Jak wiele rozwiązań trafiających do użytku w cywilnych samochodach, również filtr cząstek stałych (DPF) powstał pod dyktando unijnych rozporządzeń ściśle określających dopuszczalny poziom zanieczyszczeń emitowanych przez silniki spalinowe.
Aby diesel mógł mieścić się w ekologicznych normach, producenci maksymalnie podnoszą wydajność silników, a także oczyszczają spaliny z zanieczyszczeń. Jednym z najbardziej szkodliwych efektów ubocznych pracy „ropniaka” jest sadza.
Powstaje w wyniku nie spalenia całej porcji mieszanki paliwowej w cylindrach. Reszta wydostaje się do atmosfery. Sadza odkłada się najmocniej w określonych warunkach – jazda na krótkich dystansach w ruchu miejskim, mocne przyspieszanie z niskich obrotów oraz ignorowanie komunikatów komputera pokładowego informujących kierowcę o procesie wypalania filtra.
Zadaniem filtra cząstek stałych jest wyłapywanie cząstek stałych (sadzy), nim te wydostaną się z układu wydechowego. Gdy filtr zapełni się do określonego poziomu, aktywowana zostaje procedura wypalania jego zawartości.
Aby filtr oczyścił się podczas jej trwania samoistnie, musimy podróżować ze stałą, wysoką prędkością przez 10-15 minut. W ten sposób osiągnięta zostanie temperatura spalin pozwalająca na wypalenie zawartości filtra i pozbycie się kłopotu na jakiś czas.
W zależności od producenta, wyróżnić możemy dwa rodzaje filtra cząstek stałych. Koncern PSA stosuje filtr mokry – FAP. Początkowo filtr magazynuje zanieczyszczenia, które nie zostaną spalone w komorach spalania.
Pozostałe zostają wypalone we wnętrzu filtra w czasie trwania sterowanego przez komputer procesu - w temperaturze około 250 stopni Celsjusza. FAP wykorzystuje dedykowany płyn, którego zadaniem jest obniżenie temperatury zapłonu sadzy w filtrze.
W filtrach z rodziny FAP, co 60 tysięcy kilometrów wymagane jest uzupełnienie wspomnianego płynu. Litr kosztuje 200-250 złotych, zaś do układu wchodzi około dwóch litrów.
Do tego należy doliczyć usługę serwisową – 150-200 zł. Sam filtr wymagać może wymiany co 120-160 tysięcy kilometrów – koszt operacji wynosi przynajmniej 2500 złotych. Tego typu rozwiązanie znajdziemy między innymi w bestsellerowym 1.6 HDi (TDCi) montowanym w Peugeocie, Citroenie, Fordzie, Mini, Maździe, Volvo, a także w Suzuki.
Przeczytaj także: Jak dbać o filtr DPF?
Pozostali producenci stosują suchy filtr cząstek stałych - DPF. Tutaj odpowiednią temperaturę (600 st. Celsjusza) do spalania sadzy w filtrze osiąga się w zupełnie inny sposób.
Podczas procedury silnik utrzymywany jest na wyższych obrotach i dodatkowo uruchamiane są wszystkie odbiorniki prądu w celu uzyskania maksymalnego obciążenia. Tym sposobem w czasie jazdy w trasie ów proces oczyszcza filtr. To jednak za mało, aby DPF oczyścił się dokładnie. Po latach wymagane będzie czyszczenie filtra w serwisie za około 500 złotych.
Według przekonań specjalistów, samochód wyposażony w filtr cząstek stałych nie nadaje się do typowo miejskiej eksploatacji. Filtr zapcha się bardzo szybko, wymagając częstych i kosztownych wizyt w serwisie.
Pamiętajmy także, że eksploatacja na krótkich dystansach też nie wpływa korzystnie na pracę układu. Fachowcy zalecają przynajmniej dwa razy w miesiącu szybką przejażdżkę po autostradzie. Tylko w ten sposób cały układ wydechowy nagrzewa się maksymalnie, gwarantując wypalenie zawartości filtra.
Przeczytaj także: Rząd chce walczyć z wycinaniem filtrów cząstek stałych
Kolejną bolączką towarzyszącą większości silników diesla z filtrem cząstek stałych jest rosnący poziom oleju silnikowego. Zdaniem specjalistów, wina leży po stronie producentów zalecających wymiany oleju co 20, a nawet 30 tysięcy kilometrów.
Niestety, zdecydowanie za długie interwały wymian kończą się dostawaniem oleju napędowego do układu smarowania. W efekcie pogarsza się smarowanie całej jednostki. Z tego względu w silnikach z filtrem powinniśmy wymieniać olej możliwie często. Najlepiej raz w roku lub co 10 tysięcy kilometrów.
Na poprawną pracę filtra cząstek stałych w silnikach diesla wpływa również stan jednostki napędowej. Niesprawny układ wtryskowy, czy turbosprężarka, nie będą w stanie wygenerować odpowiedniej temperatury w układzie wydechowym.
Częste awarie filtra spowodowane są brakiem wymaganego serwisowania. W efekcie, ten kosztowny element nadaje się tylko do wymiany. W zależności od producenta, kosztować może nawet 12 tysięcy złotych.
Jeśli jeździcie głównie po mieście, lepiej sprawdzi się w nim diesel z mokrym filtrem. Produkt koncernu PSA jest droższy w eksploatacji, ale przynajmniej w teorii, powinien dłużej wytrzymać w aglomeracyjnych korkach.
Jeżeli sporo czasu spędzacie na ekspresówkach i autostradach, suchy DPF nie powinien generować większych problemów. W optymalnych warunkach, kres jego żywota nastąpi po przejechaniu 200-250 tysięcy kilometrów. Co ciekawe, od 18 lat producenci nie są w stanie opracować takiego filtra, który byłby bezobsługowy i dotrwałby do końca sprawności jednostki napędowej.