Czołg zdecydowanie nie jest aerodynamiczny. Już kształt jego "nadwozia" robi naprawdę ciężkie wrażenie. Temu nie można się jednak dziwić. Bo w jego przypadku nie liczy się finezja linii. Tu kluczem do sukcesu jest czysta praktyczność i... odporność na polu walki.
Czy czołgi są ciężkie? I to jak! Inaczej być jednak nie może. Musicie sobie bowiem zdawać sprawę z tego, że przeciętny Abrams M1 na samym przodzie wieży ma pancerz o grubości 960 mm. Tak, grubość sięga blisko metra! Taka ilość materiałów kompozytowych w połączeniu z magazynowaną bronią, uzbrojeniem (a w tym działem) czy silnikiem o pojemności blisko 50. litrów musi swoje ważyć. Sprawdźmy zatem, co tak naprawdę oznacza słowo "swoje", które pojawia się w poprzednim zdaniu.
Ciekawostka w tym punkcie jest taka, że nowocześniejszy w przypadku czołgu wcale nie oznacza lżejszy. Abrams waży ponad 62 tony. Natomiast zaprojektowany przez Rosjan pod koniec lat 60. XX wieku T-72 ważył już "tylko" 41 ton. To wynik o jedną trzecią niższy.
Powyższe wartości dotyczą oczywiście masy bojowej pojazdu. Mowa zatem o czołgu z pełnym wyposażeniem, zatankowanym pod korek i załogą. Mimo wszystko wynik w przypadku Abramsa wynoszący 62,5 tony jest astronomiczny. To tyle, ile ważą ponad 62. Skody Fabie. To też tyle, ile waży blisko 5 niezaładowanych tirów wraz z naczepami. Masa czołgu nie jest oczywiście jedynym wskaźnikiem, który robi wrażenie. Bo warto poznać też wartość tzw. nacisku jednostkowego. Abrams podczas jazdy naciska na każdy cm2 powierzchni z masą 1,08 kg.