To zarówno jasny promień stanowiący wyraz najpiękniejszej sztuki motoryzacji, jak i mroczny cień brutalnej, niezrównanej mocy.
Tak model DBS Superleggera reklamuje warszawski salon Astona Martina. I choć to tylko marketingowa papka, dobrze oddaje charakter tego samochodu. DBS to barbarzyńca w garniturze Richarda Jewelsa.
Kiedy wskazówka obrotomierza przekracza 1800 obr./min., na tylne koła zaczyna płynąć 900 Nm. Ten stan utrzymuje się do 5000 tys. obr./min. Nieco później, bo przy 6500 obr./min., silnik osiąga maksymalną moc 715 KM. Podwójnie doładowane 5,2-litrowe V12 to majstersztyk, gwarantujący ogrom trudnych do opanowania emocji. DBS Superleggera prowokuje na każdym kroku. To jeden z tych nielicznych samochodów, w których dziękujesz inżynierom za dopracowaną elektronikę. Z jednej strony pozwala na szaleństwo, ale z drugiej wspiera w trudnych chwilach. A tych w DBS-ie nie brakuje. Ogrom momentu przekazywany na tylną oś w tak szerokim zakresie obrotów sprawia, że tylne koła buksują nawet przy niepełnym docisku gazu. I to nawet na czwartym biegu, kiedy wskazówka prędkościomierza przekracza wartość 100 km/h.
Aston Martin DBS Superleggera bardzo szybko pokazuje, że nie pozwoli się łatwo okiełznać. Musisz mieć na niego sposób, nauczyć się go. Gdyby nie systemy, o wypadnięcie z drogi nie byłoby trudno. Właśnie dlatego każdy przejechany metr jest tak ekscytujący.
Skrzynia biegów, wspomniany silnik, układ kierowniczy i zawieszenie pasują do siebie doskonale. Inżynierowie wykonali kawał dobrej roboty, programując tak zróżnicowane tryby pracy. W tym normalnym DBS jest bulwarowym supersamochodem do wzbudzania podziwu wśród przechodniów. Jego zawieszenie radzi sobie nawet ze spowalniaczami, kierownicą można kręcić jednym palcem, a wydech z klasą sugeruje, że pod długą maską pracuje coś wyjątkowego.
Tryby sportowe (czy to z plusem czy bez) to bezmiar zupełnie innych emocji. Po ich włączeniu DBS Superleggera staje się dziki, głośny, brutalny, zrywny i trudny do opanowania mimo błyskawicznie reagującej na polecenia skrzyni biegów i ultraprecyzyjnego układu kierowniczego. W niewielu autach kontrast pomiędzy trybami jest tak wyrazisty.
Aston Martin DBS Superleggera wygląda jak milion złotych. A kosztuje... dwa razy więcej. Testowany egzemplarz został wyposażony w kilka opcjonalnych dodatków, m.in.:
Najwięcej kosztowały karbonowe dodatki (wloty powietrza na masce, dach, nakładki lusterek bocznych, dyfuzor, spliter, etc.), które wywindowały cenę z podstawowych 360 tys. do 440 tys. euro. 80 tys. euro za dodatki. Z punktu widzenia przeciętnego Kowalskiego to dużo. Ale właściciel Astona Martina raczej nie zagląda do dyskontów w poszukiwaniu przecenionej mortadeli. Interesuje go ekskluzywność, prestiż. A te DBS zapewnia. Podobnie jak brak anonimowości.
Aston Martin jest marką egzotyczną jak Ferrari czy Lamborghini, ale jednocześnie nie jest festyniarski. Świadczy o klasie jego właściciela. Na DBS-a z zainteresowaniem, a często podziwem patrzy prawie każdy. Ale i w tak dopracowanym, ręcznie składanym samochodzie, znalazło się kilka detali, które znaleźć się nie powinny.
Pierwszy kontakt z samochodem masz wtedy, gdy do ręki weźmiesz kluczyk. A ten z Astona Martina DBS wygląda jak gadżet z AliExpress. Mam nadzieję, że do samochodu testowego dołączono po prostu kluczyk zapasowy, a ten właściwy czeka w szufladzie na przyszłego właściciela. Jeśli nie, warto zainteresować się czymś opcjonalnym, np. kluczykiem za 2 mln zł.
Tym, co na pewno jest takie samo w każdym, nie tylko testowym, DBS-ie, są kratki nawiewu. Wykonano je z taniego plastiku, który kontrastuje z resztą użytych we wnętrzu materiałów. Dlaczego Aston Martin nie zdecydował się na aluminium? Pominę już system multimedialny z poprzedniej generacji Mercedesów, choć jest się nad czym pastwić. To detale, ale rażą, biorąc pod uwagę, że pozostałe elementy wykonano z niezwykłą dokładnością i przy użyciu najwyższej jakości materiałów.
Mimo tych drobnych rys, DBS Superleggera to kwintesencja charakteru Astona Martina. Jest elegancki, potrafi być zaskakująco komfortowy, a po wciśnięciu jednego guzika przemienić się w fascynującą bestię, którą trudno okiełznać. To piękna maszyna, spotkanie z którą zapamiętuje się na długo.