Rzęsisty deszcz może jest i dobry dla Gene Kelly z "Deszczowej piosenki". Co innego, gdy smagają cię gnane przez wiatr lodowate krople, a ty szukasz samochodu. Słyszałeś, że co 16. nowo kupiony na świecie wóz to Chevrolet, ale ta statystyka nie odnosi się do parkingu przy chorwackim terminalu. Większość stojących na nim aut to Chevrolety Aveo. Najnowsze, trzydrzwiowe. Do którego pasują kluczyki, które właśnie dostałem?
Z ciepłego wnętrza Chevroleta deszczowy świat wygląda już znacznie lepiej. O ile go w ogóle można dojrzeć zza dokumentnie zaparowanych szyb. Czekając na efekty pracy wentylacji, przyglądam się wnętrzu najmniejszego z Chevroletów na polskim rynku.
Kokpit? Ergonomiczny, z takich, które obsługujesz intuicyjnie, a nie po lekturze kilkudziesięciu stron instrukcji obsługi. Gorzej jest już z tworzywami. Plastik tablicy rozdzielczej, materiał podsufitki nie dają zapomnieć, że siedzisz w samochodzie, który ma kosztować ok. 32 tys. zł. Jednak widziałem co najmniej dwa razy droższe modele, w których gorzej spasowano komponenty kokpitu. Koreańscy robotnicy naprawdę się przyłożyli.
Na pewno w większym stopniu niż konstruktorzy siedzeń. Co prawda nie była mi dana naprawdę długa podróż, ale brak właściwego podparcia kręgosłupa zauważalny jest od razu.
Na chwilę wysiadam z samochodu. Chcę przekonać się, co czeka kogoś, kto pragnąłby zakosztować jazdy na tylnym siedzeniu. Jeżeli ten ktoś ma moje 188 cm wzrostu, nie powinien za wiele sobie obiecywać. Mimo że podkurczam nogi, to i tak kolanami wbijam się w przednie siedzenie, podczas gdy czupryną szoruję o podsufitkę. Na plus można zapisać w miarę łatwe wysiadanie z tylnej kanapy. Nie tylko dla akrobatów.
Przekręcam kluczyk, włączam światła. Czy oby na pewno? Jakoś nie mogę znaleźć kontrolki informującej, że reflektory oświetlają drogę. Znacznie lepiej jest już z głównymi wskaźnikami. Nie dość, że czytelne, to jeszcze stylowe - na sportowo osadzone w rurowych obudowach i przykryte wspólnym daszkiem.
Wycieraczki zaczynają tańczyć na szybie żwawego mazurka. Ruszam.
I pomyśleć, że jeszcze pięć dni temu wszyscy tutaj chodzili w krótkich rękawkach. Teraz zamiast kąpieli słonecznej możesz liczyć wyłącznie na kąpiel deszczową. I nie tylko. Przednia szyba atakowana jest przez wszystko, co podpada pod definicję opadu atmosferycznego: deszcz, śnieg, grad. Zaskakujące, że Adriatyk niewzruszenie zachowuje swoją lazurową barwę.
Równie optymistycznie wygląda "nasz" Chevy. Zielony jak świeży szczypiorek. W trzydrzwiowej wersji z fikuśną linią bocznej szyby jest jednym z najładniejszych samochodów segmentu B. Nic dziwnego - autorem nadwozia jest sam Giorgio Giugiaro.
Silnik? Z pełną premedytacją zdecydowałem się na najsłabszą z udostępnionych do testu wersji. W końcu 1,2-litrowy motor będzie jedną z najczęściej wybieranych odmian nie tylko przez Polaków.
72-konny silnik nie jest mistrzem przyspieszeń. Jeśli Chevrolet kojarzy ci się z przeszło 300-konnymi Corvettami, możesz się rozczarować. Samochód rozpędza się w miarę linearnie, nieco bardziej ożywiając się w okolicach 4 tys. obr./min. Jego zaletą jest cicha praca, a może porządne wyciszenie kabiny pasażerskiej. Drążek skrzyni biegów porusza się lekko, choć nie należy do najprecyzyjniejszych. Zupełnie jak układ kierowniczy - poprawny, ale bez rewelacji.
Trasa marszruty prowadzi także przez drogi, o których zapomnieli drogowcy. Miękko zestrojone zawieszenie dość skutecznie neutralizuje niekończące się ubytki nawierzchni. Ani razu nie trzęsie mną jak kowbojem na rodeo.
Kiedy za miesiąc trzydrzwiowa odmiana pojawi się w Polsce, rodzina Aveo będzie w komplecie. Nowa wersja ma kosztować mniej od sedana i pięciodrzwiówki. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że jej cennik powinien zaczynać się od 31,5-32 tys. zł.
Nowy Chevy tylko przez dwa miesiące będzie otwierał w Polsce gamę tej marki. W maju zadebiutuje bowiem miejski Spark, który może kosztować nawet poniżej 30 tys. zł.
O tym, jak te dwa modele zmienią układ sił na rynku najtańszych samochodów, myślę już, jadąc na lotnisko. Ironiczne, ale właśnie wyszło... słońce
Chevrolet dość często będzie gościł w naszej rubryce "Na horyzoncie" - w ciągu najbliższych dwóch lat firma pokaże w Europie przynajmniej cztery nowe modele. Scenariusz wydarzeń będzie wyglądał następująco:
Nowy Spark, de facto następca Matiza. Samochód będzie z zewnątrz do złudzenia przypominał prototypową wersję przedstawioną jesienią w Paryżu. Główna różnica? Nieznacznie inny grill.
Debiut nowego Aveo. Na pierwszy rzut oka nie zorientujesz się, że projektanci stworzyli zupełnie nowe nadwozie. Poznasz je np. po wyrazistszym i większym grillu.
- Platforma pozostanie ta sama - powiedział mi Steven Clarke, zastępca szefa Centrum Technicznego.
Premiera terenówki anonsowanej przez wyjątkowo atrakcyjny prototyp S3X. Spodziewajcie się siedmiu miejsc oraz tylnych foteli gładko chowających się w podłodze. I zewnętrznych podobieństw do nowego Opla Frontery, który pojawi się w podobnym czasie. Tyle że ponoć SUV spod znaku błyskawicy ma być "tylko" pięcioosobowy.
SUV będzie pierwszym Chevy w naszej części globu z silnikiem dieslowskim. Dlaczego tak późno? - Opracowanie silnika i wdrożenie go do produkcji to masa czasu - odpowiada Clarke.
Gama diesli została opracowana we współpracy z włoskim VM Motori. Złożą się na nią 1,5-litrowy motor (o trzech cylindrach!) i 2-litrowa jednostka, także w wersji ze zmienną geometrią turbiny.
Limuzyna segmentu E. Można się także spodziewać prototypu z napędem spalinowo-elektrycznym, którego podstawą byłby 2,4-litrowy silnik.