Z katalizatorów robią "bombe". To nowy narkotyk w Kinszasie

Do tej pory, gdy pisaliśmy o zagrożeniach czyhających na katalizatory, mieliśmy na myśli złodziei. Okazuje się jednak, że katalizatory mogą też paść ofiarą dilerów narkotykowych. W Kongo opracowano nowy narkotyk, który powstaje właśnie ze sproszkowanego wnętrza katalizatorów.

Nie, nie żartujemy - można wciągnąć katalizator nosem. W Kinszasie, stolicy i jednocześnie największym mieście Demokratycznej Republiki Konga, opracowano nowy narkotyk. Lokalni dilerzy nazwali bo "bombe", co w lokalnym języku oznacza "potężny". Narkotyk powstaje ze sproszkowanego wnętrza samochodowych katalizatorów. Powstały proszek wciąga się nosem, co wprawia w stan wielogodzinnego odrętwienia.

Zobacz wideo Dwa promile, narkotyki i 250 km/h po autostradzie A4

Jeden z "bombiarzy" w rozmowie z reporterem Reutersa tłumaczył, że to znacznie lepszy sposób spędzania wolnego czasu od tego, który praktykowali wcześniej. Zanim wynaleziono "bombe", członkowie lokalnych gangów i grup przestępczych pili duże ilości mocnej whiskey, po której stawali się agresywni i niejednokrotnie krzywdzili ludzi. Stan po zażyciu "bombe" jest zgoła inny. Taka osoba potrafi godzinami siedzieć w jednym miejscu kiwając głową, drapiąc się i śmiejąc bez powodu.

Bombe cię uspokaja, jesteś zmęczony, zostajesz gdzieś stojąc lub siedząc przez wiele godzin, a potem wracasz do domu nikogo i nikogo nie niepokoisz

- tak wrażenia po zażyciu "bombe" opisuje cytowany przez Reutersa Cedrik, 26-letni lider jednej z lokalnych grup przestępczych.

Wciąganie spalin w proszku

Nie wiadomo do końca dlaczego sproszkowany katalizator działa w sposób umożliwiający wykorzystanie go w przemyśle narkotykowym. Ceramiczny lub metalowy wkład o strukturze plastra miodu jest ścierany na proszek i mieszany ze środkami nasennymi, uspokajającymi, witaminami i lekami psychotropowymi takimi jak Diazepam.

Żaden narkotyk nie jest zdrowy, ale w tym przypadku mówimy o wciąganiu do układu oddechowego olbrzymiej ilości szkodliwych substancji pochodzących ze spalin. Katalizator ma zatrzymywać cały "brud" powstały przy spalaniu paliwa - m.in. ogromne ilości dwutlenku węgla, węglowodorów i tlenku węgla, a więc substancji silnie kancerogennych.

Choć nowy narkotyk staje się coraz bardziej modny wśród narkomanów w Kongo, budzi duży niepokój lokalnych władz i... kierowców. Poza wątpliwym wpływem na zdrowie zażywających, zwiększony popyt na odurzający produkt przekłada się na akty wandalizmu i coraz częstsze kradzieże katalizatorów z samochodów. W lokalnych warsztatach zjawia się 5-10 kierowców dziennie, których auto padło łupem narkotykowych złodziei.

Na stronie agencji Reuters znajdziecie artykuł oraz film reportażowy o nowym narkotyku w Kongo.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.