Cykliści na ścieżce rowerowej czują się królami. I w tym poglądzie nie ma w zasadzie nic złego. W końcu droga dla rowerów – jak sama nazwa wskazuje – jest przeznaczona do ruchu rowerów. Problem z tym poglądem zaczyna się jednak w sytuacji, w której ścieżka krzyżuje się z innymi szlakami. W szczególności z przejściem dla pieszych.
Urbaniści tak projektują miejskie szlaki, że ścieżki dla rowerów często przeplatają się z drogami dla pieszych. Połączenia te potrafią tworzyć swoiste labirynty. A to oznacza jedno. Punkt, w którym szlak dla pieszych przecina ścieżkę rowerową, nadal jest przejściem dla pieszych. Cyklistę w pełni obowiązują zatem zasady zapisane w art. 26 usta. 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym. Muszą oni zatem zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pieszemu przechodzącemu przez ścieżkę lub wchodzącemu na nią. Czasami ustąpienie pierwszeństwa oznacza tylko zwolnienie, a czasami konieczność zatrzymania się.
Powyższy zapis dotyczy kierujących pojazdem. Czy jednak rower w głos definicji prawnych jest pojazdem? Złudzeń co do tego nie pozostawia art. 2 pkt 31 ustawy Prawo o ruchu drogowym. Pojazd to "środek transportu przeznaczony do poruszania się po drodze oraz maszyna lub urządzenie do tego przystosowane". Tak, rower jest zatem pojazdem. Przejście przez ścieżkę rowerową to zatem przejście dla pieszych.
W sytuacji, w której ścieżkę dla rowerów przecina chodnik i do punktu tego zbliża się pieszy, cyklista w najlepszej opcji musi zwolnić. Tak, aby pieszy mógł przejść od jednej krawędzi ścieżki do drugiej. Gdyby kierujący rowerem nie wywiązał się z tego obowiązku, a do tego sytuację dostrzeże patrol policji, cyklista będzie podlegał odpowiedzialności mandatowej. Grzywna wyniesie od 50 do 500 zł. Na tym jednak nie koniec. Bo rowerzysta musi również: