Polacy kochają Yanosika. Powinni jednak wiedzieć o tym, że ma międzynarodową konkurencję. Tą jest Waze. Opis tej aplikacji jest ciekawy i mówi o tym, że "Waze poinformuje cię o korku, robotach drogowych, policji, wypadku i innych w czasie rzeczywistym".
Waze początkowo było konkurencją dla Map Google. Początkowo, bo w 2013 r. Google nabyło prawa do tej aplikacji. Zapłaciło za nie 1,3 mld dolarów. Kwocie ciężko się dziwić. Bo choć Waze nie jest w Polsce przesadnie popularne, na świecie w samym tylko sklepie Google Play ma ponad 500 mln pobrań. Aktualnie programu używa nawet 151 mln osób z całego świata miesięcznie. To potężna ilość.
Zakup Waze oznaczał też dla Google pewną zmianę. Ta najpierw wprowadziła w swoich mapach możliwość raportowania zdarzeń. Teraz możliwość tą po raz kolejny rozszerza. W aplikacji już pojawiły się kategorie zgłoszeń. Dla przykładu kategoria "policja" jest dedykowana nie tylko patrolom z suszarką, ale także np. fotoradarom. Na tym jednak nie koniec. Bo jak donosi Telepolis, na oficjalnym blogu Google pojawiła się właśnie deklaracja mówiąca o tym, że Mapy Google będą mocniej zintegrowane z Waze.
Mocniejsza integracja Map Google z Waze oznacza mniej więcej tyle, że za niedługo użytkownicy najczęściej stosowanej nawigacji świata, będą otrzymywać raporty wprowadzone na mapie także przez użytkowników Waze. Powiem więcej, każdy komunikat będzie nawet informował o tym, z jakiej aplikacji pochodzą dane o wypadku czy kontroli drogowej.
Taki mechanizm ma prawdopodobnie przynieść dwie korzyści. Pierwsza jest taka, że liczba raportów drogowych się rozszerzy. To zwiększy ich miarodajność i sprawi, że użytkownicy Google Maps będą po prostu lepiej informowani o ewentualnych zagrożeniach. Druga jest taka, że Google może chcieć w ten sposób "rozruszać" dział raportów. Bo choć możliwość zgłaszania np. patroli pojawiła się kilka lat temu, kierowcy jakoś specjalnie chętnie z niej nie korzystają.