Ustawa Prawo o ruchu drogowym nie definiuje zbyt klarownie obowiązków kierowcy związanych z jazdą we mgle. Możemy w niej przeczytać, że:
Kierujący pojazdem jest zobowiązany zachować szczególną ostrożność w czasie jazdy w warunkach zmniejszonej przejrzystości powietrza, spowodowanej mgłą, opadami atmosferycznymi lub innymi przyczynami.
Jak zatem się zachować, by dojechać bezpiecznie do celu i nie generować zagrożenia dla siebie i innych użytkowników drogi?
Podczas jazdy we mgle szczególnie istotną sprawą jest stosowanie zasady powtarzanej przez policję przy każdej możliwej okazji: dostosowanie prędkości do panujących warunków. Im mniej widzimy, tym wolniej jedziemy. Nie można precyzyjnie określić bezpiecznej prędkości. Powinniśmy poruszać z taką, która umożliwi skuteczną reakcję na pojawiające się na drodze sytuacje. A te mogą być różne. Niektórzy przestraszeni mgłą kierowcy decydują się na zaparkowanie samochodów na pasie awaryjnym bez włączonych świateł. Takie zachowanie jest niedopuszczalne i bardzo niebezpieczne.
Co gorsza, mgła tworzy iluzję zwolnionego tempa i nie daje wyraźnych punktów odniesienia. Gdy jedziemy w niej przez dłuższy czas, przyzwyczajamy się do panujących warunków, zaczynamy czuć się pewniej i bezwiednie przyspieszamy. Dlatego ważne jest, by co jakiś czas zerknąć na prędkościomierz i sprawdzić, czy przypadkiem nie rozpędziliśmy się za bardzo. Trzeba też utrzymywać znaczący odstęp względem poprzedzającego pojazdu. Zapas odległości pozwoli bezpiecznie przeprowadzić manewr awaryjnego hamowania. Warto również wiedzieć, że pokładowa elektronika w postaci systemów stojących na straży bezpieczeństwa często bywa zawodna i nie zareaguje odpowiednio wcześnie.
Od niedawna na drogach szybkiego ruchu w Polsce obowiązkowo trzeba utrzymywać bezpieczną odległość od jadących z przodu pojazdów. Ustawodawca określił, że jest to minimum połowa aktualnej prędkości wyrażona w metrach, czyli jadąc 100 km/h bezpieczna odległość wynosi minimum 50 metrów. Choć początkowo wydawało się, że przepis ten pozostanie martwy, to policja znalazła sposób, by go egzekwować, o czym pisaliśmy w poniższym tekście.
Jeśli widoczność ograniczona jest przez mgłę, odległość tę należy zwiększyć, będąc gotowym na mogące wystąpić w każdej chwili awaryjne hamowanie. Nie zapisano tego w nowym prawie, ale zasadę tę należy stosować dla własnego bezpieczeństwa.
Przy widoczności nieprzekraczającej 50 metrów wyprzedzanie to wyjątkowo niebezpieczne zadanie. Zderzenie czołowe nawet przy prędkości rzędu 50 km/h może być dramatyczne w skutkach. Warto zatem uzbroić się w cierpliwość i podążać za innym samochodem nawet w żółwim tempie. Jeśli jednak ten manewr jest konieczny, należy zachować szczególną ostrożność i wyprzedzać na szerokim odcinku, by zapewnić sobie margines bezpieczeństwa. Dodatkowo należy zasygnalizować innym uczestnikom ruchu swoje zamiary, używając krótkotrwałego, kilkukrotnego klaksonu, będącego dla innych ostrzeżeniem.
Jeszcze dekadę temu światła przeciwmgielne nie były typowym wyposażeniem samochodów z segmentu D. Teraz znajdziemy je nawet w klasie A i B. W wielu przypadkach wciąż wymagają dopłaty, ale nie warto z nich rezygnować dla zaoszczędzenia kilkuset złotych.
W warunkach pogorszonej widoczności będą wybawieniem. Przednie mogą mieć barwę białą lub żółtą selektywną. Umieszcza się je tak nisko, jak dopuszcza konstrukcja pojazdu, ale według homologacyjnych przepisów nie mogą znajdować się niżej niż 25 centymetrów od asfaltu. Nie jest to przypadkowa wartość. Mgła tuż nad ziemią jest zazwyczaj rzadsza, co zmniejsza efekt odbijania się promieni światła.
Światła przeciwmgielne włączamy, gdy widoczność spadnie do około 100-150 metrów. Jak to ocenić? Pomogą w tym na przykład przydrożne, białe słupki, które w Polsce rozstawione są co 100 metrów.
Tylne światło przeciwmgielne możemy włączyć w momencie, gdy widoczność spadnie poniżej 50 metrów. Dlaczego akurat wtedy? Bo w innym przypadku zamiast pomagać kierowcom jadącymi za nami, będziemy ich oślepiać. Z tego samego powodu ważne jest, abyśmy pamiętali o wyłączeniu ich od razu, gdy z mgły wyjedziemy.
W gęstej mgle nie należy włączać świateł drogowych, popularnie nazywanych długimi. Efekt będzie odwrotny do zamierzonego. Zamiast poprawić widoczność, dodatkowo rozświetlimy mgłę przed samochodem i przed oczami będziemy mieli jedną wielką ścianę światła. Można za to spróbować innej sztuczki. Wiele współczesnych aut wyposażona jest w elektryczną regulację wysokości świecenia reflektorów. Wbrew pozorom, obniżenie promienia światła może poprawić widoczność przed autem.
Wyjazd na pobocze podczas jazdy może skutkować utratą przyczepności, zderzeniem z drzewem, zaparkowanym pojazdem lub nawet dachowaniem w rowie. By tego uniknąć, należy patrzeć na białe linie namalowane na jezdni. We mgle trzeba ich wypatrywać szczególnie intensywnie. Pozwolą utrzymać się w pasie ruchu i pokażą, jak przebiegają zakręty. Przechodzenie linii przerywanej w ciągłą może oznaczać zbliżanie się do przejścia dla pieszych, skrzyżowania, ostrego zakrętu lub wzniesienia. Wówczas nasze zmysły powinny być jeszcze silniej wyostrzone.
Kolejny element stanowi wykorzystanie zmysłu słuchu. W gęstej mgle ucho wcześniej wychwyci zagrożenie niż oko. Zaleca się zatem wyłączenie radia, mocnego nawiewu na szybę i uchylenie szyby. Kierowca będzie w stanie usłyszeć wtedy dźwięk silników nadjeżdżających pojazdów i zorientować się w ich położeniu. To również szczególnie istotna kwestia podczas pokonywania chociażby przejazdów kolejowych lub miejskich torowisk.
Nie wiadomo, kiedy przyjdzie zmierzyć się z gęstą mgłą. By możliwie zwiększyć komfort jazdy, warto regularnie czyścić klosze lamp i kontrolować jakość oświetlenia w pojeździe. Wszelkie zabrudzenia na reflektorach powodują rozproszenie wiązki światła, pogarszając tym samym widoczność przed pojazdem. Należy też dbać o czystość szyb. Brudne szybciej zaparują od wewnątrz, a porysowane na zewnątrz załamują światło i ograniczają widoczność.
W zależności od potrzeby, można odkręcić mocniej dmuchawę, włączyć ogrzewanie czy uruchomić klimatyzację, która bardzo skutecznie osusza powietrze i zapobiega osadzaniu się pary wodnej. Ponadto, jeśli dojdzie do awarii i postanowimy pozostawić pojazd na poboczu, trzeba ostrzec innych użytkowników drogi trójkątem ostrzegawczym za samochodem i włączonymi światłami pozycyjnymi. Jeśli miejsce postoju jest wyjątkowo niebezpieczne, można posiłkować się lampami awaryjnymi.