W Polsce jak w USA. Częściej sięgamy po alkohol, a potem siadamy za kierownicę

Alkohol jest wyjątkowo niebezpieczny w czasach pandemii. Ze statystyk wynika, że sięgamy po niego częściej - to najprostszy i najtańszy sposób walkę ze stresem i nudą. Odbija się to także na liczbie pijanych kierowców. Mimo mniejszego ruchu.

Pijemy coraz więcej. Pandemia może to jeszcze przyspieszyć

Liczba pijanych kierowców zaczęła rosnąć jeszcze przed wybuchem pandemii. Z danych policji wynika, że w Polsce w 2019 r. odnotowano ponad 111 tysięcy osób prowadzących samochód pod wpływem alkoholu. Był to najwyższy wynik od dziesięciu lat. Statystyki pokazują też, że spożycie alkoholu przez Polaków stale rośnie, a w 2019 r. było największe od 25 lat. Statystyczny Polak wypił wtedy 9,78 litrów alkoholu w przeliczeniu na czysty spirytus. Wciąż czekamy na pełne podsumowanie 2020 r., ale możemy się spodziewać, że będzie jeszcze wyższe. Na pewno wzrośnie spożycie mocnego alkoholu, na co wskazują dane za okres styczeń - połowa listopada. "Dziennik Gazeta Prawna" podaje, że ich sprzedaż wzrosła o 3,8 proc.

Alkohol to dla wielu ucieczka od stresu i znudzenia, które pogłębiają się w czasach pandemii. Next.gazeta.pl zwraca uwagę, że z analiz niemieckich specjalistów ds. zwalczania alkoholizmu wynika, że w epidemii koronawirusa spożycie trunków rośnie, a wraz z nim wrasta ryzyko uzależnienia. Jak wyjaśnia cytowana przez portal BR.de Marion Santl, szefowa poradni specjalistycznej ds. uzależnień z Regensburga problem dotyczy nie tylko alkoholu, ale i narkotyków czy hazardu. - Na powrót do negatywnych zachowań wpływ ma zakaz kontaktów i przemieszczania się - wyjaśnia. 

Liczba pijanych kierowców powinna spadać... znacznie szybciej niż spada

Statystyki Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad pokazują, że ruch na polskich drogach wciąż jest znacznie mniejszy niż w poprzednich latach. W zależności od tygodnia spadki wahają się od kilku do kilkunastu procent. Logika podpowiadałaby, że na drogach zrobi się teraz bezpieczniej. Równanie nie powinno być trudne. Mniej samochodów = mniej wypadków = mniej ofiar. To samo dotyczy pijanych kierowców, prawda? Nie do końca. Puste ulice skłoniły Polaków do agresywniejszej i szybszej jazdy, a to sprawia, że wypadki są coraz tragiczniejsze w skutkach.

Również liczba pijanych kierowców zaskakuje negatywnie. Wielkanoc w 2020 roku była inna, niż wszyscy myśleliśmy. Z powodu pandemii większość osób została w domach, a na ulicach ruch był nieporównywalnie mniejszy niż zazwyczaj. Mimo to zatrzymano ponad 540 nietrzeźwych kierowców. To mniej niż rok wcześniej, ale i tak zatrważająco dużo, biorąc pod uwagę fakt, że większość osób siedziała w domach, a ulice świeciły pustkami.

Święta Bożego Narodzenia i Sylwester 2020 r. Spadek liczby pijanych kierowców? Symboliczny

Podczas niedawnych świąt również odnotowano mniejszy ruch na drogach. Wpłynęły na to zaostrzone pod koniec roku obostrzenia. M.in. limit osób, które można zaprosić do wigilijnego stołu czy pozamykane hotele. Spadki nie były już tak ogromne jak podczas Wielkanocy, ale wciąż na drogach jeździło zauważalnie mniej aut. Jak odbiło się to na liczbie złapanych pijanych kierowców? Od 24 grudnia 2020 r. do 1 stycznia 2021 r. policja złapała ich 1453. W analogicznym okresie 2019 r. było to 1507.

Statystyki poszczególnych dni okresu świątecznego. Najpierw podajemy liczbę pijanych kierowców w 2020 r., a później, dla porównania, z 2019 r.

  • 24 grudnia - 165 w 2020 r. do 170 w 2019 r.
  • 25 grudnia - 152 do 175
  • 26 grudnia - 176 do 161
  • 27 grudnia - 111 do 150
  • 28 grudnia - 107 do 141
  • 29 grudnia - 123 do 161
  • 30 grudnia - 140 do 121
  • 31 grudnia - 158 do 96
  • 1 stycznia - 321 do 332
Zobacz wideo Policyjny pościg za kierowcą. 17-latek miał 1,7 promila alkoholu w organizmie

Alkohol i pandemia to problem ogólnoświatowy. Ciekawe liczby z USA

Przyzwyczailiśmy się, że pijani kierowcy to problem przede wszystkim Polski i naszego regionu Europy, ale nic bardziej mylnego. Z plagą pijanych prowadzących zmaga się wiele krajów, a pandemia tylko to pogłębia. Amerykański urząd ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego NHTSA bije na alarm, że mimo zmniejszonego o 16 proc. ruchu na drogach USA wypadki stały się znacznie poważniejsze w skutkach. NHTSA twierdzi, że kierowcy jeżdżą szybciej, częściej decydują się na ryzykowne manewry, a zaskakująco wielu z nich wsiada za kółko po spożyciu. Dokładnie jak w Polsce.

Dziennik "JAMA Network" z kolei podaje, że Amerykanie po trzydziestce wypili o 14 proc. więcej alkoholu w 2020 r. niż w 2019 r. Wpływ pandemii na spożycie najlepiej obrazuje marzec, kiedy ta wybuchła - w porównaniu z marcem 2019 r. wzrost sprzedaż alkoholu wyniósł aż 54 proc. Na tym tle wyjątkowo niepokojąco wypada badanie firmy ubezpieczeniowej Value Penguin, z którego jasno wynika, że w ostatnich miesiącach aż 34 proc. Amerykanów otwarcie przyznało się do jazdy pod wpływem alkoholu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.