Pierwsza generacja RS-a korzystała z silnika o pojemności 1.8 litra o mocy 180 koni mechanicznych. W kolejnej zadebiutował 2.0 TSI. Moc sukcesywnie rosła, aż w trzecim wcieleniu po liftingu zatrzymała się na 245 KM. Najmocniejsza w historii Octavia nie tylko jest mocna, ale też efektownie wygląda. Liftback ma 469 centymetrów długości, 181,5 szerokości i 145 wysokości. Osadzono go na 19-calowych obręczach z oponami w rozmiarze 225/35 i dołożono szereg czarny akcentów udanie kontrastujących z czerwonym, opcjonalnym lakierem. Pośród sportowych akcentów znajdziemy dwa, trapezoidalne zwieńczenia układu wydechowego i wydatny spojler przytwierdzony do pokrywy bagażnika. Reszta elementów jest tożsama z tańszymi wersjami bestsellerowego modelu.
Hyundai to nowicjusz w segmencie hot hatchy. Mimo, że mamy już do czynienia z trzecią generacją popularnego auta kompaktowego, to dopiero w zeszłym roku konstruktorzy zdecydowali się zaprezentować pikantną odmianę. Długo musieliśmy czekać, ale było warto. Koreańskie auto błyskawicznie rzuca się w oczy na ulicy. Wyróżnia się błękitnym lakierem przewidzianym tylko do najostrzejszej odmiany, a także sporym spojlerem na szczycie pokrywy bagażnika, czerwonymi akcentami i 19-calowymi obręczami z oponami w rozmiarze 235/35. Nie zabrakło też czarnych dekorów. Jedynie informacyjnie podajemy, że hatchback ma 433,5 centymetra długości, 179,5 szerokości i 145 wysokości.
Octavia zmotoryzowała tysiące polskich rodzin i jeszcze więcej przedstawicieli handlowych. To stały obrazek na naszych drogach, także w wersji RS. Popularność modelu wynika z jego uniwersalności i nienachalnej krzykliwości. Próżno w najmocniejszej odmianie szukać gardłowych dźwięków dobiegających z układu wydechowego. Na zewnątrz Skoda nie zdradza, że pod jej maską drzemie spory potencjał. Więcej rasowych dźwięków doświadczą pasażerowie w kabinie, choć to sztuczne odgłosy silnika generowane przez komputer. Szkoda, bo RS potrafi być naprawdę szybki.
2.0 TSI rozwija 245 koni mechanicznych przy 5000 obr./min i 370 Nm w szerokim zakresie 1600-4300 obr./min. Dzięki temu, motor jest bardzo elastyczny i żwawo „wstaje” już od niskich wartości prędkości obrotowej. Skodę wyposażono w procedurę startu. Wystarczy chwilę przytrzymać jednocześnie gaz i hamulec, by auto dynamicznie wystartowało i przekroczyło barierę 100 km/h w 6,6 sekundy. Wskazówka prędkościomierza bez zadyszki wspina się po kolejnych szczeblach, by delikatnie zwolnić w okolicy 180 km/h i ostatecznie zatrzymać się na liczbie 250. Reakcja na dociskanie gazu zależy od ustawień komputera. Kierowca ma do dyspozycji kila trybów. W komfortowym rozleniwia się układ kierowniczy, a zawieszenie wydajniej filtruje ubytki w asfalcie. Po wybraniu sportowego modułu, samochód zyskuje na sztywności i wszystkie mechanizmy pracują z większym oporem. Pozostaje jeszcze Individual, gdzie możemy dopasować poszczególne ustawienia pod własne preferencje. To chyba najlepszy sposób, by efektywnie korzystać z potencjału napędowego Octavii.
Usportowioną wersję wyposażono w elektroniczną szperę XDS+. To gwarantuje dobrą trakcję podczas dynamicznych manewrów i skuteczniejszą walkę o przyczepność na mokrej nawierzchni. Dwusprzęgłowa przekładnia błyskawicznie żongluje poszczególnymi przełożeniami i pozwala zawiadywać nimi łopatkami przytwierdzonymi do kierownicy lub sekwencyjnie lewarkiem. Prowadzenie w zakrętach nie pozostawia wiele do życzenia. Auto zachowuje się neutralnie, a w razie niebezpieczeństwa, do akcji wkroczy zaawansowana elektronika. Jeśli wolimy ciszę i względny komfort, wystarczy wybrać moduł Comfort. Wtedy Octavii bliżej do 150-konnej wersji 1.4 TSI. Wciąż bardzo sprawnie nabiera prędkości, ale przy prędkościach autostradowych jest w mniej przyjemnie cicho, a wskaźnik poziomu paliwa opada zdecydowanie wolniej. W spokojnej trasie da się uzyskać spalanie na poziomie 8 litrów. Litr lub dwa więcej pochłonie autostradowa jazda. W mieście komputer wskaże około 11-13 litrów. Przy mocnym dociskaniu gazu, należy doliczyć do tych wartości 2-4 litrów.
Hyundai zupełnie inaczej podszedł do budowy usportowionego hatchbacka. Konstruktorzy wyposażyli auto w szereg niespotykanych dotąd elementów. Na przednich i tylnych kielichach zawieszenia mamy rozpórki usztywniające. Koła przedniej osi zyskały szperę, a układ wydechowy zestrojenie bliskie rajdowym pojazdom. i30 dysponuje najciekawszym dźwiękiem w segmencie. Nawet Megane RS z Akrapoviciem nie brzmi tak dobrze. Start zimnego silnika troszkę nerwowo budzi do życia cztery cylindry. Jeśli uruchamiacie auto na parkingu podziemnym, warto opuścić szyby. Po rozgrzaniu, wydech wciąż leje miód na uszy. Przeciągnięcie auta na kilku biegach do „odcięcia” przenosi w świat rajdów samochodowych. Zarówno tych na żywo, jak i oglądanych na sportowych kanałach telewizyjnych. Koreański kompakt wyposażono też w międzygazy przy redukcji, co w tym segmencie wcześniej nie miało miejsca.
Podobnie jak w Skodzie, tak i tu mamy możliwość personalizacji kluczowych ustawień układ napędowego. Z jednym małym wyjątkiem. Hyundai daje szersze pole do popisu. Poza tym, daje zdecydowanie więcej frajdy z jazdy. W najbardziej ekstremalnym programie, lekko podskakuje na nierównościach, ale trzyma się drogi niczym przyklejony do asfaltu klejem do metalu. Układ kierowniczy działa niesamowicie bezpośrednio, dając kierowcy mnóstwo pewności podczas wykonywania gwałtownych manewrów. Do tego motor połączono z 6-stopniową skrzynią manualną. O ile w „cywilnych” Koreańczykach mechanizm działa po prostu poprawnie, tutaj lawirowanie między poszczególnymi przełożeniami jest czystą przyjemnością. Droga prowadzenia lewarka jest krótka, a każdy bieg wchodzi z wyczuwalnym oporem. Trzeba mocno wciskać sprzęgło, by nie usłyszeć zgrzytu. To akurat może męczyć w korkach osoby nieprzyzwyczajone. Całość funkcjonuje bardzo mechanicznie i wymaga użycia siły. Dopiero po wybraniu na centralnym ekranie modułu ekonomicznego, Hyundai chowa zęby i łagodnieje. Do tego stopnia, że trudno uwierzyć, że to wciąż odmiana z literką N w nazwie.
Z uwagi na twardo zestopniowane zawieszenie, komfort wybierania nierówności jest mocno ograniczony. Trzeba uważać na zapadnięte studzienki i z minimalną prędkością podjeżdżać pod krawężniki. Na autostradzie jest wyraźnie głośniej niż w Skodzie, a auto sprawia wrażenie wyraźnie szybszego. To tylko pozory, bowiem na papierze osiągi są niemal identyczne. 275-konna wersja Performance przyspiesza do setki w 6,1 sekundy i rozpędza się do 250 km/h. Na mokrej nawierzchni Octavią łatwiej dynamicznie wystartować. To też zasługa szybkiego automatu. Hyundai cechuje się również wyraźnie większym zapotrzebowaniem na paliwo. Dwulitrowa, doładowana jednostka potrzebuje około 15 litrów w mieście. W trasie trudno zejść poniżej 9,5 litra. Przy zerojedynkowym obchodzeniu się z akceleratorem, wyniki mogą być nawet o 10 litrów wyższe. To jednak niska cena, przy generowanej radości z każdego pokonanego kilometra na granicy przyczepności.
Nie ma sensu rozpisywać się na temat funkcjonalności obu samochodów, bo jeden jest liftbackiem, a drugi hatchbackiem. Octavia ma znacznie większy bagażnik (590 litrów) i więcej miejsca w dwóch rzędach. W kabinie jest trochę szerzej, a fotele z zintegrowanymi zagłówkami okazują się wygodne i odpowiednio wyprofilowane. Można je doposażyć w elektryczną regulację z pamięcią ustawień. Lepsze wrażenie robi natomiast jednostka multimedialna z dotykowym ekranem, łącznością z internetem i wydajną nawigacją. System szybko reaguje na polecenia kierowcy, ma dobrą grafikę i wysokie natężenie kolorów. Niezła jest też kamera cofania.
Obsługa podstawowych udogodnień nie należy do trudnych. Do dyspozycji mamy aktywny tempomat działający do 160 km/h, układ automatycznego parkowania równoległego i prostopadłego tyłem, dwustrefową klimatyzację i okno dachowe. Zestaw analogowych wskaźników jest czytelny, podobnie jak wskazania niewielkiego wyświetlacza komputera pokładowego wpisanego między nimi. Jakość materiałów wykończeniowych nie pozostawia wiele do życzenia w górnej części kokpitu. Na wysokości kolan pasażerów znajdziemy wiele twardych i niezbyt przyjemnych w dotyku powierzchni. Trzeba jednak pamiętać, że Skoda została wprowadzona do produkcji na początku 2013 roku.
Nieco klaustrofobicznie
Wnętrze i30 jest nieco ciaśniejsze. Mniej miejsca mają pasażerowie kanapy, a z przodu przestrzeń na nogi lekko ogranicza rozbudowany tunel środkowy. Niemniej, fotele są bardzo wygodne i mocno wyprofilowane oraz wyposażone w elektryczną regulację. Bagażnik mieści 381 litrów. Wystrój kokpitu tylko nieznacznie różni się od tańszych wersji. Sportowych akcentów jest jak na lekarstwo. To gruba, obszyta skórą kierownica, krótki lewarek manualnej skrzyni biegów oraz aluminiowa podstopnica i nakładki na pedały. Wskaźniki przed oczami kierowcy są analogowe i ciekawsze niż w Skodzie. Nieco gorzej funkcjonuje natomiast dotykowy, 8-calowy ekran powiązany z systemem multimedialnym. Działa sprawnie, ale ma trochę gorszą szatę graficzną i wymaga przyzwyczajenia.
Pośród udogodnień, możemy liczyć na podgrzewane siedziska, system autonomicznego parkowania tyłem, dwustrefową klimatyzację automatyczną i szereg układów bezpieczeństwa wspomagających kierowcę w rozmaitych warunkach. Jakość materiałów wykończeniowych nie odbiega zanadto od konkurenta. Tworzywa w dolnej części kokpitu mogłyby być zwyczajnie lepsze. Podobnie jak w Skodzie, są twarde i niektóre mało przyjemne w kontakcie.
Octavia RS z manualną przekładnią została wyceniona na 123 800 złotych. Dopłata do DSG wynosi 7800 zł i na pewno jest warta grzechu. Niemniej to dopiero początek konfiguracji. Za dodatki trzeba dopłacać, co ostatecznie może wywindować cenę do 175 tysięcy zł.
Hyundai przyjął nieco inną politykę cenową. Za 250-konną wersję i30 N trzeba zapłacić 126 400 zł. Performance (275 KM) kosztuje 148 400 zł i właściwie wszystko ma w standardzie. Dopłata do lakieru specjalnego Performance Blue sprawi, że wartość na fakturze nieznacznie przekroczy 151 tysięcy złotych.
Jak pokazuje czesko-koreańskie zestawienie, segment usportowionych kompaktów daje spore pole manewru. Octavia dobrze spisze się w roli rodzinnego, szybkiego pojazdu. Pozwoli we względnym komforcie pokonać kilkaset kilometrów z 4-osobową załogą i dużym bagażem. Ma dopracowane multimedia i dość komfortowe nastawy układu jezdnego. Zużywa też akceptowalne (przy tej mocy) ilości paliwa. Występuje też jako praktyczne kombi, a także w 184-konnej wersji wysokoprężnej.
Hyundai nie bierze jeńców. Jest zdecydowanie mniej kompromisowy i daje dużo więcej frajdy z jazdy. Z uwagi na krótsze nadwozie, łatwiej nim dynamicznie poruszać się po mieście. Lepiej się prowadzi i gorzej radzi sobie z nierównościami. Coś za coś. Ma też lepszą cenę i bardziej sportowy charakter. Miłośnicy wyższego poziomu praktyczności mogą zdecydować się na wprowadzoną w tym roku do oferty odmianę fastback. Nie jest jednak tak zadziorna jak hatchback.