Smutna prawda jest taka, że okazuję się na tyle stary, iż pamiętam czasy, w których fabrycznie nowego Golfa dało się kupić za niecałe 50 tys. zł. Mówimy o czwartej generacji modelu. Oczywiście od tego momentu kompakty zmieniły się i to drastycznie. To prawda. Urosły, zdecydowanie lepiej wyglądają, a do tego często są wyposażone tak, jak jeszcze kilka lat temu luksusowe limuzyny. Tyle że w tym samym czasie mocno podrożały. O ile? Spójrzcie tylko na nasze zestawienie. Ceny nie brzmią optymistycznie.
Ideałem segmentu C przez długie lata był dla Polaków Volkswagen Golf. Tyle że legendarny model z Niemiec powoli zaczyna być autem luksusowym. Na to przynajmniej wskazuje jego cennik. Dziś nie da się kupić Golfa u dealera marki taniej niż za 115 090 zł. Tak, za tą kwotę kierowca dostanie LED-owe światła, wirtualny kokpit, asystenta pasa ruchu i litrowy, 3-cylindrowy silnik benzynowy o mocy 110 koni mechanicznych. Lepsza wersja wyposażenia i mocniejsza jednostka napędowa sprawią, że cena Golfa zacznie niebezpiecznie zbliżać się do granicy 150 tys. zł.
Jeszcze kilka lat temu za 115 tys. zł można było kupić nieźle wyposażonego Golfa ze 150-konnym silnikiem 2.0 TDI. Różnica jest zatem kolosalna.
Opel Astra przez długie lata był kompaktem numer 2. Okazywał się nieco nudniejszy od Golfa, ale też i był trochę tańszy, a do tego nadal rozsądny. Astra dziś? Prezentuje się świetnie, jeszcze lepiej jeździ i gwarantuje naszpikowanie nowoczesną technologią. I choć może bez żadnych kompleksów stanąć dziś w szranki z Volkswagenem, nadal jest nieco tańsza. Jej cennik startuje od 109 800 zł. Opel także ma 3-cylindrowy silnik benzynowy i jego moc również sięga 110 koni. Tu jednostka ma jednak 1,2 litra pojemności.
W zestawieniu modeli segmentu C nie może oczywiście zabraknąć Toyoty. Cena minimalna Corolli wynosi 102 900 zł. Za tą kwotę kierowca dostanie sedana w wersji Active napędzanego 125-konnym benzyniakiem 1.5 VVT-i. Hybryda? W tym przypadku najtańszy będzie hatchback. Również model Active, jednak sparowany ze 140-konną jednostką 1.8 Hybrid nowego typu zostanie wyceniony przez dealera na 120 900 zł.
W czasach, w których nowy Golf kosztował 50 tys. zł, kompaktowy Peugeot był uważany za biednego krewniaka Volkswagena. Dziś to stwierdzenie ma mało wspólnego z prawdą. 308 jest świetnie wykonany i przestronny, a do tego otrzymał nowoczesną stylizację. Technologia? Standardem są reflektory LED, 10-calowy ekran dotykowy na konsoli i zestaw systemów bezpieczeństwa. Bazowy 308 kosztuje 113 300 zł. Tyle że w tym punkcie mamy dobrą informację. Bo w tej cenie kierowca co prawda dostanie 3-cylindrowy silnik benzynowy, ale będzie on miał 130 koni mocy i okaże się dynamiczny oraz oszczędny.
Czy są modele, które mogą wprawić nabywcę nowego kompaktu w mniejszą konsternację? Honor segmentu C może spróbować uratować Kia. Za bazowego Ceeda trzeba dziś zapłacić 92 900 zł. Przy tej kwocie pod maską auta wyląduje litrowy silnik T-GDI o mocy 120 koni. Jeżeli chodzi o wyposażenie, specyfikacja S gwarantuje radio z 6-głośnikami, czujnik natężenia światła, tempomat czy asystenta pasa ruchu i system informujący o zmęczeniu kierowcy. Zamiast bazowego Golfa, kierowca w salonie Kii może mocno poszaleć. Dostanie Ceeda Business line napędzanego 160-konnym silnikiem 1.5 T-GDI. To już brzmi przyzwoicie.
Jednym z tańszych modeli, ale nadal droższych od Kii, jest Fiat Tipo. Za hatchbacka nabywca musi zapłacić co najmniej 99 tys. zł. Kombi kosztuje już 105 tys. zł. Przy tej cenie włoski model będzie napędzany 3-cylindrowym, litrowym, doładowanym benzyniakiem. Jego moc to 100 koni. Niestety Fiat nie razi przesadnie technologią – że tak powiem mocno delikatnie, a do tego nie jest wyposażony z przesadnym rozmachem. Ma automatyczną klimatyzację jednostrefową i asystenta pasa ruchu, ale o LED-owych światłach kierowca już może zapomnieć.
Pamiętam jak Fiat Tipo wchodził na polski rynek. Wtedy kosztował niespełna 44 tys. zł, była napędzany 95-konnym benzyniakiem 1.4 16v i miał w standardzie radio oraz klimatyzację. To była dopiero oferta!