Agresywni rowerzyści szukają zaczepki. Ci dwaj posunęli się za daleko... [WIDEO]

Niektórzy rowerzyśc uwielbiają manifestować swoją drogową dominację. Szczególnie łatwo o takie akty, w momencie, w którym cykliści natrafiają na zablokowany przejazd rowerowy. Wtedy też potrafią puścić im hamulce - nie tylko te zamontowane w ich jednośladach... Dowodem na to jest materiał opublikowany na youtube'owym kanale "Stop cham".

Pierwsze nagranie zostało zarejestrowano w Tarnowie, na skrzyżowaniu ulic Mościckiego i Hodowlanej. Kierowca Toyoty niezgodnie z przepisami zablokował przejazd rowerowy, z którego wkrótce chciał skorzystać pewien cyklista. Zdenerwowany takim widokiem nie zatrzymał się i nie objechał osobówki, ale wjechał w jej bok, dając tym samym upust swoim emocjom.

Przy okazji uciął sobie krótką, ale jakże ożywioną pogawędkę z kierowcą białego vana. Wkrótce stojące przed Toyotą Suzuki opuściło skrzyżowanie, co umożliwiło odblokowanie przejazdu. Niestety na rowerzystę czekało kolejne rozczarowanie, bo na sąsiednim pasie stało już Renault. Tu jednak cyklista darował sobie kolizje i jedynie słownie wyraził swojego niezadowolenie.

 

Gdy w pierwszym przypadku można jeszcze zrozumieć frustrację mężczyzny, tak druga sytuacja, jaka miała na skrzyżowaniu ulic Lindego i Marymonckiej w Warszawie kompletnie nie usprawiedliwia agresji rowerzysty. Kierujący zatrzymał się asekuracyjnie przed przejściem i przejazdem rowerowym, gdy tylko zauważył, że dojeżdża do niego rowerzysta. Ten jednak w bardzo pokraczny sposób zdecydował się zmienić swój dotychczasowy tor jazdy. Kierowca pomyślał więc, że rowerzysta nie będzie korzystać z przejazdu i ruszył naprzód (na sygnalizatorze świeciła się już wcześniej zielona strzałka). Szybko jednak cyklista zmienił zdanie i oburzony wjechał na przejście dla pieszych, kopiąc przy okazji samochód Bogu ducha winnego kierowcy.

W pierwszym przypadku zmotoryzowani ponoszą całkowitą winę. Zgodnie z przepisami powinni zatrzymać się przed przejściem, tak by nie tamować ruchu pieszym oraz rowerzystom. W takich sytuacjach policjanci mogą zatrzymać kierującego, powołując się na art. 90 kodeksu wykroczeń dotyczący blokowania i tamowania ruchu:

§ 1 Kto tamuje lub utrudnia ruch na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, podlega karze grzywny do 500 złotych lub karze nagany.
§  2.  Jeżeli wykroczenia, o którym mowa w § 1, dopuszcza się prowadzący pojazd mechaniczny, podlega karze grzywny nie niższej niż 500 złotych.

Rowerzysta powinien jednak trzymać nerwy na wodzy i nie zaogniać sytuacji wjeżdżając w bok osobówki. W drugim przypadku jest już znacznie gorzej, bo rozgoryczony cyklista z premedytacją kopnął samochód kompletnie niewinnego kierowcy. Tak czy inaczej, w obu przypadkach (jezęli doszłoby do zarysowania czy też wgniecenia pojazdów), można byłoby się dopatrzeć wykroczenia z art. 124 k.w., czyli niszczenia lub uszkadzania cudzej rzeczy - "Kto cudzą rzecz umyślnie niszczy, uszkadza lub czyni niezdatną do użytku, jeżeli szkoda nie przekracza 500 złotych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny".

Pamiętajmy, że wszyscy jesteśmy uczestnikami ruchu i powinniśmy traktować się z wzajemnym szacunkiem i wyrozumiałością. Przestrzeganie przepisów i nieśpieszna jazda powinny uchronić nas od wszelkiego rodzaju agresorów, chociaż znając polskie realia, z tym akurat może być różnie. Więcej podobnych artykułów znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.