzacyjne musiały wówczas porzucić zakłady produkcyjne w tym kraju, w które wcześniej zainwestowały miliony euro. Taki los spotkał m.in. fabryki PSA i Renault. Teraz sytuacja może się powtórzyć i zdaniem Automotive News znów koncernem najbardziej narażonym na skutki ewentualnych sankcji gospodarczych będzie Renault.

Francuski koncern to właściciel marki Łada, która jest nieustającym hitem na rosyjskim rynku. Łącznie aż pięć samochodów marek koncernu Renault znalazło się w pierwszej dziesiątce tamtejszych hitów sprzedaży w 2021 r. Na terenie Rosji pomimo kryzysu w zeszłym roku sprzedało się prawie 1,6 miliona nowych samochodów.

Oprócz fabryki AvtoZAZ w Togliatti produkującej Łady, Renault ma też montownię aut pod Moskwą. Rosja po Francji jest drugim największym rynkiem zbytu dla Renault, a udział wszystkich marek aliansu Renault-Nissan-Mitsubishi w rosyjskim rynku sprzedaży nowych aut wyniósł w zeszłym roku 38 proc.

Oprócz Renault na skutki ewentualnych sankcji gospodarczych są narażone też inne samochodowe koncerny. Dwaj giganci: Stellantis i grupa Volkswagena mają fabryki w Kałudze położonej 200 km na południowy zachód od Moskwy.

Okręg kałuski stał się w ostatnich dekadach największym ośrodkiem rosyjskiego przemysłu motoryzacyjnego. Volkswagen informował, że zainwestował w tamtejszą fabrykę ponad milion euro, w rosyjski rynek więcej niż dwa miliony. Swoje zakłady produkcyjne zbudowali tam też dostawcy podzespołów: Continental, Magna International i Visteon.

Volkswagen podpisał ponadto umowę z rosyjskim GAZ-em (Gorkowską Fabryka Samochodów) na montaż modeli Skody i Volkswagena w fabryce w Niżnym Nowogrodzie. Natomiast fabryka Stellantis w Kałudze to wspólne przedsięwzięcie joint venture z Mitsubishi Motors. Są tam produkowane m.in. samochody użytkowe marek: Peugeot, Citroen i Opel.

Rosyjska wersja Renault ArkanaRosyjska wersja Renault Arkana fot. Renault

Fabryki w Rosji ma wielu producentów samochodów

To nie koniec. Mercedes-Benz zainwestował już ponad ćwierć miliona euro w budowę rosyjskich zakładów produkcyjnych na północny zachód od Moskwy. BMW montuje w systemie SKD auta swojej marki w fabryce Avtovtor w Kaliningradzie, ale w 2020 roku zrezygnowało z planów wybudowania własnej montowni na terenie Rosji.

Zachód straszy Rosję sankcjami gospodarczymi od dawna. Ich wprowadzenie mogło zapobiec wojnie, która się właśnie rozpoczyna, jednak tego nie zrobiono. Nie wiadomo, czy i w jakim zakresie zostaną wprowadzone, między innymi ze względu na skomplikowaną sieć zależności gospodarczych między wschodem i zachodem.

Widać ją choćby na przykładzie przemysłu motoryzacyjnego. Teraz jednak radykalnie wzrosła szansa na wprowadzenie restrykcji gospodarczych, które realnie osłabią rosyjski przemysł, a przy okazji mogą zaszkodzić producentom samochodów.

Takie działania zapowiada prezydent USA Joe Biden, który twierdzi, że zostaną użyte "szybkie i surowe ekonomiczne sposoby nacisku" jeśli Rosja będzie kontynuować inwazję na Ukrainę. Również Unia Europejska jeszcze dziś (22 lutego 2022 r.) ma ogłosić sankcje wobec Rosji, chociaż nie za bardzo wiadomo, jak będą wyglądać, jakich geograficznych obszarów dotyczyć i czy uderzą w przemysł motoryzacyjny.

Przedstawiciele samochodowych koncernów na razie milczą albo bardzo ostrożnie wypowiadają się na ten temat. Prezes Renault, Luca de Meo i rzeczniczka prasowa Stellantis powiedzieli ostatnio, że uważnie obserwują sytuację polityczną w Rosji i na Ukrainie.

Nie są to dobre wiadomości dla motoryzacyjnych koncernów oraz dla ich klientów, bo mogą oznaczać, że czas oczekiwania na nowe auta wydłuży się jeszcze bardziej, a ich ceny wzrosną bardziej, niż zakładali analitycy rynku.

Fabryka Volkswagena . Zdjęcie ilustracyjneFabryka Volkswagena . Zdjęcie ilustracyjne fot. Volkswagen/ANDREY RADCHENKO

Więcej o:
Copyright © Agora SA