Dla fanów JDM (ang. Japanese Domestic Market), czyli samochodów przeznaczonych na japoński rynek, NISMO jest jedną marek stawianych na piedestale. Dlatego osoby, którym NISMO kojarzy się z takim autami jak Nissan Skyline R32 GT-R Calsonic, czy Nissan Skyline R34 GT-R NISMO 400R, uważają powiązanie tej marki z elektrycznym SUV-em za świętokradztwo.
Jest też druga grupa, która już jeździła elektrycznymi SUV-ami i crossoverami ze sportowym zacięciem. Osoby, które siedziały za kierownicą takich aut, jak Hyundai Ioniq 5 N, Kia EV6 GT, czy Porsche Macan EV, wiedzą, do czego są zdolne. Żaden samochód z silnikiem spalinowym nie jest w stanie tak szybko i precyzyjnie dozować momentu obrotowego, dzięki czemu takie auta zdają się naginać prawa fizyki i łatwo zapomnieć o ich dużej masie.
Podejrzewam, że kiedy nowy Nissan Ariya NISMO trafi w ręce sprawnych kierowców, którzy nie myślą stereotypowo, dołączy do tej elitarnej grupy. Japoński producent od kilku lat rozwija swój elektroniczny układ sportowej kontroli trakcji i rozdziału momentu obrotowego e-4ORCE, a efekty jego działania są imponujące. Ariya NISMO jest zaopatrzony w najnowszą generację NISMO e-4ORCE, dbającą o to, aby każde koło przekazywało optymalny moment obrotowy na nawierzchnię. Dzięki temu da się nie tylko poprawić przyspieszenie, ale i prowadzenie auta w sposób, który ogranicza podsterowność i sprawia, że jest bardziej zwinne.
Nissan Ariya NISMO jest trochę słabszy od konkurentów, których wymieniłem, ale to nie powód, żeby go bagatelizować. Będzie też od nich tańszy, a mimo to powinien zapewniać dużą przyjemność z jazdy. Sportowa wersja elektrycznego crossovera może pochwalić się mocą 435 KM i momentem obrotowym 600 Nm, który zapewniają dwa silniki umieszczone przy osiach. To pozwala na przyspieszenie do setki w czasie poniżej 5 sekund, rozpędzenie się od 80 km/h do 120 km/h w 2,4 s.
Nissan Ariya NISMO wygląda rasowo, przynajmniej jak na elektrycznego crossovera. Inżynierowie zadbali o aerodynamikę. Dyfuzory i spoilery poprawiają docisk do asfaltu tego auta w czasie jazdy o 40 proc. Styliści postarali się nawiązać do historycznych aut kolorem Stealth Grey znanym z modelu R35 GT-R NISMO oraz licznymi sportowymi akcentami. We wnętrzu Ariyi NISMO jest ich pełno, ale projektanci nie przekroczyli granicy dobrego smaku.
Nowy Nissan ARIYA został nam oficjalnie przedstawiony w siedzibie zespołu Nissan Formula E Team w Viry-Chatillon pod Paryżem, aby podkreślić związek tego cywilnego auta z zaangażowaniem japońskiej firmy w sporty motorowe. Formula E popularnością być może nigdy nie dorówna Formule 1, ale powoli ją zdobywa. Brak dźwięku spalinowych silników jest problemem dla wielu fanów, ale cisza przyciąga rodziny z dziećmi, które mogą skorzystać z dodatkowych atrakcji organizowanych przy okazji wyścigów.
Jednocześnie Nissan zaprezentował nowy bolid na sezon 2025 Formuły E, który rozpocznie się jeszcze w grudniu tego roku. Połączenie elektrycznego crossovera z tematem wyścigowych zmagań może się wydawać sztuczne, ale przecież tak się narodziła firma NISMO, która właśnie świętuje 40. rocznicę. Wszystko zaczęło się w 1984 roku, kiedy Nissan połączył swoje dwa sportowe oddziały (Oppama Works oraz Omori Works) w jeden, który dodatkowo zaczął się zajmować tuningiem drogowych aut i produkcją rozwojowych wersji sportowych modeli. Na efekty trzeba było poczekać kilka lat, ale w 1988 r. pojawił się fantastyczny Nissan Skyline R32 GT-R, który zdobył tory wyścigowe i serca fanów.
Czasy się zmieniły i nowy Nissan ze znaczkiem NISMO ma elektryczny napęd. Ariya NISMO zadebiutuje na polskim rynku na początku 2025 roku, chociaż możliwe, że zamówienia będzie można zacząć składać jeszcze pod koniec bieżącego roku. Najbardziej sportowa Ariya ma być uczciwie wyceniona. Najprawdopodobniej Nissan Ariya NISMO z 435-konnym napędem będzie kosztować mniej od topowej wersji tego modelu, to znaczy, że jego cena nie powinna przekroczyć 280 tys. zł. Taka oferta nie przekona zajadłych przeciwników elektrycznego napędu, ale może zachęcić klientów, którzy mają chrapkę na rasowe, elektryczne i praktyczne auto. Materiał został zrealizowany na wyjeździe sfinansowanym przez Astara Poland Sp. z o.o., dystrybutora samochodów marki Nissan w Polsce. Firma nie miała wpływu ani wglądu w powyższą treść.