Mandat za zbyt szybką jazdę na rowerze. Teraz to 500 zł, ale nikt nie wie, co znaczy "szybka"

Prawie każda nowelizacja przepisów obowiązujących na drogach wiąże się ze słowem mandat. Nie inaczej jest w przypadku rowerów, elektrycznych hulajnóg i UTO. Ich prowadzący mogą dostać karę za zbyt szybką jazdę po chodniku. Tylko co właściwie oznacza zbyt szybko?

Kompetencje strażników gminnych i miejskich kilka lat temu zostały mocno ograniczone. Stracili oni np. możliwość kontrolowania prędkości samochodów. Ich rola tym samym została ograniczona do pilnowania porządku - w przypadku dróg oznacza to nieprawidłowe parkowanie i wykroczenia przeciwko zakazom wjazdów. 30 sierpnia 2021 roku po raz pierwszy od lat otrzymali oni jednak nowe zadania drogowe. Od tego dnia straż gminna lub miejska ma prawo zatrzymać do kontroli rowerzystę lub osobę jadącą uprzędzeniem transportu osobistego albo hulajnogą.

Zobacz wideo Ładowanie hybrydy plug-in. Czy można z domowego gniazdka? Ile to kosztuje? Jak najsensowniej to robić?

500 zł mandatu dla rowerzystów oraz osób na hulajnogach i UTO

Nowe uprawnienia strażników są tak naprawdę pokłosiem majowej zmiany. Wiosną przepisy drogowe zostały bowiem zaktualizowane o takie pojęcia jak elektryczne hulajnogi i UTO. Nowelizacja nie tylko sprecyzowała specyfikację techniczną tych pojazdów, ale również wskazała im zasady ruchu. I tak rowerzysta lub osoba jadąca UTO, ewentualnie elektryczną hulajnoga może otrzymać mandat za nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu albo zbyt szybką jazdę po chodniku.

Zbyt szybka jazda po chodniku, czyli jaka?

W przypadku obydwu wykroczeń strażnik gminny lub miejski ma prawo ukarać cyklistę lub prowadzącego inny środek transportu 500-złotowym mandatem. I o ile kwestia kary jest oczywista, mniej oczywista może być kwalifikacja jednego z czynów. Nieustąpienia pierwszeństwa? Sprawa jest jasna. Gorzej jednak jeżeli chodzi o zbyt dużą prędkość. Bo zbyt duża prędkość jest pojęciem bardzo mało precyzyjnym, co sprawia że kryterium otrzymania mandatu może być mocno iluzoryczne i zależne od widzimisię strażnika.

Mówienie o zbyt dużej prędkości w przepisach przywodzi na myśl stary dowcip o milicjantach, w którym auto jadące przepisowo brzmi pyr, pyr, a zbyt szybko bzium.

Nowe przepisy są... zaskakująco precyzyjne!

Całe szczęście ustawodawca w tym akurat przypadku przewidział, że zbyt duża prędkość nie daje żadnej miarodajności. Doprecyzował zatem to pojęcie - być może nadal mało wystarczająco, ale zawsze. Rowerzysta, ewentualnie osoba na hulajnodze lub UTO jedzie zbyt szybko wtedy, gdy poruszać się z prędkością wyższą od prędkości przeciętnego pieszego. To wtedy może otrzymać 500-złotową grzywnę od strażnika gminnego lub miejskiego. Oczywiście mandatu może nie przyjąć. W takim przypadku sprawa trafi do sądu, a ten może orzec grzywnę wynoszącą do 5 tys. zł.

Kto, kierując rowerem, hulajnogą elektryczną lub urządzeniem transportu osobistego albo poruszając się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch na chodniku lub drodze dla pieszych, nie porusza się z prędkością zbliżoną do prędkości pieszego lub nie ustępuje pierwszeństwa pieszemu, podlega karze grzywny albo karze nagany. - art. 86a Kodeksu wykroczeń.

Bo rowerzysta może jechać po chodniku, ale nie zawsze

Na koniec warto pamiętać o kilku kwestiach. Nie sądzę aby strażnicy gminni lub miejscy często korzystali z nowych uprawnień. Przecież nie będą patrolować chodników w poszukiwaniu rowerowych piratów czy tworzyć punktów przesiewowych kontroli. Poza tym rowerzysta albo prowadzący hulajnogę lub UTO tylko w określonych przypadkach może jechać chodnikiem. Dotyczy to sytuacji, w której w pobliżu nie ma ścieżki dla rowerzystów, a do tego na jezdni dopuszczony jest ruch pojazdów z prędkością większą niż 30 km/h.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.