Czy stara ekipa wróci do "Top Gear"? Fani oszaleli po oświadczeniu Clarksona

To nie był dobry rok dla programów motoryzacyjnych. Najpierw dowiedzieliśmy się, że BBC odkłada "Top Gear" na półkę. Teraz krążą wiarygodne plotki na temat końca "The Grand Tour". Jednak fani Jezzy mają własną teorię.

Trwa potężne zamieszanie wokół dwóch najsłynniejszych programów rozrywkowych na kanwie motoryzacji: "Top Gear" oraz "The Grand Tour". Oba łączy trójka słynnych prowadzących. Oczywiście chodzi o Jamesa Maya, Richarda Hammonda, ale przede wszystkim Jeremy'ego Clarksona.

Zobacz wideo

Więcej wiadomości o motoryzacyjnych programach znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Program "Top Gear" został odłożony na półkę po kolejnym groźnym wypadku

Po odejściu całej słynnej trójki z BBC w wyniku afery z Clarksonem, która rozpętała się w 2015 r. (prezenter uderzył jednego z producentów w zamian za zimny posiłek) Amazon postanowił wykorzystać sytuację i zatrudnił całą ekipę do stworzenia konkurencyjnego programu. Tak powstał "The Grand Tour". Tymczasem BBC próbowała utrzymać program "Top Gear" szukając dla niego nowej formuły. Żadni z późniejszych prowadzących nie powtórzyli sukcesu Clarksona, Hammonda i Maya, a w czasie produkcji 34. sezonu wydarzył się kolejny wypadek. Dojście do stanu względnego zdrowia zajęło słynnemu krykieciście Freddiemu Flintoffowi niemal rok. W końcu producenci ogłosili, że produkcja show została odłożona na święte nigdy, a program nie powróci na antenę w dającym się określić terminie.

To koniec "Top Gear" i "The Grand Tour"? Fani nie poddają się tak łatwo

Fanom programów motoryzacyjnych z rozmachem został "The Grand Tour" w Amazon Prime. Przynajmniej tak się wydawało do niedawna. Ostatnio gruchnęła kolejna dramatyczna plotka: kolejnego sezonu nie będzie. Podobno słynna trójka czuje się za stara na kontynuowanie tego typu programu. Uważają, że czas na zawodową emeryturę. Być może związek z tym mają również coraz gorsze wyniki oglądalności "The Grand Tour" oraz tego typu programów w ogóle. Prawdopodobnie po wielu dekadach sprawdzona formuła się wypaliła. Do ich produkcji jest konieczny wysoki budżet, a coraz więcej widzów szuka prostszych form telewizyjnych i odnajduje je w internecie.

Jednak fani trójki Brytyjczyków nie zrażają się łatwo. Dotyczy to zwłaszcza zwolenników charyzmatycznego Clarksona, którego można tylko kochać albo nienawidzić. Widzowie zawiedzeni przerwaniem emisji "Top Gear" ukuli teorię, zgodnie z którą trzech coraz starszych dżentelmenów wróci do programu, dzięki któremu stali się sławni. Dlaczego tak uważają? Po prostu połączyli fakty: Hammond, May i Clarkson być może są wolni, a BBC nie jest zadowolona z wyników oglądalności z aktualnymi prowadzącymi. Atmosferę przypadkowo podgrzało wideo, które Clarkson w tym samym czasie umieścił w na platformie Amazon Prime Video. Wygłosił w nim oświadczenie, które wprawdzie dotyczyło kolejnego sezonu "Farmy Clarksona", ale fani Jezzy wyczytali między wierszami coś zupełnie coś innego.

 

Powrót legendarnej trójki do programu "Top Gear" jest praktycznie niemożliwy

Muszę ich rozczarować, ale taki obrót spraw jest bardzo mało prawdopodobny. Szefowie BBC już dawno zapowiedzieli, że kontrowersyjny dziennikarz nigdy nie wróci do obsady programu. Potwierdził to również najbardziej zainteresowany. Clarkson ostatnio odnalazł w sobie resztki godności i napisał w felietonie opublikowanym na łamach The Sun, że Freddiego Flintoffa ma miejscu prowadzącego "Top Gear" mogłaby próbować zastąpić tylko osoba bez serca. Później zadał retoryczne pytanie: "Jasne, producenci mogliby spróbować znaleźć zastępstwo. Ale czy chcielibyście oglądać taki program?"

Poza tym w 2023 r. z "Top Gear" odeszły dwie osoby, które były spiritus movens programu w ostatnich latach: dyrektorka redakcyjna Clare Pizey i producent ds. rozwoju Chris Payne. W takiej sytuacji raczej nikt, włączając w to dawnych prowadzących, nie będzie chciał podjąć ryzyka kolejnej porażki. Tak naprawdę Jeremy Clarkson w swoim felietonie trafił w sedno. Czas "Top Gear" się skończył i próby reanimowania tego programu na siłę nie mają sensu.