W ostatnich latach bardzo dużo mówi się o bezpieczeństwie jazdy na rowerze. Drogowcy budują kolejne ścieżki dla rowerzystów, rząd zmienia przepisy, a policja dba o to, aby kierujący znali prawo. Od lat pojawia się jednak jeszcze jeden postulat. Dotyczy on obowiązkowego kasku podczas jazdy rowerem.
Kask na razie nie stanie się obowiązkowy. Nie ma legislacyjnej woli przemawiającej za wprowadzeniem regulacji w tym zakresie. I to pomimo licznych nacisków ze strony aktywistów rowerowych. Stosowanie kasku podczas jazdy rowerem z pewnością ma sens. Element ten może bowiem uchronić rowerzystę przed poważnym urazem głowy nie tylko w czasie wypadku, ale także zwykłej przewrotki.
Mówienie o ochronie kasku nie jest jedynie pustym frazesem. Sytuację mocno udowadniają wyniki badań. Raport naukowców z Uniwersytetu w Münster i Uniwersytetu Środkowej Florydy z Orlando, na który powołuje się redakcja Oko.press, wyraźnie mówi o tym, że "użycie kasków zmniejsza liczbę urazów głowy o 60 proc., urazów mózgu o 58 proc., a twarzy o 4 proc. Liczba wypadków śmiertelnych w przypadku rowerzystów w kaskach była mniejsza o 73 proc." To jasne dane, które nie pozostawiają wielkich wątpliwości.
Oczywiście dyskusja jest dyskusją. Warto zatem spojrzeć także na argumenty pojawiające się u przeciwników kasków. Tu pojawia się przede wszystkim jeden czynnik. Zdaniem niektórych kask może skłaniać rowerzystę do bardziej ryzykownej jazdy. Bo ten czuje się pewniej. Czy to prawda? To typowy przykład stwierdzenia, które okazuje się niemożliwe do naukowego sprawdzenia. Naukowcy zauważyli jednak inną rzecz. Kask chroni głowę, ale wypadki rowerzystów w kaskach wykazują wyższe wskaźniki dotyczące urazów szyi. Sprawdzenie tego faktu wymaga jednak dalszych badań. Na tym etapie pracownicy Uniwersytetu w Münster i Uniwersytetu Środkowej Florydy z Orlando nie będą zatem wysuwać wiążących wniosków.
No dobrze, zatem jak podsumować tę dyskusję? Zakładając, że kask rzeczywiście powoduje, że rowerzysta jedzie bardziej agresywnie i potencjalnie ryzykuje urazem szyi, i tak powinien obowiązkowo trafić na głowę cyklisty. Bo on nadal i w każdym przypadku chroni głowę kierującego. Głowę, której uraz w razie wypadku czy przewrotki może zadecydować o wielomiesięcznej rekonwalescencji, niepełnosprawności czy nawet śmierci. Bo to kask nadal zmniejsza liczba złamań czaszki w przypadku uderzenia w krawężnik średnio o 80 proc. On po prostu ratuje życie.