Jeżeli poszukujesz najnowszych informacji dla kierowców, zajrzyj również do serwisu Gazeta.pl.
Koronawirus nie odpuszcza. Każdego dnia ilość testów z wynikiem pozytywnym znowu jest pięciocyfrowa. Rząd zdecydował się zatem na zwiększenie restrykcji dotyczących pandemii. I jeden z kluczowych bloków przedstawionych przez Ministerstwo Zdrowia dotknie... środków transportu miejskiego. W autobusach, tramwajach czy pociągach już od 15 grudnia 2021 roku ponownie zaczną obowiązywać limity pasażerów.
Limit pasażerów w autobusach został ustalony na 75 proc. liczby podróżujących podanych w dowodzie rejestracyjnym danego środka transportu. To oznacza mniej więcej tyle, że o ile przegubowy Solaris Urbino 18 jest konstrukcyjnie przewidziany do przewożenia nawet 176 osób, po 15 grudnia będzie mógł zabrać już tylko 132 pasażerów. Identyczna zasada ma dotyczyć autobusów podróżujących na trasach międzymiastowych, ale też tramwajów czy pociągów.
Pomysł ograniczania liczby pasażerów w komunikacji miejskiej nie jest niczym nowym. Był stosowany w czasie każdej z poprzednich fal pandemii. Powód? Autobus stanowi zamkniętą przestrzeń, w której ekstremalnie trudno może być zachować pełne warunki sanitarne ograniczające transmisję wirusa. Co więcej, warto pamiętać o tym, że już dziś środków transportu zbiorowego dotyczą pewne ograniczenia, które po 15 grudnia nie zostaną wykasowane. Pasażerowie nadal będą mogli jeździć autobusami, tramwajami czy pociągami wyłącznie w maseczce zasłaniającej usta i nos.
Na koniec jeszcze jedna kwestia. Warto pamiętać o tym, że nadal bez zmian pozostają... kary za niestosowanie się obostrzeń. Pasażer jadący autobusem miejskim bez maseczki może dostać mandat wynoszący od 5 do nawet 30 tys. zł. Co z karaniem za kwestię limitów? No i tu pojawia się kilka problemów.
Po pierwsze ciężko oczekiwać, że limitów pilnować będą kierowcy. Musieliby przeliczać pasażerów na każdym przystanku. Po drugie identyczna zasada dotyczy pasażerów. Po trzecie trudności mieliby również kontrolujący policjanci czy pracownicy sanepidu. Nietrudno spodziewać się zatem, że interwencje będą podejmowane przede wszystkim w przypadkach skrajnych naruszeń. A to oznacza scenariusz, w którym kontrolowany będzie tylko ten autobus, który pomimo obowiązywania limitu jest wypełniony po brzegi.