Auto elektryczne będzie dobrym wyborem zwłaszcza w przypadku osób, które mają własny dom, a najlepiej uzbrojony w fotowoltaikę. Zakup elektryka powinny dobrze przemyśleć także osoby, które regularnie pokonują długie trasy. Dla nich to również nie będzie optymalny środek transportu i to z paru względów (niezadowalająca liczba ładowarek przy trasach, długość samego procesu itd.). Na szczęście dla fanów elektryków wszystko zmierza ku lepszemu. Dzisiaj jednak skupimy się nie na przyszłości, ale teraźniejszości. Jak wyglądają aktualnie koszty użytkowania samochodu elektrycznego? Więcej podobnych artykułów znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Na koszt ładowania samochodu elektrycznego wpływa kilka czynników. Chodzi tutaj przede wszystkim o pojemność samej baterii w aucie oraz typ stosowanej przez nas ładowarki. Aktualnie elektryka możemy załadować przy pomocy domowych ładowarek na prąd zmienny (AC) wpinanych do gniazdka (moc ładowania wynosi średnio od 2 do 3 kW) oraz tych na prąd stały (DC), które są zdecydowanie wydajniejsze (publiczne szybkoładowarki mogą osiągać moc przekraczającą 300 kW). Ciekawą opcją są domowe wallboxy. Odznaczają się mocą w przedziałach od kilku do ponad 20 kW, jednak w tym drugim przypadku ich wykorzystanie jest nieco ograniczone (tak duża moc rzadko jest możliwa do uzyskania ze względu na ograniczenia mocy przyłącza do danej nieruchomości).
Najbardziej ekonomicznym rozwiązaniem będzie ładowanie samochodu z domowego gniazdka. Aktualnie ceny energii elektrycznej wahają się od 0,94 - 1,03 zł (w 2022 roku było to 77 gr za kWh). Będzie to jednak bardzo długi proces, który może potrwać nawet dobę. W przypadku użycia wallboxa skrócimy ten czas do kilku godzin. Oczywiście najszybciej załadujemy nasz samochód przy pomocy publicznej szybkoładowarki, jednak będzie się to wiązało ze zdecydowanie wyższym kosztem. Dla przykładu przytoczymy cennik na stacjach ładowania Orlenu. W przypadku ładowarki ze złączem AC koszt za kWh wynosi 1,95 zł. Gdy używa się ładowarek o mocy od 50 do 125 kW, cena za jedną kWh to 2,89 zł. W przypadku mocniejszych (powyżej 125 kW) cena wzrasta do 3,19 zł/kWh. Trzeba mieć też na uwadze dodatkowe opłaty związane z postojem przy ładowarce.
Biorąc to wszystko pod uwagę, załadowanie akumulatora w przykładowym SUV-ie z akumulatorem o pojemności 77 kWh z domowego gniazda (przy scenariuszu, że załadujemy go od poziomu 0 do 100 proc., a cena za kWh wyniesie ok. 98 gr) będzie wiązało się z kosztem rzędu ok. 75,5 zł. Jeśli wziąć pod uwagę maksymalny zasięg pojazdu (wg. WLTP to 533 km, a więc w rzeczywistości będzie to ok. 450 km), przejechanie 100 km będzie się wiązało z wydaniem niecałych 17 zł. W porównaniu do aut spalinowych jest to koszt zdecydowanie niższy - jeżeli założyć, że za litr diesla zapłacimy 6,5 zł, a spalanie wyniesie ok. 7 l/100 km, będzie to 45,5 zł.
Trzeba jednak mieć na uwadze, że taki idealny scenariusz dotyczy tylko osób z własnymi domami, które będą stale doładowywały swoje auta (ładowanie z domowego gniazda to niezwykle czasochłonny proces), a ich codzienne podróże nie będą przesadnie długie. W innym przypadku koszty zdecydowanie wzrastają. Wystarczy uwzględnić ceny z publicznych stacji ładowania, by uśmiech szybko zszedł z twarzy. Z drugiej strony osoby z instalacjami fotowoltaicznymi mogą cieszyć się darmowym ładowaniem.
Dbając o własną kieszeń podczas użytkowania samochodu elektrycznego, należy wyrobić w sobie nawyk ładowania baterii do poziomu maks. 80 proc. a także nie wyładowywać ich poniżej 20 proc. Dzięki temu zachowają one dobrą kondycję i po kilku latach nie będzie potrzeby ich nagłej wymiany. A ta wiąże się z niezwykle wysokimi kosztami rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Tak czy inaczej, wymiany należy dokonać po ok. 800-1000 cyklach ładowania (czyli po ok. 240-300 tys. km). Statystyczny polski kierowca pokonuje rocznie nie więcej niż 20 tys. km, co oznacza, że baterie będzie trzeba wymienić po dopiero kilkunastu latach eksploatacji.
Kierowcy elektryków mogą cieszyć się także oszczędnościami wynikającymi z braku potrzeby wymiany filtrów (oczywiście oprócz kabinowego), a także płynów eksploatacyjnych, chociaż w tym przypadku jest to dyskusyjne. Wymiana oleju chłodzącego reduktor/skrzynie biegów powinna odbywać się co kilkanaście-kilkadziesiąt tys. km lub też co kilka lat, chociaż niektórzy producenci w ogóle tego nie przewidują. Tak samo jest w przypadku płynu chłodzącego baterie. Odpadają też koszty związane z naprawami i wymianą takich elementów jak świece zapłonowe, paski rozrządu itd. Z drugiej strony, właściciele elektryków muszą zadbać o odpowiedni serwis układu hamulcowego oraz zawieszenia, które ze względu na wysoką masę pojazdu wymagają szczególnej troski.
SPONSOR: Volkswagen Group Polska Sp. z o.o.