Kiedy mężczyzna wysiadł z mercedesa był zaskoczony mocą radiowozu. Pośpiech 40-latek z województwa mazowieckiego tłumaczył spotkaniem biznesowym. Na temat pomiaru nie dyskutował
- czytamy w oficjalnym komunikacie policji. Do zatrzymania doszło we wtorek 7 września na drodze ekspresowej S3. Patrolujących w nieoznakowanym radiowozie funkcjonariuszy grupy Speed minął rozpędzony Mercedes, który pędził w kierunku Szczecina, łamiąc rażąco dozwoloną prędkość. Przypomnijmy, na drogach ekspresowych to w przytłaczającej większości przypadków 120 km/h. Policjanci od razu ruszyli w pościg, żeby zakończyć tę karkołomną jazdę. Pomiar prędkości wskazał aż 249 km/h. Policyjny radiowóz znalazł się tuż za kierowcą podając sygnały do zatrzymania się. Policja, ku przestrodze, opublikowała fragment pościgu za nieodpowiedzialnym czterdziestolatkiem:
Nie mamy jeszcze pojęcia, jak wysoka będzie kara dla kierowcy mercedesa. Policjanci, raczej słusznie, stwierdzili, że 500-złotowy mandat i punkty karne to zdecydowanie za mało za tak niebezpieczną jazdę. Dlatego sprawę od razu skierowano do sądu, a swój finał znajdzie podczas rozprawy. Sędzia ma znacznie większy wachlarz kar dla kierowców, stwarzających niebezpieczeństwo w ruchu. Choćby 5000 zł grzywny i zakaz prowadzenia pojazdów na dłuższy czas.
Nie ma tutaj jasnych wytycznych, a wiele zależy od interpretacji funkcjonariusza i konkretnej sytuacji. W polskim prawie znajdziemy przepis, mówiący, że policja może wystąpić z wnioskiem o ukaranie, gdy:
zachodzą okoliczności przemawiające za wymierzeniem sprawcy wykroczenia surowszej grzywny, niż to jest dopuszczalne w postępowaniu mandatowym lub innego rodzaju kary albo za orzeczeniem środka karnego.
Do sądów trafiają zwykle sprawy, w których doszło do rażącego naruszenia przepisów. Najczęściej słyszymy o: