Przepisy, o których mowa poniżej, obowiązują w terenie zabudowanym (oznaczanym znanym wszystkim kierowcom znakiem D-42). To bardzo istotne, bo stosowanie ich poza takim obszarem mogłoby być niebezpieczne. Kto ma zatem pierwszeństwo: autobus wyjeżdżający z zatoki czy kierowca jadący drogą?
By odpowiedzieć na pytanie, kto ma pierwszeństwo w sytuacji, gdy autobus chce się włączyć do ruchu, trzeba sięgnąć po art. 18 ustawy Prawo o ruchu drogowym. Opisuje on "obowiązki kierującego zbliżającego się do przystanku autobusowego". W punkcie pierwszym czytamy:
Kierujący pojazdem, zbliżając się do oznaczonego przystanku autobusowego (trolejbusowego) na obszarze zabudowanym, jest obowiązany zmniejszyć prędkość, a w razie potrzeby zatrzymać się, aby umożliwić kierującemu autobusem (trolejbusem) włączenie się do ruchu, jeżeli kierujący takim pojazdem sygnalizuje kierunkowskazem zamiar zmiany pasa ruchu lub wjechania z zatoki na jezdnię.
Więcej informacji ważnych dla kierowców znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Przepis ten jednoznacznie wskazuje, że ten, kto widzi autobus stojący w zatoce, wypuszczający i wpuszczający pasażerów, nie może zwiększać prędkości po to, by wcisnąć się przed ten autobus. To niezwykle istotne nie tylko ze względu na wyżej wymieniony przepis. To kwestia bezpieczeństwa. Zdarza się, że pasażerowie opuszczający autobus starają się przejść przez jezdnię w miejscu niedozwolonym, w ostatniej chwili wyłaniając się zza autobusu. Oczywiście łamią tym samym przepisy i to ich zachowanie staje się przyczyną wypadku, ale na drodze nie chodzi o udowadnianie winy, a o bezpieczeństwo. Należy zatem zawsze, bezwzględnie stosować przepis mówiący o obowiązku zwalniania przed przystankiem, jeśli w zatoce znajduje się autobus.
Czy można zatem mówić, że kierowca autobusu, który chce opuścić zatokę przystankową i włączył kierunkowskaz, ma bezwzględne pierwszeństwo przed jadącymi drogą samochodami? Nie. Omawia to art. 18.2:
Kierujący autobusem (trolejbusem), o którym mowa w ust. 1, może wjechać na sąsiedni pas ruchu lub na jezdnię dopiero po upewnieniu się, że nie spowoduje to zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Zdarza się, że kierowca autobusu włączy kierunkowskaz w momencie, w którym kierowca samochodu nie będzie miał już wystarczająco dużo przestrzeni, by bezpiecznie wyhamować. W takiej sytuacji to on powinien zostać przepuszczony. Jednak jeśli miejsca jest na tyle dużo, by hamowanie mogło odbyć się w sposób bezpieczny, kierowca autobusu ma pierwszeństwo przed samochodami.
Podsumowując:
To, czego nie opisano w przepisach, to zwykła ludzka uprzejmość. W niektórych sytuacjach warto stawiać ją na pierwszym miejscu.