W okresie mrozów lub chłodniejszych dni, należy podchodzić do zmiany koloru spalin z nieco większą wyrozumiałością.
Zwłaszcza, jeśli mamy do czynienia z nadmiernym dymieniem na biało lub lekko szaro. Przyczyna jest dość prozaiczna. Nagromadzona w układzie wydechowym woda, po uruchomieniu jednostki napędowej powoli odparowuje. Tym samym, nawet przez kilkanaście kilometrów jazdy może się unosić za autem chmura o białym zabarwieniu. Jeśli po rozgrzaniu zjawisko ustąpi, nie należy się przejmować.
Biały kolor spalin najczęściej zwiastuje uszkodzenie uszczelki pod głowicą lub samej głowicy. Jasne kłęby wydobywające się z rury wydechowej wynikają z faktu, że przez nieszczelną głowicę dostaje się do cylindrów płyn chłodniczy. Temu zjawisku towarzyszy spadek mocy jednostki napędowej i wprost proporcjonalne dymienie do wzrostu obciążenia motoru.
Najprostszym sposobem na weryfikację źródła problemu jest kontrola poziomu płynu w zbiorniczku. Dodatkowo, warto też zbadać ciśnienie w układzie podczas jazdy i szczelność uszczelki pod głowicą (testerem wkładanym do zbiorniczka).
Negatywny wynik powyższych prób oznacza kosztowną regenerację głowicy. W skrajnym przypadku, konieczny może okazać się remont jednostki napędowej.
W zależności od skomplikowania i zaawansowania technologicznego, mechanik wystawi rachunek na kilka lub kilkanaście tysięcy złotych. Nie warto zatem bagatelizować problemu. Im szybsza interwencja, tym lepiej dla kieszeni i domowego budżetu.
Szary dym oznacza zbyt bogatą mieszankę paliwa. Za jej odpowiednie dawkowanie odpowiedzialny jest centralny sterownik. W sytuacji, gdy komputer podaje za dużo paliwa względem powietrza, jednostka napędowa będzie mieć problem z osiągnięciem właściwej temperatury roboczej.
Tym samym, awarii należy szukać w jednym z czujników, zazwyczaj temperatury silnika. Bagatelizując tę awarię, komputer w trybie ciągłym będzie otrzymywać błędne dane i tak dawkować mieszankę paliwowo-powietrzną, jak w sytuacji, gdy motor jest stale zimny.
Wymiana czujnika pochłonie kilkaset złotych. Można też posiłkować się używanym elementem, co zredukuje koszty naprawy do 80-150 złotych.