O budowie dróg opowiadamy również w tekstach publikowanych w serwisie Gazeta.pl.
Popołudnie i poranek oznacza prawdziwy koszmar dla kierowców, którzy próbują wyjechać lub wjechać do Warszawy z Gdańska. Powód? Pierwszym jest natężenie ruchu w stronę podwarszawskich miejscowości. To "sypialnia" wielu osób pracujących w stolicy. Drugim tragicznie niska przepustowość krajowej siódemki. Siódemki, która na wylotówce ze stolicy jest dosłownie najeżona kolejnymi skrzyżowaniami i światłami ograniczającymi ruch.
O ominięciu tego fragmentu mówi się od lat. A pomysł jest prosty. Zakłada on budowę drogi ekspresowej S7 między Kiełpinem a Trasą Armii Krajowej, czyli S-ósemką. Ta mogłaby zdecydowanie usprawnić ruch i jednocześnie odciążyć DK 7. Niestety od lat sprawa stoi w martwym punkcie. Aż do teraz. Bo właśnie Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ogłosiła przetarg na opracowanie projektu tego fragmentu. I założenia postawione przed uczestnikami przetargu brzmią ciekawie.
Podmioty mają czas na składanie ofert w przetargu na opracowanie projektu przebiegu trasy S7 pod Warszawą do 20 listopada 2023 r. I gdyby wszystko poszło po myśli GDDKiA, a do tego żadna z firm odrzuconych w przetargu nie zgłosiłaby odwołania, już w I kwartale roku 2024 mogłoby dojść do podpisania umowy z wykonawcą projektu. Wykonawca prac budowlanych zostanie wyłoniony w kolejnym przetargu.
Koszt i termin oddania inwestycji do użytkowania? O obydwu kwestiach na razie jest niezwykle ciężko mówić. Prace będą czasochłonne, a więc zapewne i drogie. Konkretnych kwot czy deadline`u jednak na razie nie ma.
Wykonanie prac wyprowadzających ruch z DK 7 na S7 jest kluczowe. To mogłoby bowiem oznaczać domknięcie trasy. W chwili obecnej drogowcom zostało dobudowanie ostatnich fragmentów drogi ekspresowej między Krakowem a Kielcami oraz między Krakowem a Rabką-Zdrojem. W pełni oddana do użytkowania S-siódemka połączy Rabkę-Zdrój z Trójmiastem i będzie miała mniej więcej 706 km długości.