Parkowanie też jest sztuką. O prawidłach rządzących nią opowiadamy też w serwisie Gazeta.pl.
Wyobraźmy sobie taki scenariusz. Kierowca dojechał do celu, zatrzymał pojazd, zgasił w nim silnik i... No właśnie, co powinien zrobić w tej sytuacji? Szkoły są tak naprawdę trzy. Pierwsza mówi o zaciągnięciu hamulca ręcznego i pozostawieniu auta na luzie. Druga zakłada wrzucenie na bieg – pierwszy, drugi lub wsteczny i zaparkowaniu auta bez zaciągniętego ręcznego. Trzecia mówi o zablokowaniu auta w miejscu i przy pomocy biegu, i przy pomocy hamulca pomocniczego. Dziś rozważymy każdy ze scenariuszy.
W świecie motoryzacji funkcjonują trzy nazwy dla hamulca ręcznego. Bywa nazywany ręcznym, pomocniczym lub właśnie postojowym. Stąd pomysł kierowców, aby wrzucać przekładnię na luz i pozostawić zaparkowany pojazd wyłącznie z zaciągniętym hamulcem. Ten blokuje koła tylnej osi i unieruchamia samochód. W tym punkcie warto jednak zrobić pewne obostrzenie. Bo hamulec ręczny zadziała w takiej sytuacji, jednak wyłącznie w przypadku, w którym jest w 100-proc. sprawny. A z tym bywa już różnie – szczególnie w przypadku samochodów, które mają więcej niż kilka lat.
Pozostawienie samochodu na niesprawnym ręcznym może oznaczać, że pojazd samoczynnie stoczy się – bo stoi np. na górce. Puszczenie ręcznego jest w takim przypadku winą kierowcy. To on – z ubezpieczenia OC – pokryje zatem koszty usunięcia szkód wyrządzonych przez auto.
Kolejna metoda kierowców mówi o tym, aby zostawić hamulec ręczny w spokoju, a w zamian unieruchomić pojazd przy pomocy biegu. Na ogół auta zostawia się na biegu pierwszym, drugim lub wstecznym. I choć metoda ta okazuje się skuteczna – skrzynia w przeciwieństwie do hamulca nie puści na postoju na górce, nie jest też pozbawiona wad. Auto unieruchomione na biegu nie jest do końca unieruchomione. Da się je bowiem przesunąć w zakresie kilku centymetrów – przypomina to nieco bujanie nadwoziem.
Ta metoda tak naprawdę wydaje się najlepsza. Powód? Wrzucony bieg sprawi, że nawet na większej górce i nawet w razie puszczenia ręcznego pojazd nie stoczy się. Hamulec pomocniczy z kolei zablokuje jego delikatny ruch w ramach jednego przełożenia. W tym punkcie należy zrobić jednak dwa obostrzenia. Po pierwsze w nowoczesnych autach wyposażonych w elektryczny hamulec ręczny kierowca nie ma wyjścia – hamulec zaciąga się automatycznie po zgaszeniu silnika. Po drugie w przypadku ręcznego z dźwignią lepiej porzucić jej zaciąganie zimą w przypadku starszych aut, w których istnieje ryzyko zamarznięcia hamulca.
Zamarznięty hamulec może skutecznie unieruchomić pojazd lub sprawić, że kierowca chcąc ruszyć, trwale uszkodzi elementy cierne takie jak tarcze czy klocki.