Kierowca nie powinien pić piw niskolakoholowych (np. między jeden a trzy procent), a także unikać tzw. radlerów, które zwykle mają około trzech procent alkoholu. Alkohol i prowadzenie samochodu nigdy nie idą ze sobą w parze i nie powinniśmy o tym zapominać. Teoretycznie jedno zwykłe piwo, po którym odczekamy sporo czasu, nic złego nam nie zrobi. Teoretycznie. Alkohol działa na nasz organizm różnie. Czasem wystarczy jego niewielka dawka, żebyśmy poczuli się gorzej, opanowało nas zmęczenie albo stracili refleks. Wiele zależy od danego dnia. Dlatego powinniśmy się kierować jedną prostą zasadą - piłeś? nie jedź.
Nowe piwa o zawartości 0 proc. alkoholu dosłownie zalewają sklepy, a kolejne propozycje serwują nam browary koncernowe, regionalne i kraftowe. Kierowca nie jest już skazany tylko na niesmaczne, słodkawe, bezalkoholowe lagery największych producentów albo przypominające oranżadę radlery. Oferta stale się rozwija, a ciekawe piwo bezalkoholowe znajdziemy także poza sklepami specjalistycznymi. Nawet olbrzymie koncerny zaczęły oferować coraz lepsze piwa (często mają nową recepturę) i nie ograniczają się już do lagerów, wprowadzając do sprzedaży także piwa pszeniczne, ciemne albo w stylu IPA. Wybór jest ogromny, a propozycje bezalkoholowe proponują także browary regionalne i rzemieślnicze.
Większość piw bezalkoholowych wyróżnia się niebieskim kolorem opakowania i dużym napisem "0,0 proc." W takim przypadku sprawa jest prosta - kierowca może je pić i bez obaw wsiąść za kółko po imprezie czy spotkaniu. Nikt nie ma wątpliwości. Są jednak piwa, również na bezalkoholowej półce, z informacją na etykiecie "zawartość alkoholu do 0,5 proc." Rezygnowanie z nich z powodu ewentualnej zawartości alkoholu to nadmierna ostrożność.
W myśl polskich przepisów piwa z zawartością alkoholu do 0,5 proc. są piwami bezalkoholowymi i producent nie musi zaznaczać, że dane piwo może zawierać maksymalnie 0,5 proc. alkoholu. Takie piwo najczęściej wcale nie ma 0,5 proc. - to wartość graniczna. Zawiera śladowe ilości alkoholu. Więcej alkoholu czasem znajdziecie w produktach, które wszyscy piją bez cienia wątpliwości, choćby kefirze czy jogurcie.
Tak. Jeżeli zmierzycie poziom alkoholu w wydychanym powietrzu od razu po wypiciu takiego piwa, to alkomat może wskazać, że przekroczyliście dopuszczalny limit. Dlaczego? Śladowe ilości alkoholu macie w ustach, na języku i podniebieniu, a alkomat musi być na tyle czuły, żeby wykryć alkohol w powietrzu wydychanym z płuc. "Promile" po wypiciu piwa bezalkoholowego znikną dosłownie po kilkudziesięciu sekundach.
Kierowca nie musi się więc w ogóle przejmować ewentualną kontrolą policyjną, bo praktycznie nie ma możliwości, żeby cokolwiek "wyszło". Chyba że dmuchniemy chwilę po wzięciu łyka takiego piwa. Dla pewności możecie przed wejściem do samochodu przepłukać usta wodą - wtedy będziecie mieli stuprocentową pewność. Pamiętajcie też, że zawsze możecie poprosić funkcjonariusza o ponowne badanie. Ewentualne promile po wypiciu piwa z zawartością alkoholu do 0,5 proc. wyparują po kilku chwilach.
Napis na butelce lub puszcza "do 0,5 proc." nie dyskwalifikuje piwa jako napoju dla kierowcy. I "0,0 proc." i "do 0,5 proc." to w świetle polskiego prawa piwa bezalkoholowe, a ich picie nie wpływa na wasze umiejętności za kierownicą czy czas reakcji. Picia bezalkoholowych piw nie wykaże także alkomat, o ile nie dmuchniecie, mając piwo jeszcze na policzkach i języku, czyli dosłownie chwilę po wypiciu.