Jedziesz za granicę? Za gapiostwo zapłacisz nawet 900 złotych

Pojazdy uprzywilejowane w każdym kraju mają bezwzględne pierwszeństwo. Z uwagi na coraz częstsze wypadki na autostradach, Niemcy zmienili przepisy. Wysoki mandat można dostać również w Polsce.

Gapiostwo na drodze staje się powoli standardem. Wystarczy wjechać na bardziej zatłoczoną dwupasmówkę, by się o tym przekonać na własnej skórze. Spora grupa kierowców skupia się nie na drodze, lecz na obsłudze telefonu, pisaniu smsów oraz innych czynnościach skutecznie odciągających uwagę od najważniejszego – jazdy. Skutkuje to mimowolnym opuszczaniem pasa ruchu, brakiem płynności, niebezpiecznym hamowaniem lub nieświadomym wymuszeniem pierwszeństwa.

Autostradowa musztra w Niemczech

Ogromny ruch na niemieckich autostradach sprzyja wielu wypadkom. Niewielkie stłuczki wywołują kilkugodzinne korki. Gorzej, jeśli ktoś zginie. Wówczas, usuwanie skutków i prokuratorskie dochodzenie wydłużają czas spędzany w zatorze. Poprzez niefrasobliwość kierowców utrudniających przejazd karetce, straży pożarnej lub policji, poszkodowanemu może zabraknąć cennych sekund do rozpoczęcia akcji ratowniczej. By temu przeciwdziałać i uświadamiać zmotoryzowanych, na drogi szybkiego ruchu wyjechały radiowozy. Póki co, sprawdzają czujność innych użytkowników drogi. Tych utrudniających przejazd, pouczają słownie. Wszystko jednak do czasu. Niemiecki minister transportu Alexander Dobrindt, podniósł wysokość mandatów z 20 do 200 euro. W pakiecie przysługują też dwa punktu karne. Dodatkowo, polecono bezwzględnie karać za niestosowanie się do przepisu. Zwiększono też kary za utrudnianie działania ratunkowego. W tym przypadku, trzeba liczyć się z finansowym upomnieniem rzędu 240-320 euro i miesięcznym zakazem prowadzenia pojazdu. Przepis nie został dokładnie sprecyzowany, więc wiele zależy w tej kwestii od interpretacji policjanta.

Nie tylko Niemcy

Tworzenie korytarza ratunkowego należy do obowiązku nie tylko niemieckich kierowców. Zobligowani prawem są do tego także Austriacy, Czesi, Szwajcarzy, Słoweńcy oraz Polacy. Za niebezpieczne uznaje się także wyraźne spowolnienie ruchu wywołane ciekawością. To częsty obrazek również na naszych drogach. Wystarczy, by po przeciwnej stronie drogi trwało usuwanie skutków wypadku, by w godzinach szczytu stworzyć kilkukilometrowy korek. Niejednokrotnie dochodzi wówczas do niebezpiecznych sytuacji wywołanych gwałtownym hamowaniem i gapiostwem.

Dwie kwalifikacje prawne w Polsce

Polscy funkcjonariusze mają dwie możliwości karania kierowców. Pierwsza kwalifikacja prawna mówi o stworzeniu zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Zawiera się w niej na przykład  gwałtowne hamowanie przed uprzywilejowanym pojazdem. Grozi za to mandat od 20 do 500 złotych i 6 punktów karnych. W razie rażącego naruszenia obowiązującego przepisu, policjant może też zabrać prawo jazdy i skierować wniosek do sądu. Drugi przypadek mówi o utrudnianiu przejazdu nieskutkującemu zagrożeniem bezpieczeństwa. Finansowa kara zawiera się w takich samych widełkach, ale kierowca dostanie jeden punkt karny mniej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.