Manualna zmiana biegów może być dość żmudna – szczególnie wtedy, gdy kierowca chce dopiero rozpędzić auto. Każde kolejne przełożenie oznacza bowiem nie tylko konieczność przestawienia lewarka, ale i wciśnięcia sprzęgła. Dlatego czasami kierowcy decydują się na... drogę na skróty. Zamiast wrzucać biegi 4, 5 i 6 od razu przeskakują z czwórki na szóstkę. Podobnie można zachować się przy redukcji – chcąc przejść z przełożenia szóstego na czwarte pomijając piąte.
I teraz rodzi się dość oczywiste pytanie. Czy drogowym cwaniakom udało się oszukać system i znaleźć metodę sprawniejszej pracy przekładni, czy może za rogiem ich postępowania ukrywa się poważna usterka skrzyni biegów? A odpowiedź tak naprawdę nie zależy od samego mechanizmu zmiany przełożeń, a bardziej sposobu w jaki kierowca to robi. Przypadek biegu w górę i redukcji warto jednak przeanalizować oddzielnie.
Technika przeskakiwania o dwa biegi do góry jest przydatna szczególnie wtedy, gdy kierowca najpierw chce dynamicznie przyspieszyć, a później ustabilizować prędkość obrotową silnika. Przydaje się zatem przede wszystkim w czasie wyprzedzania. Zmiana z czwórki na szóstkę tak naprawdę nie musi oznaczać żadnego zagrożenia dla przekładni, ale pod warunkiem że kierowca zadba o na tyle wysokie obroty na czwórce, że nie okażą się one zbyt niskie po zmianie na szóstkę.
Zbyt niskie obroty na biegu o dwa stopnie wyższym to dwa zagrożenia. Po pierwsze silnik może po prostu... zgasnąć. Po drugie niskie obroty to duża ilość wibracji. A dużej ilości wibracji nie znosi drogie w wymianie koło dwumasowe.
Czasami zdarza się, że kierowca po chwili spokojnej jazdy, musi skorzystać z mocy silnika. A wtedy konieczna jest redukcja – i to czasami o dwa biegi na raz. W tym przypadku kluczem do sukcesu również są obroty. Kierowca powinien zadbać o to, aby sprowadzić je odpowiednio nisko. W przeciwnym razie po redukcji z piątki na trójkę na koła trafi na tyle duża siła, że utracą one kontakt z nawierzchnią. A poślizg może oznaczać np. kolizję. Poza tym wysokie obroty to duże siły działające na elementy układu przeniesienia napędu – duże i mało korzystne.
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu zbyt wysokie obroty po redukcji o dwa biegi w dół mogły oznaczać tzw. "przekręcenie silnika". Dziś nie jest to możliwe – do opcji takiej nie dopuszczają mechanizmy obronne w postaci blokady obrotów.