Prawie wszyscy Polacy (96 proc.) uważają się za "dobrych" lub "bardzo dobrych" kierowców. Co więcej, 91 proc. z nas twierdzi, że zawsze bezbłędnie ocenia sytuację na drodze. Oczywiście jeździmy lepiej od większości dookoła - 62 proc. jest przekonanych, że ma wyższe umiejętności od przeciętnego polskiego kierowcy. Takie liczby podała w swoim raporcie Polska Izba Ubezpieczeń (PIU). I choć badanie, na które się PIU powołuje nie jest z tego roku, to trudno nie oprzeć się wrażeniu, że w Polsce nic się nie zmienia. Zbyt pewni siebie nagminnie łamiemy przepisy, a to często kończy się tragicznie. Najlepiej świadczą o tym policyjne statystyki z ostatnich lat.
Przekonanie o własnej nieomylności kontrastuje z rzeczywistością. Polskie drogi od wielu lat znajdują się w czołówce najniebezpieczniejszych w Unii Europejskiej. I choć z roku na rok nasze bezpieczeństwo się poprawia, to wciąż nasz kraj zaznaczany jest w takich zestawieniach na czarno lub czerwono. Według unijnych danych, w Polsce w wypadkach w przeliczeniu na milion mieszkańców ginie 76 osób rocznie. Niebezpieczniej jest w Rumunii (96) oraz Bułgarii (88). Ostatnio udało nam się nieznacznie przeskoczyć Łotwę (78). Miejsce Polski poprawiło także dołączenie do wspólnoty Chorwacji, gdzie w przeliczeniu na milion mieszkańców rocznie ginie 77 osób. Nie przesadzamy z tym czarnym kolorem. Tak wygląda opublikowana w 2019 r. przez Parlament Europejski mapa "Bezpieczeństwo na drodze w UE":
Policja i różnego rodzaju organizacje zajmujące się bezpieczeństwem ruchu drogowego od dłuższego czasu apelują o walkę z piratami drogowymi. Nadmierna prędkość zbiera nad Wisłą krwawe żniwo - to druga przyczyna wypadków w kraju, zaraz po nieustąpieniu pierwszeństwa. Stąd wydzielenie w policji specjalnych grup SPEED, coraz więcej fotoradarów przy drogach, wprowadzenie od wakacji tego roku przepisu o zabieraniu prawa jazdy za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h także poza terenem zabudowanym oraz debata o mandatach (najpierw rządzący mówili o zaostrzeniu taryfikatora, ale teraz stawiają raczej na zwiększenie skuteczności ściągania kar).
Raport PIU pokazuje, że polscy kierowcy podchodzą do przepisów z lekceważeniem. Ponad połowa z nas (55 proc.) uważa, że możliwe jest jednoczesne jeżdżenie szybko i bezpiecznie. Polacy też otwarcie przyznają się popełniania następujących wykroczeń: ponad połowa przekracza prędkość poza terenem zabudowanym, 45 proc. robi to w mieście, 49 proc. przejeżdża na skrzyżowaniu na "późnym pomarańczowym", a 42 proc. nie utrzymuje bezpiecznego odstępu od pojazdu z przodu.
Niepokojące jest zwłaszcza zdanie kierowców o przekraczaniu prędkości w terenie zabudowanym:
Smutny w tym wszystkim jest fakt, że nie uczymy się na błędach, a śmiertelność na polskich drogach wciąż jest bardzo wysoka. Złe przyzwyczajenia kierowców, zwłaszcza te dotyczące prędkości, bardzo trudno wyplenić. Policja co roku publikuje pełny raport dotyczący wypadków. Po kilku latach znacznej poprawy bezpieczeństwa mniej więcej od 2015 r. liczba zabitych na drogach się ustabilizowała. Co gorsza, w 2018 i 2019 r. odnotowaliśmy w tej statystyce wzrost. Mimo że liczba wypadków spadła.
Sytuacji nie poprawiły nawet ostatnie dwa miesiące, w których natężenie ruchu znacznie spadło. Miało to wręcz przeciwny skutek - owszem, naruszeń było mniej, ale znacznie zwiększyła się brawura kierowców. Przerażająca jest zwłaszcza statystyka kierujących, którzy przekroczyli prędkość o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym. Od 14 marca do 14 kwietnia Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym zarejestrowało ich aż 855. Dla porównania - w analogicznym okresie ubiegłego roku odnotowano 663 przypadki.
Dane budzą niepokój, dlatego apelujemy do kierowców o zachowanie rozwagi i rozsądku na drodze oraz zdjęcie nogi z gazu. Pamiętajmy, że jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za własne bezpieczeństwo, ale również innych uczestników ruchu drogowego
- komentował dane szef ITD Alvin Piotr Gajadhur. Statystyki GITD potwierdza również policja, która raz za razem donosi o rażącym łamaniu przepisów. Zwykle w policyjnych komunikatach czytamy o łamaniu ograniczeń prędkości. 230 km/h na ekspresówce albo 150 km/h w terenie zabudowanym nikogo nie dziwi. W końcu jeździmy szybko, ale bezpiecznie.