Pukanie się w czoło bez wątpienia nie jest miłym gestem. Żeby w tym punkcie nie przytaczać nieprzyjemnych definicji, posłużę się tą, na którą powołuje się wielki słownik języka polskiego. Otóż podaje on, że ten gest oznacza, że "ktoś uświadamia komuś lub sobie, że jego lub czyjeś postępowanie jest nierozsądne". To samo mają na myśli motocykliści?
Język gestów uznawanych przez kierujących jednośladami na szczęście w żadnym razie nie jest agresywny czy napastliwy. Pukając się w czoło, chcą zatem wskazać na coś innego. Coś dużo bardziej prospołecznego. Bo najczęściej gest ten oznacza informację mówiącą o tym, że motocyklista przed chwilą widział patrol policji. Patrol, który może dokonywać np. przydrożnej kontroli prędkości. Ostrzega zatem kierujących przed możliwością otrzymania mandatu. Tym bardziej że gest jedynie przypomina pukanie się w czoło. To raczej kładzenie dłoni na kasku.
Zasadnicze pytanie w tym punkcie brzmi. Czemu motocykliści do ostrzegania przed policją nie wykorzystują świetnie znanego manewru z miganiem światłami drogowymi? Powodów może być wiele. I nie chodzi wcale o to, że np. motocykl nie posiada świateł drogowych, bo je ma. Mimo wszystko fizyka włączania i wyłączania takich reflektorów na jednośladzie jest inna. Tu nie ma manetki, a jest przycisk. Sygnału nie da się zatem wysłać równie płynnie. Dużo łatwiej jest położyć dłoń na kasku.
Poza tym motocyklista nie zostanie oskarżony przez inny radiowóz np. o ostrzeganie przed kontrolą. Sygnał nie jest bowiem tak oczywisty, jak dwukrotne mignięcie długimi. Motocyklista może bowiem zawsze powiedzieć, że ścierał jedynie brud z kasku. Policjanci nie będą w stanie wykazać czy mówił prawdę.
Poklepywanie bywa jednak wykorzystywane także jako inny sygnał. Gdy motocyklista poklepuje dłonią zbiornik paliwa, a do tego porusza się w co najmniej dwupojazdowej grupie, sygnał ten świadczy o tym, że musi zjechać na najbliższą stację w celu zatankowania pojazdu. Sygnał ma sprawić, że pozostali członkowie grupy wyjazdowej nie będą zaskoczenia manewrem. W efekcie zjadą wraz z motocyklistą na stację, ewentualnie zaczną kontynuować podróż, ale np. z mniejszą prędkością. Tak, aby tankujący miał szansę ich dogonić.