Most Anny Jagiellonki w Warszawie jest potocznie nazywany przez warszawiaków mostem Południowym i znajduje się w ciągu Południowej Obwodnicy Warszawy. Oficjalna nazwa została nadana przeprawie przez Radę Warszawy 10 czerwca 2021 r. na wniosek prezydenta miasta – Rafała Trzaskowskiego.
Alternatywnie most w ciągu trasy S2 mógł się nazywać mostem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, Bitwy Warszawskiej lub Legionów Piłsudskiego. Do momentu nadania oficjalnej nazwy, był określany mianem MG04.
Czemu padło akurat na Annę Jagiellonkę? Tak, była królową Polski i tak, sporą część życia spędziła na Mazowszu. Nie te czynniki jednak zadecydowały. Most został nazwany jej imienia z uwagi na fakt, że to właśnie Anna Jagiellonka ufundowała pierwszy stały most w Warszawie. Miało to miejsce w roku 1573, już po śmierci Zygmunta Augusta.
Jeżeli chodzi o sam most Południowy, to dziewiąta przeprawa przez Wisłę, która jest aktualnie używana przez warszawiaków. To też najdłuższy tego typu obiekt w stolicy i jeden z najdłuższych w kraju. Razem z dojazdami liczy półtora kilometra. A do tego ma wyznaczone aż cztery pasy ruchu w każdym kierunku. Po każdej ze stron znajduje się też chodnik i ścieżka dla rowerzystów.
Most Anny Jagiellonki znajduje się w ciągu S2 i Południowej Obwodnicy Warszawy. Był zatem niezwykle ważną inwestycją z punktu widzenia mieszkańców stolicy i osób przez stolicę podróżujących. Budowa oficjalnie została rozpoczęta 21 czerwca 2017 r. Przeprawa została natomiast oddana do użytkowania 22 grudnia 2020 r. Jej budowa kosztowała 795 mln zł. Kwota nie powinna jednak dziwić. Zwłaszcza że most stanowi dzieło sztuki architektonicznej z technicznego punktu widzenia.
Fundamentem mostu jest 320 pali. Te mają 1,5 metra średnicy i zostały wbite w dno Wisły na 27 metrów! Sama stal zbrojeniowa użyta podczas budowy ważyła 8715 ton. Dostarczenie betonu na plac budowy wymusiło 12 tys. kursów betoniarek. Potężnym wyzwaniem było też złożenie elementów mostu. Zwłaszcza że składał się on z trzech belek ciągłych, które miały długość 340, 533,5 i 626 metrów. Najkrótsza z belek znajduje się po stronie Wilanowa, najdłuższa po stronie Wawra.
A przecież były też problemy mniej oczekiwane. Przykład? W dnie Wisły podczas budowy odkryto głaz tak duży, że nie dało się go skruszyć. Inżynierowie musieli zatem przeprojektować jedną z podpór. Plany krzyżowała też pogoda. Upały sprawiły, że poziom wody w rzece spadł, a barki transportujące maszyny z jednego brzegu na drugi, osiadały na mieliźnie. Część została nawet w ten sposób uszkodzona. Wymagały remontu w płockiej stoczni.