Jesienne parkowanie pod chmurką oznacza szereg niespodzianek. Bo po dotarciu do auta zaparkowanego pod drzewem kierowca w pierwszej kolejności będzie musiał zrzucić z karoserii pożółkłe liście. A gdy już się ich pozbędzie, odkryje pomarańczowy pył, który osadził się na nadwoziu. Pozbycie się osadu nie jest tak łatwe, jak mogłoby się wydawać – drobinki przywierają do auta, przez co w czasie ich ścierania można porysować nadwozie. Jak się go pozbyć, żeby nie spowodować uszkodzeń auta? Na szczęście są na to sposoby.
Żółty pył sam w sobie nie jest szkodliwy dla lakieru w aucie. Niestety tworzy mało estetycznie wyglądającą warstwę. Poza tym jest brudzący – może zabrudzić jasne ubranie kierowcy lub pasażerów w czasie wsiadania.
Podstawowa zasada jest taka, że pomarańczowego pyłu nie należy ścierać na sucho – czy to szmatką, czy to gąbką, czy to ręcznikiem papierowym. W takim przypadku czyszczenie może spowodować powstanie drobnych rys na lakierze. Do ich usunięcia konieczne będzie np. polerowanie. Mało skuteczną metodą jest też punktowe ścieranie np. przy użyciu płynu do szyb i szmatki. Pył zazwyczaj równomiernie osadza się na całym nadwoziu, a nie tylko na jego fragmentach.
Najskuteczniejszą, ale i najbezpieczniejszą dla lakieru metodą pozbywania się pomarańczowego pyłu jest metoda na mokro. Osad można spłukać zarówno przy pomocy czystej wody, jak i wody z dodatkiem detergentu. Idealnie do tego celu sprawdzi się modna wśród kierowców myjnia bezdotykowa. Na niej już za kilka złotych można przywrócić lakierowi blask.