W tym rowerze wszystko jest nietypowe – od wyglądu zaczynając. Ma ramę typu damka. Jej kształt został dopracowany pod względem aerodynamicznym. Poza tym rama jest polakierowana brązowym kolorem. Design stanowi jednak prawdziwy wstęp do technologicznych innowacji.
Rower nazywa się Reevo. I został naprawdę ciekawie zaprojektowany. Ma napęd elektryczny, choć nie jest on realizowany za pomocą żadnego mechanizmu. Moc z silnika i pedałów jest przekazywana bezpośrednio na tylne koło bez użycia łańcucha. Poza tym twórcy tego roweru nie zastosowali szprych czy centralnych łożysk. Koła są "puste w środku", a opony jeżdżą bez powietrza. Są czymś na kształt gumy naciągniętej na metalową obręcz.
Dodatkowo, aby rower ruszył z miejsca, kierowca musi autoryzować dostęp do niego za pomocą odcisku palca. Odcisk ustawia się za pomocą aplikacji. W aplikacji także można podejrzeć parametry pracy pojazdu, w tym jego prędkość czy stopień naładowania baterii. Pojazd ma także odbiornik GPS sparowany z kartą SIM oraz wbudowane oświetlenie LED-owe.
Cudowny rower, pomyślicie. Być może i tak. Cudowny, ale niestety nie jest pozbawiony wad. Przede wszystkim jest zdecydowanie za ciężki, bo waży prawie 32 kg. Poza tym podczas jazdy bez włączonego silnika elektrycznego pracuje potwornie głośno. Choć kierujący może nawet nie zwrócić na to uwagi, kiedy skupi się na pedałowaniu, a właściwie to przełamaniu potwornego oporu, który występuje na pedałach. W standardowym rowerze koła po zakończeniu pedałowania po prostu się kręcą. Ten zaczyna z kolei hamować. To dodatkowo męczy kierowcę. Trudność sprawia także hamowanie, a nawet sterowanie elektrycznym napędem. Rower czasami wręcz nie chce się zatrzymać!
Kolejny problem związany z rowerem Reevo jest dość zasadniczy. Powstało niewiele egzemplarzy, a firma przestała istnieć. To oznacza, że innowacyjny środek transportu jest praktycznie niemożliwy do kupienia i trudny w serwisowaniu. Bo skąd kierowca miałby wziąć części zamienne?
Zamiast futurystycznego roweru, który mógł zmienić świat dwukołowego transportu, pojawiło się jedno wielkie... oszustwo. Projekt miał dokładnie 2791 fundatorów na znanej platformie crowdfundingowej Indiegogo. Wpłacili w sumie na jego realizację 6 759 172 dolary. Po zainkasowaniu tej sumy firma jednak nie spełniła obietnicy. Dostarczyła niewiele rowerów. Cała afera wydarzyła się z w latach 2020-2022 i dawno zapomnielibyśmy o niej, gdyby nie nowe wideo na YouTube, które prezentuje możliwości dziwnego jednośladu. Twórca kanału Berm Peak znalazł jeden z nielicznych istniejących egzemplarzy na eBay`u. W dodatku sztuka, którą kupił, nigdy nie została wypakowana z pudła i złożona w całość. Autor filmu postanowił to zrobić i wypróbować ten ciekawy wynalazek.
Może po prostu Reevo cały czas pracuje nad modelem produkcyjnym? To wątpliwe. Po pierwsze dlatego, że wpłaty zostały dokonane pięć lat temu. Przez pięć lat można opracować nowy model samochodu wraz z uzyskaniem skomplikowanych homologacji. Rower tym bardziej. Po drugie, z sieci zniknęła nawet strona internetowa producenta. Wiele zatem wskazuje na to, że projekt Reevo został zakończony, a ludzie stracili wpłacone pieniądze. Po obejrzeniu internetowego filmu można uznać, że może to i lepiej. I tak czekało ich rozczarowanie.