Tak oszukują handlarze samochodów. Nie jesteś bezbronny! Sposoby na ich triki

Handlarze starają się oszukiwać, dlatego kupujący powinni być sprytniejsi. Jak przejrzeć techniki stosowane przez sprzedających już na podstawie zdjęć zamieszczonych w sieci? Oto kilka kluczowych wskazówek.

W chwili obecnej w sieci jest jakiś 180 tysięcy ogłoszeń sprzedaży samochodów używanych. Kilka tysięcy to ilość ofert na popularne modele. Co to oznacza? Przede wszystkim naprawdę spory wybór. Kupujący może trochę "powybrzydzać" w kwestii koloru czy wersji. Z drugiej strony taka ilość pojazdów sprawia, że niełatwo może być znaleźć zadbane auto, które w czasie eksploatacji nie spędzi większości czasu przed warsztatem. Jak nie władować się na motoryzacyjną minę? Kupujący powinien wiedzieć jak oszukują handlarze, a tym samym jak nie złapać się w zastawione przez nich pułapki.

Nie jedź na drugi koniec Polski. Obejrzyj dobrze zdjęcia!

Może się okazać, że używany egzemplarz, którym kupujący jest zainteresowany, znajduje się w odległości kilkuset kilometrów od niego. Aby oszczędzić sobie czasu i pieniędzy, przed podjęciem decyzji o jego oględzinach, warto dokładnie przejrzeć zdjęcia dołączone do internetowej oferty. Na co zwracać na nich uwagę? Przede wszystkim na wykończenia.

Popularnym sposobem "tuningu" auta z drugiej ręki jest np. obszywanie kierownicy. Za sprawą zabiegu wygląda ona jak nowa. Poza tym handlarze - aby ukryć śladu zużycia - potrafią wymieniać fotele, boczki drzwi czy mieszek skrzyni biegów. Modyfikacje takie mogą się czasami mocno rzucać w oczy - np. fotel kierowcy jest prawie nowy, a pasażera nosi ślady zużycia. Odnowione wnętrze na ogół świadczy o tym, że sprzedający najpierw cofnął licznik w aucie, a teraz chce ukryć ten fakt.

A silnik jest brudny?

Ważną informację ze zdjęć można wyczytać z silnika i komory silnika. Zakurzony motor wcale nie jest zaniedbany. Tak, wygląda mało estetycznie. Mimo wszystko to naturalne ślady eksploatacyjne. Dużo gorzej, gdy jednostka jest wyczyszczona i nawoskowana. W ten sposób handlarze na ogół chcą zamaskować różnego rodzaju wycieki. Jeżeli chodzi o komorę silnika, ważnym sygnałem jest nadmierna ilość rdzy w dolnej jej części - może świadczyć o tym, że samochód był ofiarą powodzi.

Przyjrzyj się elementom. Sprawdź czy są dobrze spasowane.

Dostosowanie montowni do produkcji auta kosztuje setki milionów euro. A jako że proces jest w dużej mierze zautomatyzowany, dziś nie ma raczej samochodów, które mają np. fabrycznie źle spasowany zderzak. Gdy zatem kupujący zauważy na zdjęciu duże szpary między konkretnymi elementami karoserii, mogą one świadczyć o tanio wykonanej naprawie powypadkowej. Szczególnie warto skupić się na pasie przednim, błotnikach czy tylnym zderzaku. To elementy, które najczęściej muszą być naprawiane po kolizji.

Szkoda parkingowa nie jest niczym złym. Gorzej jednak jeżeli na karoserii widać ślady poważniejszego zdarzenia, a sprzedający się upiera że auto ma bezwypadkową historię. To powinno sprawić, że w głowie kupującego zapali się czerwona lampka.

Popatrz na przedni zderzak. Jest w nim zaślepka?

W przednim zderzaku producenci stosują małą, okrągłą zaślepkę, pod którą ukrywa się punkt mocowania haka do holowania. Ta trzyma się dość mocno, ale dopóki kierowca nie zacznie jej używać. Po awarii często się gubi, a handlarze nie zwracają uwagi na taki drobiazg. O czym świadczy brak zaślepki? O tym, że samochód mógł być dość często lawetowany - a co za tym idzie to egzemplarz awaryjny.

Zobacz wideo Bezczelna kradzież kół. Pięciu mężczyzn, bus i w 12 minut było po wszystkim

Sportowy pakiet z... dieslem? Sprawdź czy to możliwe

Bardzo często w ogłoszeniach sprzedaży pojawia się informacja o wyjątkowym pakiecie stylistycznym. Przykład? Golf z bazowym dieslem został stylizowany na wersję GTI. Takie połączenie nie było jednak możliwe fabrycznie. "Tuningu" musiał zatem dokonać jeden z poprzednich właścicieli lub handlarz. Czy to dobry sygnał? Nie zawsze. Szczególnie że modyfikacja może wskazywać na poważny wypadek - na ogół podczas napraw blacharskich wykonywanych po kosztach stosuje się akurat znalezione części używane, ewentualnie zamienne i efektownie świecące lampy.

A na koniec stan opon. Ten też widać na zdjęciach

Oglądając zdjęcia samochodu używanego warto zwrócić uwagę na opony i stopień ich zużycia. Powód? Handlarze bardzo często sprzedają samochody na ogumieniu, które nadaje się wyłącznie na powrót do domu. A zakup kompletu nowych opon oznacza wydatek od ponad tysiąca do kilku tysięcy złotych. Gdy kupujący zauważy zły stan opon, nie musi od razu odstępować od zakupu. To może się jednak stać zachętą np. do mocniejszego negocjowania ceny.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.