Przejechałem pół Polski. 90 proc. kierowców, którzy mnie wyprzedzali, powinno dostać 500 zł mandatu

Bezpieczna odległość między autami jest gwarantowana przepisami. Tylko czy kierowcy stosują się do nich? Miniony weekend nauczył mnie, że... nie. Na oko jakieś 90 proc. kierowców powinno zakończyć manewr 500-złotowym mandatem.

Więcej informacji na temat bezpieczeństwa jazdy znajdziesz w serwisie Gazeta.pl.

Długi weekend i Święto Zmarłych stały się dobrą okazją do wyjazdu – często tego dalszego. Akcja "Znicz" z kolei dała policjantom możliwość uważniejszego skontrolowania zachowań prowadzących. Jakie mogą być wnioski? Średnio optymistyczne. Szczególnie że tylko od piątku do poniedziałku na drogach w naszym kraju miało miejsce aż 288 wypadków drogowych. W ich wyniku śmierć poniosło 18 osób i aż 345 odniosło obrażenia. Takie statystyki prowadzą tak naprawdę do jednego wniosku – słowo bezpieczeństwo spokojnie dalej można odmieniać przez wszystkie przypadki w prasie motoryzacyjnej.

Zobacz wideo Olsztyn. 64-letni pieszy ucierpiał w kolizji dwóch samochodów. Pomocy udzielili funkcjonariusze po służbie

Niektórzy są jak drogowe tarany. Starają się zepchnąć cię z pasa!

I choć informacja o wypadkach i obrażeniach jest tragiczna, to tak naprawdę dopiero wstęp do sedna tego tekstu. A sednem jest stwierdzenie, że tak tragiczne statystyki mnie nie dziwią. Sporo podróżowałem w miniony weekend i sporo widziałem na drodze. Prawda jest taka, że 90 proc. kierowców, którzy mnie wyprzedzili w trasie, zasługiwało na 500-złotowy mandat. I pierwszym z przewinień w tej kwestii było wykroczenie polegające na utrzymywaniu zbyt małego odstępu od poprzedzającego pojazdu na drogach szybkiego ruchu.

Przepisy mówią jasno – kierowca jadący drogą ekspresową lub autostradą powinien zachować odległość od poprzedzającego auta wynoszącą połowę prędkości (czyli np. 120 km/h, to 60 metrów). Przepisy przewidują oczywiście wyjątek i ten dotyczy wyprzedzania. Wyjątek nie może jednak oznaczać sytuacji, w której auta zbliżają się do siebie na przysłowiowe milimetry. Wyprzedzanie na drogach szybkiego ruchu z pominięciem zasady bezpiecznego dystansu to jedno. Drugą kwestią jest drogowy pressing, który nadal jest wszechobecny. Kierowcy starają się niemalże "zepchnąć" auta jadące z przodu na inny pas ruchu.

Warto pamiętać o tym, że zbyt bliski dystans między pojazdami oznacza, że kierowca auta jadącego z tyłu tworzy zagrożenie bezpieczeństwa ruchu drogowego. A to kończy się i to coraz częściej mandatem wynoszącym do 500 zł. Dodatkowo wykroczenie oznacza 6 punktów karnych. I mandaty w takiej kwocie są naprawdę w Polsce wystawiane. To nie tylko prawna fikcja i straszak.

Jazda na zderzaku to jedno. Wykroczeń jest więcej...

Jazda na zderzaku to tak naprawdę dopiero pierwszy z grzechów. Kolejnym jest np. wyprzedzanie na zakazie lub linii podwójnej ciągłej. Kierowcy starali się wykorzystać każdy skrawek, na którym ruch był choć trochę mniejszy i nie patrzyli na pozostałe przepisy. Wyprzedzanie na zakazie "kosztuje" 300 zł, a na podwójnej ciągłej 200 zł. Obydwa wykroczenia oznaczają dopisanie do konta kierowcy aż 5 punktów karnych. Jeszcze gorzej jeżeli kierowca zdecyduje się na wyprzedzenie... przed przejściem dla pieszych. To realne zagrożenie, a do tego wykroczenie ścigane 200-złotowym mandatem i 10 punktami karnymi.

Wrzuć na luz, wyłącz stres. Nerwy to nie jest dobry doradca

Na koniec jeszcze słowo wyjaśnienia. Długi weekend to jak już wspominałem okres wzmożonych wyjazdów. W naturalny sposób zatem na drogach pojawia się duża ilość pojazdów. Trasy – a nawet autostrady – potrafią się korkować w newralgicznych momentach, a to powoduje że poziom stresu u kierowców sięga zenitu. I ja to rozumiem. Warto jednak pamiętać o tym, aby mimo wszystko ostudzić zapał. Raz, że w warunkach natężonego ruchu agresywnymi zachowaniami czy prędkością mocno nie nadgonicie. Czas przejazdu skróci się o maksymalnie kilka minut. A na dużą ilość aut i nawet zachowania "niedzielnych kierowców" niewiele poradzicie.

Dwa, agresja i presja czasu nigdy nie są dobrym doradcą. A przy dużej ilości pojazdów na drogach już drobny błąd może się skończyć tragicznie dla was lub innego człowieka. Naprawdę chcielibyście żyć z taką odpowiedzialnością do końca życia?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.