Toyota Land Cruiser - pierwsza jazda. Drawskie inspiracje

Sprzedawanie samochodu terenowego w centrum dużego miasta jest bezsensowne. Salony marek oferujących terenówki z prawdziwego zdarzenia powinny być ulokowane w dziczy, lub gdzieś w pobliżu obiektu, na którym można pokazać jego pełne możliwości.

Niektórzy mówią, że to kawałek Szwecji w środku Polski. Ludzi jak na lekarstwo, wokół tylko pola i lasy, świeże powietrze, czyste jeziora i malownicze kręte drogi. Też niezbyt uczęszczane. Z Warszawy jest tu daleko, ale już z Poznania, czy ze Szczecina da się dojechać na weekend. Bo tym razem nie jest to opis Mazur, a zupełnie innej krainy.

Okolice Drawska Pomorskiego to atrakcyjne tereny przede wszystkim dla tych, co chcą odpocząć od zgiełku aglomeracji, tłumu turystów, czy natłoku samochodów. A w dodatku jest tu poligon wojskowy, świetne miejsce by pokazać wszelkie zalety auta stworzonego z myślą o bezdrożach Afryki, Azji, czy australijskiego outbacku. Na taki właśnie krok zdecydowała się Toyota organizując tu pokaz zmodernizowanego niedawno Land Cruisera J150.

Toyota Land Cruiser 2018
Toyota Land Cruiser 2018 fot. Toyota

Zamiast skupić się na testach drogowych, od razu ruszyliśmy w dzikie pola terenu wojskowego. W sumie jest to bardzo wymowne. Rezygnując niemal całkowicie z jazd po asfalcie Toyota wyraźnie pokazała, że jej zmodernizowany produkt to nie żadna zabawka dla żon z Konstancina (podwarszawskie siedlisko krezusów) do atakowania krawężników stolicy i torowania sobie drogi masą samochodu, a raczej narzędzie do poruszania się w każdym, nawet najcięższym terenie. Słowo każdy jest tu kluczowe i należy rozumieć je dosłownie. Na dodatek teraz może to zrobić kierowca mający choćby podstawowe umiejętności operowania kierownicą.

Lifting Predatora

Własności jezdne stopięćdziesiątki na ubitych szlakach mieliśmy okazję poznać wcześniej, bowiem model ma już pokaźny niemal dziewięcioletni staż rynkowy. Pod względem prowadzenia niewiele się zmieniło przez ten czas, podwozie ze sztywnym tylnym mostem dźwigające całość ważącą 2,3 tony jest wyjątkowo komfortowe, a dostępny tryb wyboru stylu jazdy pozwala dodatkowo nieco zmienić jego charakterystykę. Jak pokazały nie zawsze równe i wyremontowane drogi Pomorza Zachodniego najlepiej sprawdza się ustawienie domyślne. Tryb komfortowy niewiele poprawia tłumienie dziur, za to pogłębia przechyły w zakrętach i nurkowanie podczas hamowania. Są jeszcze dwa tryby sportowe (silnik bardziej wyje) i ekologiczny (znieczula pedał gazu).

Po zabawie trybami większość i tak pozostanie w trybie domyślnym, w którym spalanie wyniesie 11-12 l/100 km.

Toyota Land Cruiser 2018
Toyota Land Cruiser 2018 fot. Toyota

Zmienił się za to wygląd i to na całego. Przedni pas z niezbyt dotąd apetycznie wyglądającymi reflektorami, przypominający aparycją tytułowego bohatera filmu Predator, został całkowicie zmieniony. Toyota słusznie doszła do wniosku, że ten poważny w końcu samochód powinien wyglądać bardziej dystyngowanie. Za wzór posłużył większy, niedostępny już w Europie ze względu na normy czystości spalin, Land Cruiser V8, zwany też od oznaczenia kodowego dwusetką. Zastosowano technikę LED dodając Landkowi świeżości i nowoczesności niewielkim kosztem.

Dziecinnie proste

Poligon pod Drawskiem Pomorskim jest przeogromny. To największy obiekt NATO tego typu w Europie. Główne drogi pokryte betonowymi płytami wykorzystywane są przez wojskowe ciężarówki, ale czołgi mają swoje błotne szlaki wytyczone słupami. Gdzieś w środku znajduje się arena symulowania działań wojennych, a tuż obok na wzgórzu główna trybuna z której manewry obserwują dowódcy i najważniejsi goście. Nieopodal nasza baza wypadowa, z której ruszamy w teren Toyotami uzbrojonymi w nowe systemy jazdy.

Pierwsze zadanie to wspinaczka po górach. Podjazdy o nachyleniu do 42 st. nie robią na Land Cruiserze wrażenia. Mimo obucia w szosowe opony Pirelli Scorpion Winter jest gotowy do ataku. Na desce rozdzielczej ustawiamy przełożenie zredukowane 4L, a następnie wybieramy jedną ze zdefiniowanych nawierzchni, po której będziemy się poruszali. Do wyboru są „skały”, „skały i szutry”, „muldy”, „kamienie” lub „błoto i piasek”. Tryb dobiera program sterujący elektroniką tak, by zoptymalizować skuteczność pokonywania terenu.

Toyota Land Cruiser 2018
Toyota Land Cruiser 2018 fot. Toyota

Przed nami strome podjazdy, więc dodatkowo wybieramy opcję Crawl. To tzw. terenowy tempomat utrzymujący stałą prędkość. Wystarczy ruszyć i kręcić kołem kierownicy. Na monitorze centralnym możemy obserwować obraz z kamer wokół pojazdu pokazujących m.in. kąt skrętu przednich kół. Prędkość systemu Crawl można regulować pokrętłem w zakresie 1-5 km/h. Jeśli chcemy i możemy przyspieszyć po prostu wciskamy gaz. Zatrzymanie auta nie spowoduje wyłączenia trybu, po ruszeniu system nadal jedzie za nas. Nie trzeba mieć żadnego doświadczenia w terenie, wystarczy zdać się na elektronikę.

Asystenci podjazdów i zjazdów dopełniają paletę użytecznej elektroniki, ale jeśli ktoś ma ochotę zmierzenia się z własnymi umiejętnościami, może zaufać rozwiązaniom mechanicznym. Centralny i tylny mechanizm różnicowy mają ograniczony poślizg (LSD), a centralny można dodatkowo całkowicie zablokować. Nie jest to co prawda najbardziej hardcorowa konfiguracja terenowego podwozia na świecie, ale i tak pozwala na więcej niż to, na co zdecyduje się przeważająca większość użytkowników. Zwłaszcza w Europie, bo trudno tu znaleźć poważne przeszkody, które legalnie możemy rzucać pod koła stopięćdziesiątki w celu znalezienia limitu jej możliwości.

Toyota Land Cruiser 2018
Toyota Land Cruiser 2018 fot. Toyota

Kolejna próba to rajd przez poligon drogami rozjeżdżanymi regularnie przez sprzęt mający nas chronić w razie konfliktu zbrojnego, co skutkuje koleinami, także błotnymi i niezliczonymi dziurami, bardzo często niepozornymi, ale dającymi o sobie znać gdy już na nie trafimy kołami. Rajd nie jest tu określeniem na wyrost, bo zamiast niedzielnej wycieczki byliśmy zachęcani do pędzenia z prędkościami dochodzącymi do 70 km/h. W terenie to już nie przelewki, ale dla Land Cruisera to wciąż bezpieczna granica pozwalająca uniknąć jakichkolwiek uszkodzeń, zapewniająca jednocześnie sporą dawkę frajdy.

Za możliwościami podwozia doskonale nadąża silnik. Wysokoprężna jednostka 2.8 D-4D o czterech cylindrach, oferowana od 2015 roku, dysponuje mocą 177 KM. W terenie bardziej docenimy pokaźny moment obrotowy wynoszący w wersji z sześciobiegowym automatem 450 Nm, dostępny w szerokim zakresie 1600-2400 obr./min. Na drodze zaś pociągnie przyczepę o masie do 3 ton, co spodoba się amatorom jeździectwa, czy żeglarstwa.

Chłopaki, ja z wami, ja z wami

Dwóm testowym Land Cruiserom na poligonie towarzystwa dotrzymywać miała hybrydowa Toyota RAV4. Nie chodziło o to, by udawać, że ma podobne ambicje, co więksi bracia, w końcu ciężkie nadwozie obciążone zestawem akumulatorów nawet na szosie daje odczuć dodatkowe kilogramy i nie zachęca do zjazdu z suchej i równej drogi. A jednak i w tym przypadku możliwości auta okazują się być większe, niż wynika z pierwszych odczuć. Tylna oś napędzana silnikiem elektrycznym pozwala na pokonywanie błotnych pułapek, przez które przednionapędowe SUV-y mogą nie przebrnąć. Tak, czy inaczej, do dojazdu nad jezioro, na działkę, czy do domku w Karkonoszach z pewnością wystarczy.

Toyota RAV4 Hybrid
Toyota RAV4 Hybrid fot. Toyota

Summa Summarum

Rozwój Land Cruisera prowadzony jest konsekwentnie od lat. Tym razem skupiono się na tym, co oferuje nowoczesna elektronika, by odciążyć kierowcę w większości sytuacji, z jakimi może się zetknąć poza utwardzonymi drogami. Poza tym trudno jest coś wyraźnie poprawić, pięciodrzwiowe nadwozie jest obszerne, dobrze wyciszone, bogato wyposażone i zapewnia dużą dozę komfortu. Stosowany od trzech lat silnik też trzeba pochwalić choćby za to, że zadowala się prawie o litr mniejszym spalaniem od poprzednika. Jeśli można na coś narzekać, to na krótką wersję trzydrzwiową. Jest co prawda tańsza o 10 tys. zł, ale jednocześnie zubożona o elementy, których nie dostaniemy w niej nawet za dopłatą.

Ceny pięciodrzwiowej wersji zaczynają się od 199 tys. zł za wersję Prado ze skrzynią ręczną. Dopłata do automatu to koszt 10 tys. zł. Dwie droższe specyfikacje (Invincible i Executive) oferowane są już wyłącznie z przekładnią automatyczną. Najczęściej wybierana specyfikacja to pięciodrzwiowe Invincible kosztujące 285 tys. zł.

Toyota Land Cruiser 2018
Toyota Land Cruiser 2018 fot. Toyota

Mniejsza koleżanka dzielnie towarzysząca Land Cruiserom na poligonie jest o wiele bardziej przystępna cenowo. Wyposażoną w napęd obu osi Toyotę RAV4 Hybrid możemy dostać za 151 tys. zł, a topowa wersja kosztuje 174 tys. zł.

Więcej o: