Mój Bond właśnie odjeżdża na zawsze. Jak zwykle za kierownicą niesamowitych aut

Filip Trusz
Daniel Craig jest moim Bondem. Przy filmach z nim bawiłem się najlepiej. I to nim za kilka/kilkanaście lat będę męczył młodszych, mówiąc, że kiedyś to było, a prawdziwym Bondem to był Craig. "Teraz to nie ma Bonda".

Bruce Wayne, Lara Croft i James Bond

Jest ich troje. Bohaterów szeroko pojętej popkultury, których nigdy nie lubiłem, wręcz mnie żenowali, a z czasem stali się moimi ulubionymi postaciami. Po pierwsze, Batman. Nawet za dzieciaka nie bawiły mnie te kolorowe filmy, akurat wchodzące do kin i puszczane w telewizji. I wtedy, cali na czarno, weszli Nolan z Bale'em, a "Mroczny Rycerz" to jeden z moich ulubionych filmów w ogóle. Identyczną przemianę w grach komputerowych przeszła Lara Croft. "Tomb Raidery" mnie kiedyś odrzucały. Do momentu resetu serii w 2013 r. i wejścia na PC i konsole doroślejszej, choć w fabule młodszej, Lary bez przerysowanych piersi i infantylnej fabuły. Nowa trylogia to moje ulubione gry.

Dokładnie tak samo mam z Bondem. Jestem za młody, by pamiętać te starsze i chwalone klasyczne odsłony. I nie będę udawał, że jako osoba z rocznika 91 mam do nich jakikolwiek sentyment. A filmy z Brosnanem w ogóle do mnie nie trafiały. Zmiana klimatu na bardziej mroczny, pozbycie się odjechanych gadżetów i Daniel Craig w roli głównej sprawiły, że nagle polubiłem agenta 007. Zwłaszcza znakomite "Casino Royale".

Zobacz wideo Popkultura odc. 85. W tym odcinku jednym z bohaterów był nowy film z Bondem

Koniec pewnej podróży - mój Bond właśnie odjeżdża. Warto pojechać razem z nim

Przy nowszych filmach z Craigiem również bawiłem się dobrze i, choć zaliczyłbym je trochę do kategorii "guilty pleasure" (bo z pewnością idealne nie były), to na premierę nowego filmu szedłem z wypiekami na twarzy. "Nie czas umierać" to ostatni film z moim ulubionym Bondem. Grana przez Daniela Craiga postać odchodzi na zasłużoną emeryturę. Nowego agenta Jej Królewskiej Mości zagra ktoś inny i będzie to zupełnie inny agent. Czy "Nie czas umierać" to dobry film? Na pytanie odpowiedzą krytycy i eksperci, punktując ewentualne niedoróbki nowej odsłony. Fani jednak na pewno nie będą zawiedzeni. To kawał przyjemnego, dającego sporo frajdy kina. Oczywiście nie spodziewajcie się nie wiadomo, jak ambitnego obrazu, ale przecież nie o to tu chodzi. To sensacyjny film, mający dostarczyć rozrywkę. I to robi.

Jeśli lubicie Jamesa Bonda w wykonania Daniela Craiga, to ta ostatnia podróż jest obowiązkowa.

Nowy Bond jest wierny brytyjskiej motoryzacji

James Bond przez te wszystkie lata jeździł wieloma niesamowitymi samochodami, a filmy z jego udziałem zawsze przyciągały do kin miłośników motoryzacji. W ostatnich częściach również podejście do aut stało się bardziej realistyczne, a pojazdy agenta nie mają już tylu gadżetów. Wciąż jednak należą do najciekawszych na rynku. Od kilku części Bond jeździ głównie samochodami ze swojej ojczyzny. I tak, w "Nie czas umierać" powraca klasyczny Aston Martin DB5. To najsłynniejszy z przedstawicieli tej marki, ale na ekranie wyłapiecie także Astony Martiny V8 Vantage, Valhalla oraz DBS Superlaggera. W kwestii motocykli również postawiono na brytyjskie klimaty w postaci Triumphów Scrabler i Tiger 900.

 

Dla fanów motorsportu z pewnością interesujący będzie fakt, że w promocję filmu zaangażowano dwóch kierowców zespołu F1, Sebastiana Vettela i Lance Strolla.

 

Czym byłby film z Bondem bez pościgu?

I tego elementu nie mogło oczywiście zabraknąć. Twórcy filmu, podobnie jak w poprzednich częściach, współpracują z koncernem Jaguar Land Rover i to właśnie limuzyna tej grupy jest gwiazdą pościgu za Bondem po ciasnych uliczkach włoskiego miasta Matera. Ścigający go przeciwnicy siedzą za kierownicą Jaguarów XF.

Pościg 'Nie czas umierać'Pościg 'Nie czas umierać' fot. materiały promocyjne

Pościg 'Nie czas umierać'Pościg 'Nie czas umierać' fot. materiały promocyjne

Pościg 'Nie czas umierać'Pościg 'Nie czas umierać' fot. materiały promocyjne

Pościg 'Nie czas umierać'Pościg 'Nie czas umierać' fot. materiały promocyjne

Pościg 'Nie czas umierać'Pościg 'Nie czas umierać' fot. materiały promocyjne

Udostępniono także materiał wideo z nagrań tego pościgu.

 

Terenówka Jej Królewskiej Mości

Współpraca z JLR jest szersza, a na premierę "Nie czas umierać" przygotowano limitowaną do zaledwie 300 sztuk specjalną edycję nowego Land Rovera Defendera z pięciolitrowym silnikiem V8 o mocy 525 KM. Terenówka rozpędza się od 0 do 100 km/h w 5,2 sekundy, a wskazówka prędkościomierza zatrzyma się dopiero przy 240 km/h. To liczby krótszej odmiany 90, ale topowy silnik trafia także pod maskę dłuższej 110. W obydwu będzie współpracuje z ośmiostopniowym automatem, a napęd 4x4 jest standardem. To w Defenderze oczywista oczywistość.

Każde z aut Bonda będzie wyposażone w pakiet Extended Black z 22-calowymi felgami aluminiowymi Luna Gloss Black oraz niebieskimi zaciskami hamulcowymi. Nie zabraknie też napisu "Defender 007" na karoserii nakładek progowych z takim logo oraz cyfr 007 wyświetlanych nocą na asfalcie. O wyjątkowości auta mają też przypominać ekrany zainstalowane wewnątrz auta oraz laserowy grawerunek "Bespoke jeden z 300". To nie przypadek. Każde auto będzie personalizowane przez ekipę Bespoke, a łącznie powstanie jedynie 300 egzemplarzy samochodu w specjalnej "bondowskiej" edycji. Będzie można je dostać wyłącznie na specjalne zamówienie.

Land Rover Defender Bond EditionLand Rover Defender Bond Edition Land Rover

LAND ROVER DEFENDER V8 BOND EDITIONLAND ROVER DEFENDER V8 BOND EDITION fot. Land Rover (media.landrover.com)

LAND ROVER DEFENDER V8 BOND EDITIONLAND ROVER DEFENDER V8 BOND EDITION fot. Land Rover (media.landrover.com)

LAND ROVER DEFENDER V8 BOND EDITIONLAND ROVER DEFENDER V8 BOND EDITION fot. Land Rover (media.landrover.com)

LAND ROVER DEFENDER V8 BOND EDITIONLAND ROVER DEFENDER V8 BOND EDITION fot. Land Rover (media.landrover.com)

Będę tęsknił

Nie wiem, jak wy, ale ja będę za tym poważniejszym, bardziej realistycznym Bondem-blondynem tęsknił. Zobaczymy, w którą stronę podążą teraz przygody agenta 007. Premiera "Nie czas umierać" kończy pewną erę. Warto wybrać się w tę ostatnią podróż z Bondem naszych czasów. No i jest znakomitym pretekstem do przypomnienia sobie "Casino Royale".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.