Kierowcy mają przeróżne nawyki. A jednym z częściej spotykanych jest ryglowanie zamków kluczem w sytuacji, w której prowadzący wjeżdża autem na myjnię automatyczną. To jednak poważny błąd. I przekona się o tym każda osoba, która ma w swoim aucie zamontowany alarm. Ale może od początku... Czemu kierowcy zamykają auto na myjni automatycznej? Taka postawa może mieć swoje korzenie jeszcze w latach 90., gdy złodzieje wykorzystywali każdą okazję do kradzieży pojazdu lub radia. A otwarty samochód na myjni mógł stanowić zachętę nie do zignorowania.
Warto pamiętać jednak o tym, że dziś złodzieje samochodowi nie są już tak zuchwali. Szczególnie że myjnia jest mało dyskretnym środowiskiem do kradzieży. Albo sama jest wyposażona w kamery, albo znajduje się na stacji benzynowej, która z pewnością jest dokładnie obłożona monitoringiem. Ryzyko kradzieży dodatkowo jest tym mniejsze, że dookoła budynku porusza się właściciel. Auto nie jest zatem pozostawione same sobie. A ryglowanie zamków kluczykiem na myjni automatycznej często okazuje się poważnym błędem. I często kierowca musi walczyć z jednym z dwóch scenariuszy.
Alarm wyjący na myjni na szczęście raczej nie spowoduje awarii pojazdu czy układu elektrycznego. Z drugiej strony będzie stanowić sytuację stresogenną – szczególnie wtedy, gdy kierowca pójdzie np. na stację benzynową po kawę, usłyszy pracującą syrenę i nie do końca będzie wiedział co się stało. Dlatego tego stresu lepiej sobie oszczędzić. Szczególnie że prawdopodobieństwo kradzieży pojazdu lub okradzenia jego kabiny w myjni automatycznej jest naprawdę niewielkie. Zamiast o ryglowaniu zamków lepiej pomyśleć o złożeniu lusterek czy wykręceniu anteny. To tu ukrywa się prawdziwe zagrożenie na tzw. szczotkach.