Hybrydy Plug-In na celowniku Unii Europejskiej. Chodzi o emisję spalin

Czy hybrydy plug-in emitują mniej zanieczyszczeń? I tak i nie. Zależy, czy podłączamy pod ładowanie.

Spodobał Ci się ten artykuł? Więcej wiadomości ze świata motoryzacji znajdziesz na Gazeta.pl

Unia Europejska chce zmienić sposób rozliczeń emisji CO2 przy hybrydach typu plug-in. Na razie brak szczegółów, ale zapowiedzi już mogą zaniepokoić producentów.

Zobacz wideo Przyszłość motoryzacji. Jak ważną rolę w tej transformacji pełnią hybrydy typu plug-in?

Hybrydy plug-in to te, które można ładować z gniazdka. Jak się jednak okazuje, większość właścicieli pojazdów z tego typu napędem, nie przepada za podłączaniem ich do sieci. I tak pojadą jak tego nie zrobią.

Skoro tak się dzieje, to wiadomo, że auto, które jedzie jedynie na silniku spalinowym będzie wytwarzało więcej nieczystości niż podaje producent. Unia Europejska to zobaczyła i postanowiła coś z tym zrobić.

Według planów, od 2025 r. inaczej będą sprawdzane normy emisji spalin przy tego typu pojazdach, a zatem bardziej restrykcyjne przepisy będą skutkowały bardziej drakońskimi karami. Producenci, aby sprostać ewentualnym nowym wymogom będą musieli coś z tym zrobić, a rozwiązaniem mogą być większe akumulatory i większy zasięg tym samym. Dłuższa jazda na prądzie to mniej zanieczyszczeń.

Ok, ale co dalej? Zmiany w konstrukcji i większe akumulatory będą skutkować większymi cenami w salonach, bo producenci gdzieś będą musieli przełożyć swoje koszty. Problem polega na tym, że już teraz hybrydy plug-in nie są tanie, a są niewiele tańsze od elektryków. Może zatem w tym jest metoda?

Koszty ewentualnych, nowych regulacji poniosą wszyscy. Może w takim razie zamiast kupować kolejną hybrydę, która i tak zapewne za jakiś czas nie będzie pasować do kolejnych przepisów to lepiej skupić się na kupnie auta elektrycznego? Przy pomysłach urzędników i cenach w salonach nie będzie to takie złe rozwiązanie.

Więcej o: