Więcej porad eksploatacyjnych znajdziesz też w serwisie Gazeta.pl.
W przestrzeni motoryzacyjnej jakiś czas temu pojawiła się dość ciekawa teoria. W jej głos porządne schłodzenie kabiny samochodu przed zaparkowaniem go przed blokiem sprawi, że o poranku – gdy kierowca np. będzie chciał ruszyć do pracy – szyby nie zaparują. No i gdyby to okazało się prawdą, użytkownicy aut wreszcie uzyskaliby najbardziej intuicyjną i najprostszą odpowiedź na pytanie dotyczące tego, co zrobić aby w samochodzie zimą nie parowały szyby. Ile w tym jednak prawdy? Czy scenariusz ten nie jest czasem kolejną i niesprawdzoną moto-legendą? Przeanalizujmy to.
Na początek należy zastanowić się nad tym, skąd w ogóle bierze się efekt parowania szyb. Z fizycznego punktu widzenia do jego powstania potrzebne są dwa elementy. Pierwszym jest wilgoć, a drugim duża różnica temperatur. Wilgoć może być wniesiona na butach lub nawet pochodzić z pary wodnej wydychanej przez kierowcę czy pasażera. Różnica temperatur to już zjawisko oczywiste – gdy zimą na dworze jest np. 0 stopni Celsjusza, prowadzący najczęściej rozgrzewa kabinę do 19, 20 czy 21 stopni. Rozbieżność wynosi zatem nawet 21 stopni i to też wyłącznie w przypadku, w którym na dworze nie ma tęgich mrozów!
No dobrze, ale gdzie w tym mechanizmie powstawania pary wodnej jest miejsce dla schłodzenia kabiny pasażerskiej? Może mieć ono znaczenie chociażby dla pozbycia się nadmiaru wilgoci. Tylko że takie wietrzenie też nie okaże się skuteczne zawsze i przy każdej pogodzie. Może mieć znaczenie gdy na dworze jest sucho, a do tego świeci słońce. Totalnie nie sprawdzi się w czasie opadów deszczu czy śniegu lub podczas wieczornego pojawienia się mgły. Wtedy więcej wilgoci trafi do kabiny pasażerskiej, niż się z niej wydostanie.
Kiedy zimą o poranku parują szyby? Gdy kierowca wsiada do auta, odpala silnik i włącza nawiewy. Wtedy na szybie skrapla się jednak nie wilgoć nagromadzona w kabinie, a przede wszystkim ta wydychana wraz z powietrzem.
Może zatem wietrzenie samochodu przed zaparkowaniem wpływa np. na wyrównanie temperatur między wnętrzem a dworem? W tą opcję również trudno uwierzyć. Po pierwsze dlatego, że temperatury i tak się wyrównają samoczynnie. W końcu samochód będzie stał nawet kilku godzin na zewnątrz. Po drugie nawet jeżeli miałoby to jakiekolwiek znaczenie, po rozruchu silnika kierowca i tak uruchomi w aucie nawiewy. A wdmuchiwanie ciepłego powietrza już w ciągu kilku sekund sprawi, że różnica temperatur między dworem a kabiną ponownie osiągnie wartość dwucyfrową.
Podsumowując, raczej ciężko uznać schłodzenie wnętrza samochodu przed jego zaparkowaniem za skuteczną metodę ograniczenia parowania szyb jesienią i zimą. A przynajmniej nie sprawdzi się ona zawsze i przy każdej pogodzie. Dużo lepszym pomysłem jest wymiana filtra przeciwpyłkowego, zadbanie o drożność wentylacji w kabinie pasażerskiej i po prostu... uruchomienie klimatyzacji także w sezonie chłodnym. Tak naprawdę to ona najsprawniej poradzi sobie z parą zalegającą na szybach.