Kierowca jednośladu przekroczył dozwoloną prędkość, a potem nie zatrzymał się na wezwanie drogówki z Arkansas. To wszystko wydarzyło się na ul. Don Tyson Parkway w miejscowości Springdale, a później na autostradzie międzystanowej 49 w hrabstwie Washington. Zamiast się zatrzymać, motocyklista rozpoczął ucieczkę trasą szybkiego ruchu. Policjanci uznali, że muszą gonić kierowcę przez około 20 minut, powodując zagrożenie w ruchu drogowym, ale mimo to akcja nie zakończyła się aresztowaniem. W tym czasie pędzili za nim z prędkością do 140 mil/h (225 km/h), niebezpiecznie zbliżali do motocyklisty oraz innych uczestników ruchu, również pieszych. W pewnym momencie policjanci nawet jechali autostradą pod prąd.
Więcej wiadomości dla motocyklistów znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Od początku było jasne, że kierowca w ogóle sobie nie radzi z jednośladem: boi się go przechylić na zakręcie, wystawia asekuracyjnie nogę po wewnętrznej stronie i odwrotnie balansuje ciałem. Z tego powodu oddalał się tylko na prostych odcinkach, ale na zakrętach radiowóz kilkukrotnie go doganiał. Policjanta ewidentnie kusiło, żeby strącić motocyklistę z drogi, ale powstrzymał. To raczej dobrze, bo przy prędkości, z którą jechali, prawdopodobnie nie przeżyłby upadku. Potem motocyklista zgubił pościg, ale nie na dług. W końcu sam stracił panowanie nad pojazdem i wylądował na asfalcie.
Kierowca radiowozu był tak zaaferowany pościgiem, że początkowo tego w ogóle nie spostrzegł. Musiał zawracać na autostradzie i jechać pod prąd pasem zieleni. W tym czasie uciekinier zniknął w przydrożnych krzakach. Po kilku minutach poszukiwań policjanci dali za wygraną. Wygląda na to, że stało się tak przez ich nieuwagę. Mimo niebezpiecznego pościgu nie udało się go ująć. Czy w ogóle warto było go rozpoczynać? Sytuacja mogła skończyć się o wiele gorzej.
Policyjne pościgi to temat, który budzi duże kontrowersje zwłaszcza jeśli chodzi o motocyklistów. Komentujący zawsze stają po dwóch stronach. Jedna uważa, że kierowca jednośladu zawsze jest sam sobie winny, jeśli nie zatrzymał się do kontroli drogowej. Druga twierdzi, że z tego powodu policjanci nie powinni narażać jego życia na szwank, oraz że są lepsze sposoby postawienia krnąbrnego kierowcy przed obliczem wymiaru sprawiedliwości. Poza tym nawet pojazdy uprzywilejowane, jeśli pędzą w ruchu ulicznym z wysoką prędkością, stwarzają dodatkowe zagrożenie. Również w Polsce niejednokrotnie policyjne pościgi kończyły się tragicznie. Dlatego kierowca radiowozu powinien rozważyć, czy rozpoczęcie lub kontynuowanie pogoni za innym kierowcą jest najbezpieczniejszym rozwiązaniem.