Kupujemy używane. Po czym poznać, że samochód ma duży przebieg?

Mimo walki z kręceniem liczników, polski rynek wtórny zalany jest samochodami ze znacznie cofniętym przebiegiem. Jak wykryć oszustwo? Podpowiadamy, jak nie dać się nabrać handlarzowi.

Skąd wzięła się plaga cofniętych liczników?

Odpowiedź jest prosta - po prostu zdecydowanie łatwiej sprzedać auto z mniejszym przebiegiem. Polacy mają zakodowane w świadomości, że jeśli wskazanie licznika nie przekracza 200 tysięcy kilometrów, to pojazd jeszcze długo posłuży. Wyeksploatowane maszyny z przebiegiem rzędu 400-500 tysięcy kilometrów będą generować ogromne koszty z uwagi na konieczność napraw wyeksploatowanej konstrukcji. Po latach poddaje się elektronika, podzespoły silnika i zawieszenie. Im wyższej klasy samochód, tym eliminowanie usterek będzie droższe. Handlarze mają swoje sztuczki, ale wciąż można gołym okiem wychwycić tuszowanie „nakręconych” kilometrów.

W starym samochodzie łatwiej wychwycić kręcenie licznika

Wyeksploatowanie samochodu zdradza przede wszystkim wnętrze. Zniszczona kierownica, zarwany fotel, zmechacona tapicerka lub niedbałe ingerencje tapicera w przywrócenie poszyciu dawnego wyglądu świadczą zwykle o próbach tuszowania sporego przebiegu. Przecież w autach o wartości kilku tysięcy złotych nie opłaca się przekładać zużytych elementów wnętrza z innego pojazdu, bo to operacja zbyt droga.

Wysoki przebieg zdradzi też kondycja silnika. Proste jednostki napędowe sprzed dwóch, trzech dekad, odznaczały się wyjątkową wytrzymałością. Liczne wycieki, nierówna praca lub szarpanie, wyraźnie wskazują na duży staż drogowy. To samo tyczy się samochodów z instalacjami gazowymi założonymi przed laty. Przerobienie auta na zasilanie LPG opłaca się tylko wtedy, gdy użytkownik pokonuje dziesiątki tysięcy kilometrów każdego roku. Także zakup auta z silnikiem wysokoprężnym przed laty wiązał się z zamiarem eksploatacji pojazdu w długich trasach. Nie ma się zatem co łudzić, że starsze Passat, Corolla lub Vectra z silnikami wysokoprężnymi mogły dotąd przejechać jedynie 190 tysięcy kilometrów. W takim przypadku od razu powinna zaświecić się nam lampka ostrzegawcza.

Zobacz wideo Motocyklem bez prawa jazdy i badań technicznych. Na liczniku: 152 km/h

Trudniej ocenić przebieg w nowszych i droższych autach

Najczęściej do cofnięcia przebiegu dochodzi w autach, których wartość przekracza 20-30 tysięcy złotych. Zwłaszcza, że w przypadku popularnych modeli łatwo ukryć rzeczywisty przebieg pojazdu. Na rynku wtórnym nietrudno znaleźć elementy wnętrza w bardzo dobrym stanie. Za kilkaset złotych można kupić niezniszczoną tapicerkę, a za kolejnych kilkadziesiąt złotych brakujące komponenty z tworzywa. Handlarze samochodów korzystają też z usług specjalistów, którzy czyszczą i nabłyszczają plastiki w przedziale pasażerskim, co w rezultacie przynosi efekt świeżości. Skórzane poszycie foteli łatwo zregenerować poprzez malowanie, usuwanie plam i wszywanie łat. Doświadczony fachowiec nie pozostawi śladu.

Gdzie zatem w droższych pojazdach szukać prób tuszowania przebiegu? Przekładanie tapicerki, boczków drzwiowych lub elementów kokpitu zawsze wiąże się z ryzykiem urwania zaczepu lub trudności z dobraniem odpowiedniego koloru. Uwagę kupującego powinny też zwracać jakiekolwiek deformacje na styku poszczególnych paneli wykonanych z tworzywa, a także zbyt duże szpary między nimi. Wykonywana w pośpiechu kosmetyka może również pozostawić ślady w postaci zalegającej pasty lub pozostałości specyfików pielęgnujących.

Jeśli kupujący chce mieć pewność odnośnie przeszłości pojazdu, to może skorzystać z numeru VIN. Na jego podstawie można odczytać pełną specyfikację danego egzemplarza i porównać ją ze stanem faktycznym. Różnice w kolorach i dodatkach podnoszących komfort świadczą o przekładaniu poszczególnych elementów z innych samochodów. Warto wiedzieć, że niektóre marki premium (między innymi BMW i Mercedes) udostępniają informacje odnośnie modeli wyprodukowanych nawet pod koniec lat 80.

Sprawdź ciśnienie sprężania w cylindrach

Jeśli wnętrze nie wzbudza wątpliwości kupującego, warto przyjrzeć się elementom mechanicznym pojazdu. Kondycja silnika to jeden z kluczowych elementów świadczących o dużym przebiegu. Kontrolę warto zacząć o zmierzenia ciśnienia sprężania w cylindrach. W samochodzie kilkuletnim, o przebiegu niższym niż sto tysięcy kilometrów, wyniki pomiaru powinny być niemal identyczne w każdym cylindrze.

W wyeksploatowanych silnikach różnica ciśnienia sprężania między poszczególnymi cylindrami może sięgać nawet 10 procent. To wyraźny sygnał, by odpuścić sobie dalsze oględziny danego pojazdu. Cennych informacji dostarcza również zewnętrzny wygląd skrzyni biegów. Zauważalne zwilżenie olejem miejsc, w których gumowe pierścienie uszczelniają obudowę po stronie wału napędowego lub półosi, wskazuje na znaczny przebieg i późniejsze kłopoty związane z reanimacją mechanizmu.

Ograniczone zaufanie do książki serwisowej

Książka serwisowa z odpowiednimi adnotacjami odnośnie poszczególnych przeglądów i napraw ma być zazwyczaj potwierdzeniem zapewnień sprzedawcy dotyczących dobrej kondycji pojazdu. Jednak zamówienie fabrycznie nowej książki w internecie jest dziecinnie proste. Wystarczy wydać kilkadziesiąt złotych, aby spreparować historię serwisową auta. W autach pochodzących zza granicy, trudno o weryfikację zapisanych w książce informacji. Podejrzenia względem autentyczności książki serwisowej powinien wzbudzić ten sam charakter pisma przy każdym stemplu diagnosty, identyczny kolor używanego długopisu oraz równomierne blaknięcie wszystkich wpisów.

Kontakt z ASO

Warto skontaktować się z ASO w celu weryfikacji informacji. Jeżeli auto pochodzi z Niemiec, Belgii lub Holandii, można pokusić się o telefon do serwisu widniejącego na pieczątce przy adnotacji dotyczącej przeprowadzonych czynności serwisowych. Zazwyczaj bez oporów udzielają informacji na temat przeszłości danego egzemplarza pojazdu. Z pomocą przychodzi też internet i rządowa strona www.historiapojazdu.gov.pl. Ostrożnie natomiast należy podchodzić do wszelkich aplikacji kuszących dokładną weryfikacją każdego auta. Często są to próby wyłudzenia kilkudziesięciu złotych, a jeśli klient otrzyma jednak jakieś informacje, to będą one szczątkowe i zazwyczaj nieprecyzyjne.

W razie potrzeby skorzystaj z pomocy fachowców

Doświadczenia z kupowaniem aut na rynku wtórnym sprawiają, że nie warto oszczędzać na dokładnej analizie upatrzonego egzemplarza. By móc jak najlepiej ocenić jego faktyczny stan i przebieg, należy korzystać z pomocy wytrawnych fachowców. Wymaga to inwestycji rzędu kilkuset złotych, ale w finalnym rozrachunku warto ten koszt ponieść.

Więcej o: