Polskę wyprzedziły tylko Czechy i Szwajcaria. W warszawskim salonie Rolls-Royce'a pojawiły się od razu dwa egzemplarze nowego Ghosta. Ceny mniejszej limuzyny brytyjskiej marki jednak odstraszą większość klientów. Za najtańszą wersję trzeba zapłacić równowartość 250 tys. euro. Plus podatek VAT i akcyza.
Wychodzi ponad 1,6 miliona złotych za najtańszą konfigurację, ale jeśli ktoś musi liczyć, to znaczy, że go nie stać. Rolls-Royce Ghost nie jest dla tych, którzy próbują oszczędzać. Jego nieco mniejsze rozmiary (5,55 m długości i 1,98 m szerokości) mają przyciągnąć klientów, którzy lubią sami prowadzić.
Ghost jest nie tylko najnowszym, ale i najnowocześniejszym Rolls-Roycem. Został skonstruowany na aluminiowej platformie dedykowanej dla aut tej marki. Na takiej samej powstał Cullinan i Phantom. "Duch" ma napęd na obie osie i cztery koła skrętne, a pod jego długą maską kryje się silnik V12 o pojemności 6,75 litra i mocy 571 KM.
Według przedstawicieli producenta symbolizuję erę "post-bogactwa" i ma być znacznie bardziej skromny od starszych modeli. Patrząc na podświetlaną atrapę chłodnicy, gwiazdy mieniące się na podsufitce oraz tablicy przyrządów, lodówkę z kryształową karafką i kieliszkami oraz dywaniki z owczej wełny, w których toną buty, trudno jest się z nimi zgodzić.
Naszym zdaniem Rolls-Royce Ghost nadal otacza użytkowników przepychem i luksusem. Żeby to stwierdzić, nie trzeba nim nawet jeździć. Wystarczy posiedzieć w przestronnym wnętrzu. A w czasie jazdy nie może być gorzej. W końcu producent użył ponad 100 kg materiałów wygłuszających, żeby było w nim miło. Potem zaczął się martwić, że nie słychać przysłowiowego szeptu silnika, więc musiał poddać nadwozie kolejnym modyfikacjom.
Rolls-Royce Ghost jest na wskroś nowoczesny i luksusowy, ale nie epatuje nowinkami. Wprawdzie został wyposażony w cyfrowe wskaźniki, ale niechętnie spogląda w stronę systemów autonomicznej jazdy. Na nasze pytanie, czy klienci tej szlachetnej marki nie oczekują, że samochód będzie ich woził, szef PR na Europę Wschodnią, Rosję i Azję Środkową, Frank Tiemann odparł, że użytkownicy Rolls-Royce'a wolą kontakt z ludźmi. No cóż, nasz klient nasz pan. Pierwsi z nich oglądali nową limuzynę z Goodwood już w dniu krajowej premiery.